_____________________________________********________________________________________
Drzwi od sali balowej
otworzyły się gwałtownie. Wszyscy, spojrzeli automatycznie w tamtą stronę. Ich
oczom ukazał się, dobrze zbudowany mężczyzna, o szarych włosach, i
przenikających przez wszystko ciemnych oczach. Na lewym oku, kilka lat temu
pojawiła się blizna sporych rozmiarów. Legenda głosi, że zrobił mu to smok ,
który zaatakował rodzinę królewską. Był jeszcze młodym, dopiero co
początkującym rycerzem. Dostał pod opiekę, małego, nowonarodzonego chłopca,
syna królewskiego, imieniem Naruto. Pewnego jednak razu, największy wróg,
władcy, Uchiha Madara, postanowił, pozbawić życia, małego spadkobiercy.
Przekupując jednego z miejscowych, a zarazem jednego z najsilniejszych smoków,
mięsem miejscowych dziewic, nakazał mu, wykonać wyrok. Wtedy właśnie, młody
Kakashi, stanął do walki z potworem. Uratował malca, ostatkiem sił, płacąc za
to wysoką cenę, swe lewe oko. Dzięki, temu zdarzeniu, stał się bohaterem
wioski, a zarazem, najlepszym przyjacielem, i najbardziej zaufanym człowiekiem,
Namikaze Minato, króla. Wiele lat
minęło, od tamtego zdarzenia, młody Namikaze, stał się uczniem Hatake, w celu
stania się najlepszym rycerzem, aby chronić swoją wioskę, a Kakashi, stał się
człowiekiem poważanym i szanowanym przez wszystkich.
Kiedy wszedł przez
żelazne drzwi do sali balowej, jego oczom ukazała się cała rodzina królewska,
oprócz, jednego ogniwa, niedawno narodzonej córki, Miko. Wiedział od chłopa,
posłańca co się stało. Więc jako stary przyjaciel, a zarazem uniżony sługa,
opuścił swój spokojny domek i ruszył do zamku. Nie trzeba było być myślicielem,
aby zgadnąć kogo to była sprawa, wrócił
i tym razem, przesadził, przekroczył, już i tak dawno, przeciętą, słabą
linię. Przeszedł przez środek pokoju, ludzie odstąpili mu miejsca, nie chcą
wchodzić mu w drogę. Kiedy stanął przed tronem władcy, uklęknął, wyciągając
przedtem miecz i unosząc go do góry przemówił
- Panie, Królowo i
Paniczu, obiecuję na ten o to miecz, że zwrócę wam Panienkę Miko, nawet jak
będzie mnie to życiem kosztowało- władca powoli wstał i skierował się do
przyjaciela. Nakazał mu wstać, po czym kładąc rękę na jego broni ( boże chore
skojarzenia, wybaczcie, przyp. Aut ) rzekł
- Hatake Kakashi,
przyjacielu, byłbym niegodziwcem, gdybym zezwolił na to abyś ryzykował życie,
dla mojej córki- tu przerwał i spokojnym głosem przemówił do reszty
zgromadzonych- proszę, abyście opuścili salę, chcę zostać, sam na sam z
Kakashim- wszyscy, posyłając smutne spojrzenie Hatake, ruszyli ku wyjścia, aby
po kilku minutach pozostawić rodzinę królewską sam na sam z rycerzem- ale
wracając do naszej rozmowy- podszedł do stolika, nalał wina do kielicha, po
czym podając go szarowłosemu, usiadł, obok swej żony- Zażądał, abym abdykował i
oddał mu rządy- mruknął cicho. Ciemnooki spojrzał na swego króla z przerażeniem
w oczach, po czym nie powstrzymując się ruszył na niego i przygniatając go do
tylnej ściany, wykrzyczał mu prosto w twarz
- Kim jesteś- jego
zbroja, odbijała światło zachodzącego światła, wskazując na jego rozwścieczoną
twarz, wyglądał w tym momencie jak istny diabeł- Pytam się kim jesteś?! Król,
którego znałem i podziwiałem, nigdy nie poddał by się tak łatwo, nie oddał by
władzy w ręce szaleńca, nie poddałby się tak łatwo. Do cholery, królu, nie
teraz zwracam się do przyjaciela- w jego oczach pojawiła się pojedyncza łza-
twoja córka została porwana, a ty się poddajesz, w nadziei, że osoba taka jak
Madara, odda ci bez problemu twoje dziecko.
Odpowiedz mi, co się stało z tą osobą?- spojrzał mu w oczy, po czym
skierował się ku wyjścia, obrzucając ich jeszcze smutnym spojrzeniem. W sali
balowej nastała cisza, jedynie zbroja Hatake oddawała odgłosy tortury, nie
tylko fizycznej jak i psychicznej. Podniósł miecz z podłogi, włożył go
ostrożnie do pochwy po czym ruszył do wyjścia
- Ja idę po Panienkę,
mam jedynie nadzieję, że nie zrobisz nic głupie…- nie zdążył dokończył , gdyż
obok jego ucha przeleciała strzała, która wbiła się w potężne drzwi. Z
uśmiechem na twarzy odwrócił się w stronę osoby, która posłała ją
- Za zwracanie się w
taki sposób do króla, powinni Cię powiesić, Hatake Kakashi- usłyszeli znajomy
głos. Postać wyławiała się z cienia na końcu Sali. Powoli podeszła do króla i z
uśmiechem na twarzy, oparła się o ramię Minato- kopę lat, braciszku
- Aoi- mruknął blondyn
spoglądając na siostrę, co ty tu robisz?
- Jak to co? Moja
siostrzenica została porwana, nie pozwolę, by mały rycerzyk- tu wskazała
zadziornie na Kakashiego- brał wszystko na siebie. Hatake oplótł ją wzrokiem,
po czym uśmiechnął się do siebie. Miała na sobie, istnie chłopski ubiór. Czarne
krótkie spodenki, takie jak wieśniacy pracujący na polu. Niebieska krótka
bluzka, ukazywała jej idealnie urzeźbioną klatkę piersiową. Na dłoniach miała
czarne rękawiczki, bez palców, które trzymały właśnie sporej wielkości łuk. Jej
długie ciemne włosy, która odziedziczyła, w przeciwieństwie do Minato od ojca,
związywała w kucyk, tak aby nie przeszkadzały jej w walce. Zawiesiła broń na
plecy, po czym podeszła do szarowłosego- jak skończysz obrabiać mnie wzrokiem,
to chodź musimy pogadać. Współpraca może nam się przydać- poklepała go po
policzku, po czym na odchodne mruknęła do swego młodszego brata- w jednym się z
nim zgodzę, przestań zachowywać się jak tchórz. I nie waż się oddawać, bądź co
bądź mojego tronu- puściła mu oczko, po czym wyszła z sali, jakby nigdy nic.
Hatake uśmiechnął się jeszcze raz do siebie po czym mruknął do swego przyjaciela
- Więc, zostań tu i
zostaw to nam
- Sensei!- wtrącił
Naruto. Szedł z tronu po czym ruszył w stronę rycerza- zabierz mnie ze sobą.
Trenowałem tak mocno i tak długo. Chcę zobaczyć swoje efekty. Na dodatek, to
moja siostra, to moja wina, że ją porwali, jako młodszy brat miałem ją chronić,
a nie potrafiłem dlatego proszę- lecz przerwał, gdy poczuł dłoń swego nauczyciela,
na swej czuprynie
- Jesteś paniczem tego
zamku, i tej wioski. Musisz tu zostać i ochraniać swego ojca, swą matkę i twój
przyszły lud. Pamiętasz czego Cię uczyłem? Nadejdzie czas, kiedy będziesz
musiał podjąć, ważną, a zarazem trudną decyzję. To jest właśnie ten moment.
Musisz wybrać, czy będziesz ochraniał lud i swoje miasto, czy zachowasz się jak
bachor i ruszysz za siostrą, pozostawiając to co najważniejsze za sobą, bez
jakiejkolwiek ochrony?- Naruto spojrzał smutnie na rodziców, na swego mistrza,
po czym wrócił na tron, i rzekł poważnie
- Hatake Kakashi,
zostawiam ci ochronę mojej siostry. Oczekuję, że powrócisz cały i zdrowy, tak
abym mógł być dumny ze swego senseia- Hatake ukląkł, przytakiwszy, po czym
wyszedł
- Wyrósł, od kiedy go
ostatnio widziałam- mruknęła dziewczyna stojąca obok- to twoja robota?
- Mnie więcej, w
większości sam doszedł do tego, kim jest- spojrzał na Aoi po czym rzekł- ty też
wyrosłaś od kiedy Cię ostatni raz widziałem, chociaż, z zachowania nadal nie
przypominasz dziedziczkę tronu- zaczęli kierować się w stronę wyjścia z miasta,
unikając zdziwionych a zarazem zawistnych spojrzeń kobiet, które z wielką
chęcią rzuciły by się na Aoi- widzę, że twój plan się powiódł, nikt Cię Panienko nie rozpoznaje. Wszyscy myślą,
że zginęłaś
- Za to ty, masz
wielkie wzięcie, Hatake Kakashi- zaśmiała się widząc spojrzenia każdej
mijającej ich kobiety
- Jak dobrze wiesz,
nigdy mnie nie interesowały kobiety, które rzucając się na każdego tzw „
bohatera”- mruknął, przewracając oczami. Wzięli konie z zaprzyjaźnionej stajni,
po czym kierowali się w stronę jedynego miejsca, w którym mógł się znajdować,
ich wspólny wróg- czy na pewno wiesz na co się borykasz?
- Kakashi- burknęła
poważnie- nie jestem już tą małą dziewczynką, z którą bawiłeś się jako dziecko.
Może i uważasz, że moja decyzja odejścia nie była zbyt dorosła, odpowiedzialna
- Nie- przerwał jej-
nie o to chodzi- przeniósł się myślami, do zamku z przed 3 lat temu
Retrospekcja:
-
Czyś ty oszalała?!- Minato wstał z tronu po czym podszedł do siostry- co to ma
znaczyć, że nie nadajesz się na króla. Jesteś starsza, tak więc po śmierci
ojca, ty jesteś prawowitym dziedzicem tronu.
-
Minato, zrozum, może i jestem starsza, ale ja nie należę do tego świata. Znasz
mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Chcę, żyć normalnie, w ubóstwie, bawić się
pomagać osobom biednym, a jako królowa nie będę mogła tego robić. Spytaj
Kakashiego, nie nadaję się na to
-
Jak masz zamiar to wytłumaczyć ludowi, oni Cię kochają- szepnął Hatake,
spoglądając na nią ze smutkiem
-
Powiedzcie im, że zginęłam. Wiem, że proszę o wiele, ale ja wiem, że lud nie
będzie zadowolony, jak to ja będę królową. Zaufajcie mi
Koniec retrospekcji
- Zrobiłaś, coś co
wymagało wiele dorosłości od ciebie, chodzi o to, że nie chcę aby coś ci się
stało- wtrącił smutnie, spoglądając na grzywę swego konia
- Za to ty nie
zmieniłeś się wcale- szepnęła, głaskając
swego konia, który właśnie przyśpieszał tempa- nadal jesteś, tym słodki, i
kochanym chłopcem którego mam w serc. Chłopca, który nie bał się zaryzykować
życiem, aby mnie uratować- uśmiechnęła się do niego słodko po czym
odpowiedziała- nie, nie boję się. Póki mam Ciebie przy sobie, nie boję się
niczego- Hatake spojrzał na nią z błyskiem w oku. Jego serce zaczęło mocniej
bić. W pewnym momencie, jego koń zaczął niespokojnie podrygiwać. Zaczął powoli
przyśpieszać, co zaniepokoiło szarowłosego. Zatrzymał konia, pojedynczym,
lekkim kopnięciem i zszedł z niego. Aoi, idąc za jego przykładem, przywiązała
konia do najbliższego konia. Dajmy im odpocząć, jedziemy już 3 godziny.
Niestety wioskowe konie, nie są takie wytrzymałe- spojrzała na niebo po czym
dodała- na dodatek, ściemnia się, a
nieodpowiedzialnie jest jechać w ciemnościach po terytorium wroga
- Nie tylko piękna, ale
i mądra- zażartował rycerz, rozpalając ognisko. Zaczął powoli rozbierać się z
ciężkiej i jakże nie wygodnej zbroi
- Hej, hej Kakashi, co
ty robisz?- zaniepokoiła się, odwracając wzrok, po czym na jej policzku pojawił
się rumieniec
- Spokojnie, Pani, mam
pod spodem zwykłe ubranie. Po prostu jest mi niewygodnie, łazić cały dzień w
tym dziwactwie- zaśmiał się widząc minę przyjaciółki
- Przypominam Tobie,
żem jest szlachta, choć uboga( wybaczcie, Ogniem i Mieczem mi się odezwało :P
)- mruknęła uśmiechając się do przyjaciela
- Taa, widać po twoim
stroju
- Hej, może nie jest
schludny, ale wygodny w przeciwieństwie do twojej 100 kg zbroi!- żachnęła,
wydymając zabawnie policzki- dzięki temu jestem od ciebie szybsza
- Doprawdy, Pani, jakoś
w to wątpię- usiadł obok niej, nie przerywając dokuczania. Dziewczyna zerknęła
na niego, przez co na jej policzku ponownie pojawiły się rumieńce. Miał na
sobie rycerską tunikę, przez którą widać było jego umięśnione ciało, przy
pasie, miał przywiązany niewielki mieczyk, który od niej dostał. Uśmiechnęła
się do siebie po czym sięgnęła po niego
- Nadal go masz-
mruknęła, spojrzała w bok na jego codzienna broń, która składała się z: długi,
błyszczący i zawsze bez plamki skazy miecz, obok leżał miecz falchion, zdobyty
podobno w jakieś walce, był ciężki, a fakt, że owy rycerz go posiadał,
świadczyło jedynie o jego sile i potędze, obok konia leżała kopia, nigdy nie
rozumiała czemu ją ze sobą nosił, przecież zawsze jak walczył to schodził z konia. O dziwo dzisiaj ze sobą
wziął młot bojowy, nie lubił go używać, gdyż zabijał ofiarę, a Hatake, nie był
typem rycerza, który krwawie zabija każdego kto z nim walczy. No i oczywiście
mizerokordia. Każdy szanowany rycerz posiadający honor, posiadał tą broń. Była
ona zwana bronią miłosierdzia. Była to broń, którą się dobijało ofiarę, kiedy
ona o to prosiła. Uśmiechnęła się do siebie. Musiał być naprawdę silny, jeśli
był w stanie to wszystko udźwignąć, chociaż mięsnie mówiły same za siebie
- Oczywiście, że tak, w końcu ty mi go dałaś –
mruknął, spojrzał na nią z radością w oczach-zawsze mnie ochraniał, zawsze mam
go przy sobie. Dobrze, Pani, idź się przespać, będę stał na warcie
- Uważaj na siebie- przybliżyła się do niego i
wtuliła w jego ciepły, umięśniony tors, i zasnęła prawie natychmiast. Hatake
odczekał chwilę, po czym położył ją delikatnie pod drzewem, a sam ubrał się
wziął miecze i wsiada wszy na konia ruszył w stronę zamku Uchihy. Noc była
spokojna, od czasu do czasu słyszeć można było pohukującą sowę. Modlił się aby
Aoi nie obudziła się nim, on nie załatwi sprawy. Nie potrafił by walczyć z
myślą, że ona obok naraża życie. Pewnie
mu się oberwie za to, ale to była najmniej ważne w tym momencie. Nie zajęło mu
długo, aby za drzew pojawił się wielki zamek, z także ogromnym herbem rodziny
Uchiha. Uśmiechnął się do siebie. Dawno tu nie był. Gdzieś 100 metrów od celu,
zostawił swego konia, przywiązując go do drzewa. Później już do końca ruszył samotnie. Powoli,
jak kot, przeszedł przez ochronę zamku, usypiając ich jednym machnięciem miecza.
Wdarł się do fortecy i od razu, nie myśląc o niczym ruszył do miejsca, gdzie najprawdopodobniej
znajdowała się młoda Uzumaki. Po cicho zszedł schodami w dół wprost do lochów.
Fakt, że brak było jakiejkolwiek ochrony, nieco zaprzątał mu głowę, ale nie
było teraz czasu na martwienie się takimi szczegółami. Stanął na chwilę przed
drzwiami prowadzącymi do ciemności. Stanął wryty, gdy przed nim pojawił się,
nie kto inny jak głowa rodziny z mała Miko przed sobą ze sztyletem przyklejonym do jej gardła
- Oczekiwałem Cię, Hatake Kakashi- odezwał się ciemnowłosy,
z ironicznym uśmiechem na twarzy. Obejrzał się do o koła, po czym rzekł
zawiedzionym głosem- spodziewałem się jeszcze „zaginionej” siostry Minato, ale chyba, twoje
słabe serce, wzięło górę- zaśmiał się głośno, spoglądając na swego rywala
- Puść księżniczkę!- mruknął Hatake, robiąc krok do
tyłu
- No, no nie robił bym tego na twoim miejscu-
syknął, przybliżając mieczyk do gardła dziewczynki
- Ty gnoju- zaklął po nosem, stając w miejscu,
oczekując reakcji wroga- Czego chcesz?
- Oj czyż to nie oczywiście?- zaśmiał się ironicznie
- Po co ci królestwo króla Namikaze, skoro masz swoje,
i to przyznaje w miarę duże
- Oj, Kakashi, Kakashi, naprawdę, myślałem, że
jesteś mądrzejszy- mruknął- to co najbardziej pragnąłem przybyło samo-
szarowłosy drgnął, gdy zdał sobie sprawę, że jest otoczony przez rycerzy- od
kiedy pokrzyżowałeś moje plany o młodym następcy tronu, jedynie czego pragnąłem
to twojej śmierci- Hatake wydobył miecz z pochwy, a natychmiast obok niego
pojawiło się 4 rycerzy
- Upadłeś tak nisko, że zapomniałeś o honorze i
kodeksie rycerza?- Madara spojrzał na niego zaskoczony- mam prawo do oficjalnej
walki, przed ludźmi, przed królem, walki, w której sprawdzimy, który z nas jest
silniejszy, krzyżując nasze miecze- czekał spokojnie na odpowiedź, z gotowym
mieczem, w ręce w potrzebie ochrony
- Dobrze więc, jutro o ósmej odbędzie się walka, w
moim zamku, na razie zostaniesz u mnie jako niewolnik. Z chęcią zaproszę
Minato, aby poobserwował twoją śmierć- zaśmiał się sarkastycznie, po czym
jednym ruchem dłoni uśpił Kakashiego.
Kiedy
się obudził słońce świeciło mu w oczy, z małego okna, które się okazało oknem w
celi. Wstał gwałtownie- A to gnój!- żachnął się. Nagle usłyszał otwierające się
drzwi od sali. Tego się nie spodziewał. W drzwiach stanęła, cała rodzina
Namikaze, w tym mała księżniczka, i…. Aoi. Automatycznie spuścił wzrok, nie chcąc
mierzyć się z jej pełnym smutku i przerażenia wzrokiem
- Kakashi- zaczął niepewnie Minato- życzę ci
powodzenia- mruknął- nie wiem co mogę ci jeszcze życzyć- odwrócił się ku
wyjścia, po czym dodał z powagą w głosie- I nie waż mi się umierać- zaczęli
powoli wychodzić z celi. Kiedy był już pewny, że został sam, celę od wewnątrz
zamknęła Aoi. Podeszła do niego i usiadła obok niego
- Czemu?- spytała cicho. W jej oczach pojawiły się pojedyncze
łzy- Czy…Czy wiedziałeś o tym wszystkim ?- spojrzała nie niego. Kakashi wstał i
podszedł do małego okienka
- Podejrzewałem- mruknął
- To dlaczego mnie tak zostawiłeś?- krzyknęła przez
łzy
- Właśnie dlatego!- podszedł do niej i łapiąc za
ramiona, spojrzał w jej oczy- nie przeżył bym, gdyby coś ci się stało, a jakbyś
wtedy była ze mną, najpewniej byś zginęła- w celi nastała błoga cisza
- Kakashi, ja…
- Wiem- przerwał jej Hatake- ja ciebie też- schylił się
i złożył na jej ustach błogi pocałunek. Nagle do celi wszedł strażnik i siłą
zaczął wyprowadzać Hatake z pokoju- Obiecaj mi jedno- powiedział na odchodne-
jak to przeżyję wyjdziesz za mnie?- dziewczyna jedynie kiwnęła głową, po czym
ruszyła do swej rodziny, oczekując z nimi pojedynku. Nie minęło 10 min kiedy
wojownicy pojawili się na wyznaczonym miejscu. Stanęli naprzeciw siebie, po
czym wyciągając miecz, ruszyli na siebie. Ich ruchy, były szybkie, dla
normalnego chłopa zbyt szybkie aby za nimi nadążyć. Przeciwnicy napierali na
siebie, z oczywistą chęcią mordu. Walka nie trwała długo, gdy decydujący cios w
okolice płuc zadał Kakashi. Przeciwnik padł na kolana, i z niedowierzeniem padł
na twarz. Rodzina Uchiha z przerażeniem rzuciła się na pomoc swemu królowi, gdy
Kakashi, ruszył do swoich z uśmiechem na twarzy. Spojrzał na Naruto i z uśmiechem
rzekł
- Widzisz młody tak się wal…- lecz nie zdążył, gdyż
jego serce przebił sztylet, wpółmartwego Madary
- Nigdy nie pozostawia się półmartwego przeciwnika,
Hatake Kakashi- szepnął , po czym z ironicznym uśmiechem na twarzy opadł na
dobre
- Kakashi!!- krzyknęła Aoi, po czym ruszyła do swego
przyszłego męża- Kakashi, słyszysz mnie? Nie umieraj, proszę, nie umieraj-
powtarzała zalana łzami smutku i goryczy. Poczuła na policzku dłoń która
gładziła ją spokojnie
- Arigato, że mnie pokochałaś, Aoi- nagle w zamku
rozległ się krzyk rozpaczy symbolizujący śmierć, największego z rycerzy.
Minęło
równo tydzień od śmierci Hatake, a w zamku, nadal panuje pomrok żalu i goryczy.
Do sali, w której miał nadejść pogrzeb, weszła nowa królowa, a tym samym żona
rycerza, miłowanego przez wielu, i kochający przez wszystkich. Dzisiejsze słowa
były jedynymi które wypowiedziała od jego śmierci
- Żegnaj, Hatake Kakashi