niedziela, 28 października 2012

Niemiłe spotkanie

Proszę, mam nadzieję, że się podoba. Unnoticed- chan mam nadzieję, że długość sie podoba, czy ma być dłuższa :P Czytajcie i KOMENTUJCIE, bo nie będę pisała ! :D
-------------------------------------------------------------****-----------------------------------------------


Szli ulicami Konohy przysłuchując się rozmowom mieszkańców
- Jesteś dziś zajęty?- spytała po chwili
- Nie. Póki Tsunade mnie nie wezwie to jestem cały twój
- Pomógłbyś mi  w czymś?
- W poderwaniu Iruki?- mruknął śmiejąc się pod nosem z  cudem unikając ciosu dziewczyny
- Nieważne! Poradzę sobie sama- fuknęła i ruszył przed siebie obrażona
- Hej, Aoi, ja nie wątpię, że sobie poradzisz z Iruką, ale wiesz, męska rada zawsze się przy…- tym razem nie uniknął wściekłej ręki sprawiedliwości- ał, będzie guz- mruknął drapiąc się po obolałej głowie
- I dobrze! Miało boleć. A tak przy okazji NIE podoba mi się Iruka. Nawet go nie znam!
- Nie trzeba kogoś znać, aby uważać, że jest słodki- szepnął jej do ucha
- Ostrzegam cie, Hatake Kakashi!- krzyknęła grożąc mu pięścią przed twarzą, nie zwracając na zdziwione spojrzenia ludzi
- Dobrze, dobrze. UZNAJMY, że ci się nie PODOBA. O co mnie chciałaś prosić?
- Jak masz wolne, pomógłbyś mi się przeprowadzić? Pokazać mieszkanie, może trochę  wioskę…- spuściła wzrok- oczywiście, jeśli możesz
- Ha, pewnie z przyjemnością- odpowiedział wesoło. Do jego mieszkania szli w kompletnej ciszy. Od czasu do czasu patrzyli jedynie na siebie posyłając sobie zadziorne spojrzenia- Ok., jesteśmy- wpuścił ją do mieszkania a samo poszedł w stronę kuchni- chcesz coś do picia?
- Jakąś wodę, poproszę- odkrzyknęła z pokoju obok, gdzie pakowała swoje rzeczy.
-  Wodę? Ostatnio od Gaia dostałem w miarę dobrą sake, chcesz?- spytał pokazując butelkę diabolicznego trunku
- Żartujesz? Chcesz mnie upić?- zaśmiała się patrząc ze zdziwieniem na mężczyznę
- Oj, mały kieliszek jeszcze nic nikomu nie zrobił- odpowiedział wyjmując z szafki dwie 250ml szklanki
- Kakashi… Nie ja naprawdę nie chcę- mruknęła
- Oj, ze mną nie wypijesz?
- Ja po prostu nigdy nie piłam alkoholu- odpowiedziała lekko zażenowana- Kakashi widząc jej minę wybuchnął gromkim śmiechem
- No, to przynajmniej będziesz wiedziała jak owy trunek smakuje- odpowiedziała wręczając jej szklankę do ręki
- Tylko pamiętaj, ja nie wiem jak reaguje po alkoholu, więc jakby co ty będziesz musiał się mną zająć- zaśmiała się stukając z nim szklankami ( wiecie coś w stylu, „ zdrowie” )
- Spokojnie, przy mnie jesteś bezpieczna- odpowiedział się uśmiechając się promiennie i wypił wszystko naraz- no dawaj, przecież to cie nie zabije- dziewczyna poszła w jego ślady, pochłaniając całą szklankę naraz. Wynik był przewidywalny. Nagle zaczęła kaszleć. Hatake podszedł do niej i śmiejąc się zaczął ją lekko klepać po plecach- ej, ale nie mówiłem, że masz wydukać wszystko naraz
- Ale nie powiedziałeś, że nie mam tak robić!- burknęła, kiedy kaszel się uspokoił- robiłam tak jak ty
- Tylko, że ja jestem trochę bardziej doświadczony niż ty- nalewając jej kolejną szklankę
- Kakashi, nie dziękuję, muszę się jeszcze przenieść do MOJEGO mieszkania- mruknęła podkreślając przed ostatnie słowo
- Oj, najwyżej cie zaniosę- odpowiedział uśmiechając się do niej
- Bardzo śmieszne!- odpowiedziała- ty mnie naprawdę chcesz upić
- No, wiesz, ludzi tak naprawdę poznaje się po tym jak zachowują się po pijaku ( pozdrawiam mojego kolegę z klasy )
- A ja myślałam, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie- odpowiedziała mu uśmiechem odbierając następny kieliszek sake
- Oj, zdania są podzielone- stuknął jej kieliszkiem- i pamiętaj nie od razu- i wypił powoli dając jej dobry przykład. Ale oczywiście bez skrzywień obrzydzenia się nie obeszło, a wraz z nimi także śmiechów szaro włos ego
- Nie dosyć! Nie piję z tobą, nie można przecież spokojnie z tobą, abyś mnie nie wyśmiał!- odłożył szklankę i poszła skończyć się pakować
- Ale przynajmniej czegoś się dowiedziałem
- O? A niby czego?
- Że nie wystarczą dwa kieliszki sake aby cie upić- znów musiał uniknął pięści sprawiedliwości, która tym razem się lekko zachwiała i gdyby nie pomoc Kakashiego upadła by głośnym hukiem na ziemie. Aoi wpadła mu w ramiona, oznajmiając sykiem, że coś sobie w kostkę zrobiła. Spojrzała w górę i napotkała czarne oczy mężczyzny. Nie powstrzymała rumieńca pojawiającego się na jej policzku. Hatake nie uszło to uwadze i także się lekko zarumienił, czego, na szczęście nie można było ujrzeć z powodu maski zaciśniętej na twarzy.
- Wybacz Kakashi, ale ze mnie niezdara- mruknęła siadając na podłodze aby opatrzyć kostkę
- Najwyraźniej myliłem się. Dwa kieliszki sake zdecydowanie wystarczą aby cie upić- mruknął pomagając je usiąść- w porządku?
- Skręciłam kostkę. Nic takiego, zaraz ją wyleczę
- Przyniosę bandaż, lepiej ją czymś owinąć, aby asekurowało kostkę
- No, no ale z ciebie medyk- wyśmiała go przyjmując bandaż. Po chwili wstała z niewielką pomocą sharingowca- dobrze, możemy iść?
- Jasne, a dasz radę? Wiesz po drodze jest sporo słupów, martwię się abyś nie wpadła w nie
- Tak, bardzo śmieszne! Przypominam, że to wszystko twoja wina- mruknęła- Kim są ci ludzie, których twarze są wyryte na tej skale- spytała pokazując palcem przed siebie, gdy szli już uliczkami wioski
- To, są podobizny naszych Hokage, ta ostatnia to Tsunade, a ten przed nią to Yondaime ojciec Naruto
- Naruto, musi być naprawdę dumny ze swojego ojca
- Ta, chociaż dopiero podczas walki z Painem dowiedziała się kim on był
- Co?!- krzyknęła, na co mieszkańcy spojrzeli na nią zdziwieni- dlaczego?
- Dla jego bezpieczeństwa, a także dla bezpieczeństwa wioski
- Jakim niby cudem miało to go chronić- spytała oburzona
- Jak już ci wcześniej wspomniałem, Naruto ma w sobie Kyubiego, więc i tak jest w wielkim niebezpieczeństwie. Pomyśl tylko co by się stało gdyby shinobi w innych wioskach dowiedzieli się, że jest synem Czwartego. Musisz też pamiętać, że było to kilka lat po III WWS, nienawiść niektórych wiosek do Konohy nie ustała.
- Rozumiem- mruknęła cicho, wracając wspomnieniami do swego dzieciństwa- nie myśleliście, aby go zabić?- spytała, ale szybko wspomniała- nie, nie ważne. Zapomnij, że o to spytałam
- Nie, to jest dobre pytanie. Oczywiście, większość osób w wiosce uważała go za utrapienie, za COŚ, podkreślam, za COŚ co może zaskoczyć wiosce, ale wiedzieli, że nie mogą tego zrobić, bo nie osoby która mogłaby 9-cio ogoniastego
- Kontrolować- skończyła za niego. Doskonale znała ten ból. Nagle poczuła dłoń na swym ramieniu
- On o tym zapomniał. Ma przyjaciół, rodzinę, jak wiem i dziewczynę którą kocha. Ty też zapomnił. Nie jesteś potworem. Jesteś częścią Konohy- uśmiechnął się do niej i wręczył kluczyki do mieszkania. Weszli razem na klatkę i powoli zaczęli się kierować do pokoju 224. Nagle coś niepokojącego przykuło uwagę Aoi. Wyczuła zapach dziwnej  chakry, chakry której dobrze znała, ale chakry dużo potężniejszej niż poprzednio. Stanęła przed drzwiami powstrzymując Kakashiego przed wejściem
- Aoi, co robisz? Sama chciałaś się dziś wprowadzić- po chwili zamilknął, że dziewczyna jest czymś widocznie zaniepokojona- ktoś jest w środku?
- Hai!- Powoli otworzyła drzwi i w tym samym momencie w ich stronę poleciał kunai. Bez problemu go ominęła i spojrzała na osobę odpowiedzialną za ten atak- KABUTO!- krzyknęła wkurzona
- Długo na ciebie czekałem- mruknął- no, no ale ciebie się nie spodziewałem, kto cie uratował?- spytał spoglądając na Hatake
- Ja- usłyszał za sobą i poczuł zimną bronią przy swej krtani- jak zawsze nie trzymasz gardy- zaśmiała się ironicznie- czego chcesz?!
- Ja? Ja nic od ciebie nie chcę, raczej nasz Pan się za tobą stęsknił- uśmiechnął się do niej diabolicznie
- Już ci mówiłam! Orochimaru nie jest moim Panem!
- Znak na twojej szyi mówi co innego- zaśmiał się odpychając ją od siebie
- No wiesz, jeśli to pieczęć mówi o tym kto jest poplecznikiem Orochimaru, to czemu jego „najwierniejszy” sługa takowej nie posiada?- spytała uśmiechając ironicznie
- Ty!- krzyknął wściekły, ale szybko się uspokajając, zdając sobie sprawę co chce uczynić dziewczyna- nie przyszedłem z tobą walczyć
- Oh, doprawdy? A niby jak chcesz mnie namówić do powrotu
- Po prostu wiem, że nie jesteś głupia. Dobrze wiesz, że jedyną osobą, która może kontrolować cie w momencie przejęcia przez Chikuso jest Orochimaru- sama- tu spojrzał na Kakashiego- Chyba nie chcesz zabić następnego przyjaciela, co?- Hatake spojrzał w stronę Aoi. Dziewczyna spuściła gardę. Patrzyła na chłopaka przed nią ze łzami w oczach
- Ja… Ja go nie- krzyknęła- zabiłam- ostatnie słowo powiedziała cicho jakby sama w nie nie wierzyła
- Oczywiście… - zaczął podchodząc do niej- pogódź się z tym. Byłaś, jesteś i zawsze będziesz potworem. To się nigdy nie zmieni!- stanął przy niej i przygwoździł do ściany
- Puść ją!- usłyszał za swymi plecami krzyk
- To podejdź i mnie powstrzymaj!- mruknął uśmiechając się sarkastycznie. Nie trzeba było długo czekać na ruch mężczyzny, ale niestety uniemożliwiało mu to jutsu użyte  przez Kabuto- a no tak nie mogę
- Ty tchórzu, coś jej zrobił?- krzyknął patrząc na przyjaciółkę. Była kompletnie inna. Całkowicie nie zdolna do walki, jakby zupełnie się oddała chłopakowi
- Nie jestem głupi. Mam misję, że mam ją ze sobą sprowadzić . Musiałem użyć podstępu, przecież nie pokonałbym jej w uczciwym pojedynku- zaśmiał się diabolicznie wracając do dziewczyny. Schylił się do dziewczyny i szepną do ucha- a teraz, tak bym był pewny, że się nie ruszysz połamię ci wszystkie kości. W końcu i tak Orochimaru nie chce twego ciała tylko tego co jest w tobie- i tak jak powiedział, pierwszy cios powędrował w brzuch, co sprawiło, że z jej ust spłynęła stróżka krwi. Puścił ją co sprawiło, ze osunęła się po ścianie- nie będę sobie nawet brudzić rąk. Jesteś beznadziejna. Wystarczyło abym tylko o nim wspomniał a ty już jesteś bezsilna- i tak jak mówił reszte ciosy oddawał nogą, nie przemęczając się przy tym zbytnio
-  Cholera! Nie mogę nawet użyć sharinghana! Nie mogę się ruszyć- mówił w myślach Kakashi nie mogąc patrzeć na scenę przed nim- Aoi, KUSO! Rusz się, nie leż tak bezczynnie.
- To jej nie pomoże. Jest teraz w swoim świecie- odpowiedział podnosząc ją i znów przygniatając o ścianę- zakończmy to, jeśli tak cie to męczy- mruknął spoglądając na szaro włos ego- znaj moje miłosiernie- skoncentrował chakrę w swej dłoni i jednym żwawym ruchem wszedł w klatkę piersiową dziewczyny. Z jej ust wydobył się okrzyk bólu
- Co ty, robisz? Jeśli ją zabijesz, potwór będzie bezużyteczny
- Od momentu śmierci a wyjścia potwora mija 8 godzin, zdążę dojść do Orochimaru- nagle ich rozmowę przerwał następny krzyk rudowłosej. Powoli, używając Chakre miażdżył jej serce. Nagle koło ucha przeleciał mu kunai raniąc go w policzek
- Puść ją, albo cie zabiję- to był Iruka, trzymający w dłoni kunai, gotowy by zaatakować

niedziela, 21 października 2012

Nowa znajomość




- Uzumaki Naruto ?- spojrzała na niego zdziwiona- on… on mnie nie zrozumie. On ma przyjaciół, jest bohaterem wioski. Ludzie go kochają i szanują… a ja?- spuściła wzrok nie chcą patrzeć na Kakashiego
- Nie, mylisz się…- mruknął patrząc w niebo- poznałaś go w momencie, gdy osiągnął już naprawdę dużo, ale nie był taki. Kiedyś wszyscy go nienawidzili
- Co!?- krzyknęła zdziwiona
- Heh, tak, był pogardzany przez wioskę, ze względu na to, że ma w sobie potwora który zniszczył wioskę. Na dodatek był kompletnym niezdarą…- zaśmiał się pod nosem, przypominając sobie ich pierwszą notkę- Jinchuuriki są traktowani wszędzie tak samo… Tak, Naruto jest jedyną osobą w wiosce, która cie zrozumie- siedzieli tak cicho nic nie mówiąc
- Nie jestem tu mile widziana, co?- spytała uśmiechając się nieznacznie
- A czy to jest ważne?
- Po co żyć jak nikt cie nie akceptuje? – spytała smutno
- ja cie akceptuje- mruknął ledwo słyszalnie. Spojrzała na niego zaskoczona
- Ha! A właśnie co to za jutsu?- spytał pokazując jej włosy
- A!- zaśmiała się szczerze, dotykając swoich włosów- mogę zmienić kolor włosów, dzięki czemu czasami shinobi mnie nie poznają… Pomocne to- zgłodniałam, może pójdziemy na jakieś śniadanie?
- Oh, chętnie, może ramen?
- Ramen? Haha, jasne. Czemu nie! – ruszyła przed siebie. Kakashi uśmiechnął się do siebie
- Udało ci się Kakashi! Brawo! Wygląda dużo ładniej jak się uśmiecha!- szedł koło niej słuchając jak małe dzieci kłócą się kto ma wejść na drzewo po piłkę, która przez przypadek tak wylądowała
- Proszę- nagle usłyszał znajomy głos przy dzieciakach- następnym razem uważajcie- uśmiechnęła się do dzieciaków i wróciła do mężczyzny
- nawet nie zauważyłem jak zniknęłaś- uśmiechnął się do niej
- Oh dopra…
- Kakashi- senpai- usłyszeli jak ktoś biegnie w ich stronę
- Iruka? O miło cie widzieć- mruknął do młodego mężczyzny- co tu robisz?
- A przechadzam się po wiosce i cie spotkałem. Postanowiłem zagadać i się popytać o mojego ulubionego ucznia- zaśmiał się lekko. Po chwili dopiero zauważył dziewczynę przy szarowłosym- o wybacz, jestem Umino Iruka. Były nauczyciel Naruto- Aoi spojrzała na niego z uśmiechem. Wydawał się miły.  Coś  magicznego było w jego spojrzeniu. Można szybko powiedzieć, że Aoi bez problemu uznała go za przystojnego mężczyznę
- Aoi, Aoi Sashimi- mruknęła, ale uśmiech spełzł z jej twarzy gdy spojrzała mu w oczy, ale szybko to się zmieniło i Iruka odwzajemnił początkowy uśmiech
- To ty… nowa w drużynie Kakashiego?- pytał siadając z nimi w Ichiraku Ramen
- Jeszcze nie Iruka, ale mam nadzieję, że niedługo dostanie Konohańską przepaskę- zaśmiał się lekko
- Ja też mam taką nadzieję- mruknęła cicho. Zwróciła się do Iruki- a więc byłeś nauczycielem Naruto? To prawda, że był fajtłapą
- Taa…- zaśmiał się patrząc na dziewczynę- nie był w stanie stworzyć poprawnego klona
- Co?!- zakrztusiła się patrząc z niedowierzeniem na ciemnowłosego.
- Haha!- zaśmiali się oboje widząc minę dziewczyny
- Tak, trudno uwierzyć, że Naruto, ten dzisiejszy Naruto, był taki słaby, jak to powiedziałaś, był fajtłapą- rozmawiali tak jeszcze chwilę
- No to ja już pójdę- mruknął Iruka żegnając się ze znajomymi- miło było mi cie poznać- uścisnął rękę Aoi i wyszedł
- Mi też- odpowiedziała na odchodne rumieniąc się lekko
- No, no, czy  to jest rumieniec?- spytał wrednie Kakashi, szturchając ją po przyjacielsku
- Co, nie!- oburzyła się, odwracając się od mężczyzny
- No wiesz, Iruka jest niezły, nie dziw, że się ci spodobał- mruknął
- Phi, nie podoba mi się. Chociaż jak uważasz, że jest słodki to go sobie weź- prychnęła jak wściekły kot i ruszyła do mieszkania
- No, no, ktoś tu się zakochał. Będzie ciekawie!

sobota, 13 października 2012

Poważna rozmowa



Patrzył na nią. Powoli usiadł, kiedy zdał sobie sprawę, że jej oczy powróciły do normalności. Wziął w swą dłoń,  jej dłoń i oderwał ją od swego gardła. Wziął kunai  i rzucił gdzieś w kąt. W tym momencie, miał ją przy sobie, patrzył jej prosto w oczy. Widział w nich strach, ból i nienawiść… nienawiść? Tylko czemu go nienawidzi? Chwila i czy to nienawiść do niego? Nagle poczuł jak dziewczyna powoli zaczyna wstawać. Spojrzała mu w oczy, ale nagle spuściła wzrok, napotkawszy jego. Bez żadnego słowa wybiegła z pokoju, zostawiając go samego na środku pokoju.
- Cholerny Chikuso! Ja… jak ja się nienawidzę! Czemu, czemu to zrobiłam? Ja, nie chcę go zabić, ja, ale czemu nie? Kiedyś zrobiłabym to bez problemu… Nie! Ja bym tego nie zrobiła, to ON, to To zawsze zabijało tych ludzi. Ja nie chcę by ktokolwiek miał przeze mnie problemy!- biegła tak ulicami Konohy nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia mieszkańców, rozmyślając o tym co się właśnie zdarzyło. Biegła przed siebie, aż znalazła się w jakieś nieznanej jej uliczce, co ważniejsze, uliczce pustej, cichej bez żywej duszy wkoło. Zauważyła niewielki murek przy ścianie i usiadła rozpłakując się na dobre
-------------------------------------------------------------****-------------------------------------------------------
- Cholera, dlaczego kobiety uważają, że jeśli uciekną, to problemy znikną- mruknął do siebie wkurzony- myślę, że będę potrzebowała pomocy profesjonalisty- w tym samym momencie przed nim pojawiło się osiem psów
- Ostatnio coś często nas przysyłasz, Kakashi- mruknął niewielki pies- cóż znowu się stało?
- Wybacz Pakun, ale to jest ważne. Pamiętacie ten zapach, co wam dałem ostatnio na polanie?
- Tej dziewczyny? Tak, ale przekazaliśmy ci wszystko co o niej wiemy, coś jeszcze?
- Taaa… można powiedzieć, że mi zwiała. Plącze się gdzieś po wiosce. Muszę ją znaleźć jak najszybciej
- Jasne, coś zrobiła? Mam się martwić o bezpieczeństwo wioski? – spytał lekko zaniepokojony
- Nie, z wioską w porządku, bardziej martwię się o to aby SOBIE nic nie zrobiła- mruknął ponuro, po czym już bez zbędnych rozmów ruszyli. Przeszukiwali przeróżne uliczki. Można by powiedzieć, że była wszędzie, co uniemożliwiało szybkie jej odnalezienie- Długo jeszcze?- zaczął się wyraźnie niecierpliwić
- Nie, już mam jej ślad! Spójrz przed siebie- mruknął po czym wraz z resztą psów zniknął. Nie widział jej dokładnie tylko zarys jej sylwetki. Po chwili widział ją już całą, ale coś się w niej zmieniło… no tak, już nawet wiedział co. Włosy, z dość dziwnego blond zmieniły się w rudy, trochę kasztanowy kolor. Podszedł bliżej, na tyle cicho, aby go nie usłyszała. Stanął przed nią i patrzył na nią przez chwilę, po czym przemówił
- Uważasz, że jak zmienisz kolor włosów, to cie nie znajdę- zaśmiał się cicho, spoglądając na nią radośnie. Drgnęła, słysząc jego głos. Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Z twarzy mężczyzny zszedł uśmiech, gdy zobaczył dziewczynę. Jej piękne, niebieskie oczy zmieniły kolor na czerwony z łzami co chwile spływającymi po jej policzkach.
- Co tu robisz?- spytała, ocierając oczy rękawem, unikając jego wzroku
- Szukałem cie, zniknęłaś tak nagle. Stało się coś?
- Co jest z tobą- krzyknęła zeskakując z murku i podeszła do niego spoglądając na niego z niedowierzeniem- pytam się, co jest z tobą nie tak?! Na miłość boską, Kakashi, chciałam cie zabić,  zaledwie dwadzieścia minut temu. Już miałam kunaia przy twoim gardle, prawie mi się udało, a ty się pytasz, czy coś się stało? Ja…- nagle przestała, gdy poczuła jak jego potężne ramiona przytulają ją do siebie
- No już, wykrzyczałaś się? – spytał uśmiechając się lekko- lepiej ci?- odskoczyła od niego i spojrzała mu w oczy
- Czy mi lepiej? Ty żartujesz prawda nie ! nie jest mi lepiej. Jak może mi być lepiej, jak myślę, że prawie cie zabiłam? Jesteś osobą, z którą chcę stworzyć jakąś więź, więź przyjaźni, a właśnie chciałam cie zabić, dlatego nie! Nie jest mi lepiej, tylko dlatego, że się wykrzyczałam!- cofnęła się od niego, po czym natrafiając na mur, osunęła się na ziemie chowając głowę w kolana. Kakashi stał tam, przypatrując się dziewczynie. Czuł smutek w sercu, nie chciał patrzeć jak płacze. Podszedł do niej i usiadł obok
- Mogę się o coś spytać- brak odpowiedzi uznał za zgodę- wtedy w pokoju. Widziałem nienawiść w twoich oczach, czy ona…
- Nienawidzę siebie, nienawidzę tego kim, a raczej czym jestem… Nienawidzę tego, że nie umiem zapanować nad potworem który jest we mnie, że chociaż nie chcę to i tak sprawiam ból osobom na których mi zależy, więc ta nienawiść jest skierowana na moją osobę…- patrzyła na budynek naprzeciw siebie- jestem potworem, który żąda tylko i wyłącznie krwi… więc jaki jest cel bym żyła?
- Nie mów tak…
- Ale znalazłam go już dawno temu… nie mogę zginąć, bo kto się zajmie Chikuso? Hmm, tak jestem pojemnikiem na potwora, którego nikt nie może kontrolować. Nikt oprócz mnie…- zamilkli. Kakashiego  zdziwiły, a raczej zmartwiły tak poważne słowa z ust takiej dziewczyny. Znał jedynie jedną osobę w wiosce, która mogłaby ją zrozumieć…
- Dla mnie, dla mnie zdecydowanie nie jesteś potworem…- zaczął szaro włosy
- Chciałam cie zabić…
- Jak wielu na ty świecie…- zaśmiał się szczerze- a tak w ogóle, to nie TY chciałaś mnie zabić, tylko potwór w tobie
- Nie zrozumiesz mnie…
-Wiem, nawet nie próbuję. Nawet sobie nie wyobrażam jaki ciężar dźwigasz na swych barkach, ale w tej wiosce jest jedna osoba, która zrozumie cie doskonale- spojrzała na niego zdziwiona
- Czyli?
- Jinchuuriki, Wioski Ukrytej w Liściu, syn Czwartego Hokage, Uzumaki Naruto.  

czwartek, 11 października 2012

Wypadek

Proszę długo, wyczekiwana notka. Trochę nudnawa, ale musi wrócić mi wena :P W weekend spodziewajcie się jeszcze z dwóch :D
____________________________________****___________________________________________

- Cholerne słońce- przeklął pod nosem, ukrywając twarz przed porannymi promieniami słońca. Powoli wstał i skierował się do łazienki. Ubrał spodnie i jakiś podkoszulek. Nagle usłyszał jakiś hałas na dole. Wziął kunai i pobiegł na dół- Aoi?- stał tam, na środku kuchni z bronią w ręce
- Kakashi- san!- spojrzała na niego, posyłając mu uśmiech- wybacz, że cie obudziłam
- Nie, już nie spałem- zachichotał widząc dziewczynę w fartuchu i patelnią w rękach- a co ty właściwie robiłaś?- spytał, podchodząc do niej
- Am… Chciałam ci się odwdzięczyć za gościnę. Zrobiłam jajecznicę i tosty. Proszę siadaj jak jest jeszcze gorące- uśmiechnęła się pokazując brodą wolne miejsce przy stole. Kakashi spojrzał na pełny stół obstawiony jedzeniem. Posłusznie usiadł i zaczął jeść z wielkim uśmiechem na twarzy
- To jest pyszne! Kobieto, ile bym dał gdybyś mi tak codziennie gotowała- zaśmiał się do niej, ale nagle z jego twarzy zbladł uśmiech a zawitało zaniepokojenie- Co się stało?
- Co? Nie nic- uśmiechnęła się, ale Hatake wyczuł, że nie był to jej prawdziwy uśmiech. Wstał i stanął nad nią i mruknął do ucha- Wiesz, że ze mną możesz pogadać o wszystkim nie?- dziewczyna drgnęła czując jego oddech na swej szyi. Odwróciła się a jej twarz była tak blisko, że bez problemu wyczuwała każdy  jego oddech- Ja… nic, to nic, nic o co musiałbyś się martwić. Siadaj i jedz nim wystygnie
- A ty?
- Ja już jadłam- posłała mu uśmiech- pójdę do łazienki się przebrać- kiedy się odwróciła wzrok Kakashiego wędrował po jej ciele
- Boże jaka ona piękna. Jak tak dalej pójdzie to się na nią rzucę- pomyślał wstając od stołu. Poszedł posprzątać po śniadaniu i ogarnąć w domu. Po chwili usłyszał kroki.
- Dziękuję, za ubrania Kakashi- san
- Twoje już wyschły?- spytał biorąc od niej bluzkę i spodnie- może jednak coś zjesz? Zrobiłaś pyszną jajecznicę i tosty
- Dobrze, niech będzie- mruknęła, widząc, że z nim nie wygra. Usiadła na niewielkim krześle naprzeciw mężczyzny. Jadła spokojnie, popijając jeszcze ciepłą kawę z mlekiem.
- Wiesz, szczerze powiedziawszy nic o tobie nie wiem- mruknął spoglądając na nią z pod książki
- Jak to ? opowiedziałam ci całą moją historię…- odpowiedziała, lekko zdziwiona
- to prawda- zaśmiał się cicho pod nosem- ale nie wiem nic innego, codziennego, co lubisz, a czego nie…
- To tak jak ja ciebie- zaśmiała się wstając od stołu, kierując się do zlewu. Nagle poczuła na swej szyi oddech mężczyzny
- Ty gotowałaś, ja sprzątam- nagle z rąk dziewczyny poleciał talerz, rozbijając się o kuchenną posadzkę
- Wybacz, Kakashi-san, ja… ja to zaraz posprzątam!- krzyknęła z przerażeniem, zaczynając zbierać kawałki talerzy z podłogi
   - No, nic się nie stało, każdemu się zdarza, zostaw to, bo jeszcze z nerwów się skalecz...  no o tym mówiłem- mruknął słysząc cichy syk dziewczyny i niewielki strumyk krwi lecący z palca- no widzisz taka silna shinobi a kawałkiem talerza się zraniła- śmiał się pod nosem, wstając z podłogi i kierując się po apteczkę. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, spoglądając na niewielką ranę na swym palcu. Nagle w jej głowie zabrzmiał ten sam głos co w gabinecie Hokage
- Krew! O tak, ja chcę krew! Tylko nie chcę twojej. Chcę jego, jego będzie smaczniejsza! Zabij go, abym mógł poczuć jego krew! Zabij go, co cie zatrzymuje, jesteś przecież potworem. A potwory są od tego by zabijać! Więc, zrób mi tą przyjemność i go dla mnie zabij!- gdy Aoi się ocknęła, zdała sobie sprawę, że siedzi na Kakashim z kunaiem przyciśniętym do jego krtani…