piątek, 31 sierpnia 2012

Prawda


Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało spoglądając na mężczyznę siedzącego z boku
- Tak myślałam, że będziesz chciał coś o nim wiedzieć panie Kakashi- powiedziała cicho- od czego by tu zacząć?
- Najlepiej od początku- wtrąciła Tsunade
- No dobrze więc… Spotkałam go1.5 roku temu.
- 1.5? Uciekł z wioski 3 lata temu
- tak, ale Orochimaru, trenował mnie w odseparowaniu, tak abym nikogo nie spotkała. No ale zbierałam zioła dla Kabuto na jakąś maść i wtedy go spotkałam…  z początku go nie zauważył, ale gdy usłyszałam dźwięk tłuczonego kamienia postanowiłam to sprawdzić. I tam stał on, trenował gdy mnie wyczuł natychmiastowo zaczął wypytywać
- Kim jesteś, czego chcesz?- odpowiedział przykładając mi miecz do szyi
- Mogłabym się ciebie o to samo zapytać- mój kunai wylądował w tym samy miejscu, tylko, że na jego szyi- To trochę niekulturalne wypytywać się o imię nie przedstawiając się wpierw…
- Phi… Uchiha Sasuke- odpowiedział odstępując ode mnie widząc, że nic nie zrobię- trenuję tu, niedługo ma przyjść Orochimaru- spojrzał na nią- twoja kolej. Już chciałam odpowiedzieć kiedy za mną stanął Orochimaru
- Aoi! Co ty tu robisz- syknął mi do ucha- dlaczego wyszłaś z jaskini
- Orochimaru-sama, ja… Kabuto mnie prosił o nazbieranie trochę ziół, wybacz, ale ten chłopak mówi, że na ciebie czeka- wskazałam  na zdziwionego Sasuke- jak chcesz mogę go zabić- odpowiedziałam przygotowując się do walki
- Spokojnie Aoi! Po pierwsze znam chłopaka to mój drugi uczeń. Chyba się już znacie jak nie to Aoi to jest Uchiha Sasuke, Sasuke to jest Aoi Sashimi. A po drugie, nie dałabyś rady go zabić, przecież ty nie jesteś w stanie kogokolwiek zabić
- Hai! – odpowiedziałam trochę zażenowana i wkurzona- ale chwila, to jest twój uczeń? Myślałam, że ja nim jestem
- To prawda jesteś, ale Sasuke też nim jest … Jak i tak o sobie wiecie to będziemy razem trenować- odpowiedział i zniknął
- Wyśmienicie- szepnęłam patrząc na czarnowłosego
- Co tu robisz?- spytał chowając miecz do pochwy
- A co mam robić mieszkam tu- odpowiedziałam sarkastycznie, od początku wydawał mi się dziwny
-Eh… inteligencją też nie błyszczysz… Zacznijmy od nowa. Co chcesz od Orochimaru?
- Co? Sam na inteligentnego nie wyglądasz… Nie ja zostałam znaleziona i przygarnięta przez pana Orochimaru kiedy byłam dzieckiem. Teraz tu mieszkam id jestem jego uczennicą- odpowiedziałam- a ty?- mruknęłam
- Przyszedłem po moc by zabić brata- jego odpowiedź mnie zdziwiła. Wtedy się pożegnaliśmy.
- Trenowaliśmy często razem i się… hm... jak by tu rzecz zaprzyjaźniliśmy się to dużo powiedziane, ale staliśmy się dla siebie kolegami. Po niecałym roku znajomości powiedział mi wszystko. Co knuje Orochimaru, że nie jestem jedyną która ma Przeklętą Pięczęć. Opowiedział co tak naprawdę ta gnida ode mnie chciała.  Od tamtego momentu zbliżyliśmy się jeszcze bardziej. Obmyślaliśmy razem jak uciec, zabijając przy tym Ororchimaru. I kiedyś…
- Kim oni są- spytałam widząc zdjęcie w plecaku
- To… to moi przyjaciele- odpowiedział- moja była drużyna, opuściłem ich aby zebrać moc potrzebną by zabić Itachiego, ale kiedy jestem już gotowy, to zabiję go, zabijemy Ororchimaru, i wrócę do nich i zabiorę cie ze sobą. Konoha jest piękna…- już miał odchodzić gdy nagle się odwrócił i rzekł poważnym tonem- nie rób nic głupiego- zaczął się do mnie przybliżać wyjmując coś z niej- no ale znając ciebie jakbym zginął walcząc z moim bratem będziesz chciała sama zabić Orochimaru, to jak ci się uda i uciekniesz, to proszę cie o jedną rzecz. Idź do Konohy i wręcz to kapitanowi drużyny 7 Hatake Kakashi i dopilnuj by to doczytali- wręczył mi list i odszedł
- Czekałam na niego aż wróci, bo słyszałam, że dał radę, ale nie spodziewałam się, że Orchimaru będzie na niego czyhał przy wejściu. Nie zdążyłam, jednym szybkim ruchem zabił go. Wczepił sobie oczy Sasuke i wiedząc o naszym planie postanowił jak najszybciej odebrać mi Chikuso i mnie zabić. No a koniec walki znacie. Nie miałam szans z technikami Orochimaru i Kabuto i na dodatek z sharinganem…- nagle nastąpiła cisza
- On, on chciał wrócić?- spytał z niedowierzeniem Kakashi - i, i co on ci dał-dodał po chwili
- Możecie podać mi mój plecak?- poprosiła Tsunade, na co on momentalnie zareagowała podając jej mały zgrabny plecak.
- Proszę- uśmiechnęła się do niego czule i wręczyła biały zwój z napisem „ Drużyna 7”
 Orochimaru 


 Wiem, dziwnie, ale Aoi iSasek po treningu :D


___________________________________________________________________________________
Nie przepadam za Sasuke, no dobra, nie znoszę go! ale postanowiłam, że zrobię z niego aniołka jak i tak już go uśmierciłam :P Czekam na wiele komentarzy !!:)


wtorek, 28 sierpnia 2012

Historia bestii


- Zacznijmy więc od początku, opowiem wam historię o dziewczynce która stała się potworem i pośmiewiskiem w oczach innych. Więc nazywam się Aoi Sashimi z ukrytej wioski gwiazdy.
- Wioska Gwiazdy? Już słyszałam gdzieś tą nazwę… Nie możliwe!
- Tak nasza wioska jest znana z potwora zwanego…
- Chikuso!- krzyknęła z przerażeniem Tsunade
- Tak! Chikuso został zapieczętowany pierwszy raz w żonie założyciela naszej małej wioski. Później przechodziło to z pokolenia na pokolenie. Jak matka umierała to pieczętowano go w córce itd…
- Czemu w córce?- spytał Kakashi
- Jak już ci dawniej mówiłam Kakashi- san kobiety w naszym klanie posiadają większą ilość chakry niż mężczyźni i oni nie dali by rady zapanować nad Chikuso.
- Ale… ale co jeśli urodzi się chłopiec?- spytała zdezorientowana i  lekko oburzona tym co słyszy Tsunade
- Dla rodziny Sashimi, nie dla kobiet, była to skaza jeśli najpierw urodziły syna. Jeśli się to jednak stało to próbują tyle razy aż im się urodzi dziedziczka Chikuso. No ale moja matka też była pojemnikiem dla Chikuso. Został w niej zapieczętowany jak tradycja mówiła w wieku pięciu lat. Ale niestety moja matka była już wielce osłabiona, więc w czasie porodu zmarła…  To był cios dla wioski, w końcu zmarła a potwór mógł wyjść i zaatakować wioskę a ja byłam za słaba, żeby móc we mnie zapieczętować takiego potwora. Ale nagle stało się coś co jeszcze nigdy się nie wydarzyło. Potwór jakby sam z siebie przeszedł do mego organizmu. Nie wiadomo jak ale nikt się tym przednio nie interesował, w końcu niebezpieczeństwo prysło. Starszyzna zaczęła się jednak martwić o mnie, a raczej o potwora w dniu moich 5 urodzin…
-Kotsu! Rozumiemy, że to twoja jedyna córka, ale pamiętaj, że ma w sobie Chikuso. Musimy go w niej zapieczętować!
- Ale czemu? Przecież  nie robi nic złego jest bezpieczny…- upierał się ojciec
- Na razie, ale niedługo Aoi zacznie chodzić do akademii poznawać wasze techniki, wtedy, na jakieś misji może wyjść z równowagi i potwór opuści jej ciało. Myśl o wiosce! Twoja córka jest dla nas jedynie pojemnikiem na potwora niczym innym, więc wybieraj! Albo zapieczętujemy go w niej dokładnie, albo ją zabijemy!
- Nikt nie wiedział, że to wszystko słyszę, że stoję za drzwiami…- przerwała na chwilę- jako mała dziewczynka ufałam mojemu ojca i wierzyłam, że mnie nie skrzywdzi, więc wierzyłam w każde jego słowo…
- Dobrze! Zgadzam się! Będzie gotowa za pół godziny- odpowiedział smutno
- Dobrze przyprowadź ją tu. My się tym zajmiemy. Mężczyzna wyszedł i zaczął kierować się ku domu gdy zauważył swą córkę na ławce koło Sali
- Kochanie! Co ty tu robisz?- spytał mnie z troską
- Czekałam na ciebie tatusiu. Czy ci państwo  mówili prawdę? Chcą mi zrobić krzywdę- spytałam się go ze łzami w oczach
- Nie kochanie, nie zrobią ci krzywdę. Nie pozwolę im na to. Oni po prostu chcą cie uleczyć. Masz małe problemy zdrowotne to wszystko. Chodźmy- wziął mnie za rękę i wróciliśmy do sali
- Już jesteś?- spytała starsza kobieta w czarno-zielonych fartuchu- Dobrze daj mi ją. Radzę ci wyjdź stąd. Nie jest to widok dla ojca.
- Tatusiu nie zostawiaj mnie!- ale krzyki nie trwały długo bo kobieta uciszyła mnie jednym ruchem ręki. Nie trwało to chwili gdy w Sali słychać było krzyki. Przerażony ojciec wpadł  do sali. Kiedy wszedł stanął jak wryty. Cała starszyzna leżała martwa. Obok nich leżeli cali we krwi, najsilniejsi shinobi wioski. A na łóżku leżałam ja, jego córka z krwią na rękach
-Aoi! Coś ty zrobiła!?- podbiegł do mnie, złapał na ręce i zaczął uciekać do domu
- To nie ja tatusiu! Zobaczyłam ich jak się obudziłam, tak samo krew. Oni chcieli mnie skrzywdzić ! Tatusiu?!- ojciec nagle stanął. Przed nami stała gromada ludzi, gromada to mało powiedziane… przed nami stała całą wioska.
- Kotsu! Oddaj nam ją!- wykrzyknął jakiś mężczyzna
- Dotsuki! To moja córka!
- Zrozum, to nie jest już twoja córka, to potwór zabiła właśnie całą starszyznę i naszych najlepszych shinobi. To potwór a nie człowiek!- wykrzyczała następna kobieta- wiem, że to trudne, ale musimy ją zabić, wtedy potwór i tak już osłabiony zginie wraz z nią, a my będziemy bezpieczni!
- To moja córka do cholery! Nie tkniecie jej- czułam, że słowa ojca nie były już takie pewne
- Kotsu! Twoja żona oddała życie aby chronić tą wioskę, to coś- tu wskazał na mnie- może ją zniszczyć. Ona może cię zabić! Na miłość boską!- ojciec spojrzał na mnie. Z jego oczu zaczęły lecieć łzy. Pocałował mnie w czoło. Postawił na ziemi i odchodząc rzekł
- Wybacz kochanie! Ale jesteś niebezpieczna. Musimy cie zabić dla twego bezpieczeństwa- patrzyłam na niego z łzami i przerażeniem w oczach. Nagle straciłam nad sobą panowanie. Wyszedł ze mnie Chikuso i zaczął mordować i niszczyć wszystko i wszystkich dookoła. Osobę którą zostawił na koniec był mój ojciec. Zabił go, nie ja go zabiłam śmiejąc mu się prosto w twarz…
-Ja nie chciałam… Ja chciałam go powstrzymać, ale byłam jeszcze dzieckiem… Nie byłam wstanie myśleć samodzielnie a co dopiero  oprzeć się potworowi…- przerwała. W jej oczach pojawiły się łzy- cholera znowu płaczę! Wybaczcie!- skarciła się i zaczeła bawić się jednym z płomieni aby się uspokoić- no ale kontynuując…- Kakashi chciał jej przerwać, ze jeśli nie czuje się na siłach to możemy zrobić przerwę. Ale to co usłyszał zrobiło na nim takie wrażenie i rozbudziło w nim złość, że nie mógł nic powiedzieć…
- Jesteś silna- to był on. Po tym jak zniszczyłam swoją wioskę mieszkałam na ulicy. Każdy mnie unikał. To też z przerażenia to też z obrzydzenia, więc pomyślcie, jak się ucieszyłam jak ktoś, nie ktoś jakiś młody Jounin z Wioski Dźwięku się do mnie odezwał. To był…
- Orochimaru- przerwała jej Tsunade
- Tak. Orochimaru
- Jesteś naprawdę silna! Jak ci na imię- jego uśmiech był taki ciepły a oczy spokojne
- Aoi… Aoi Sashimi
- Aoi… Chcesz pójść ze mną?- spytał. Jego głos był taki ciepły i taki opiekuńczy. Podszedł do mnie bliżej tak by spojrzeć mi w oczy. Dał mi duże śliczne jabłko. Ja oczywiście bez żadnego posiłku przez 2 tygodnie rzuciłam się na nie jak oszalałą
- Iść, gdzie?
- Do  domu
- Ale ja nie mam domu- odpowiedziałam ze smutkiem
- Więc ja będę twoim domem… - nagle Kakashi i Tsunade skamienieli słysząc to
- Orochimaru tak powiedział?- spytał zdezorientowany Kakashi
- Hai! Byłam ucieszona słysząc, że ktoś proponuje mi pomoc. Na dodatek czułam, że jest silny… no ale kontynuując
- Czemu?
- Uważam, że jesteś interesującą dziewczynką. Mogę z ciebie zrobić niesamowitego shinobi
- Na… Naprawdę
- Tak. Tylko pod jednym warunkiem…
- Tak…?
- Że będziesz mi bezwarunkowo służyć… i będziesz moim wiernym uczniem…
- Oczywiście… Am…
- Orochimaru- uśmiechnął się do mnie i podał mi rękę
- Dobrze, Orochimaru- sama…
- Od tamtego momentu służyłam mu. Byłam jego bronią. Zapieczętował mnie- tu pokazała pieczęć- i tak przez 17 lat, póki nie dowiedziałam się co tak naprawdę chce ode mnie…
- Co?- spytał Kakashi
- Mocy mego potwora… Dowiedziałam się po tym jak zamordował Sasuke…
- Uchiha Sasuke?!- krzyknął Kakashi przybliżając się do niej- znałaś Sasuke ?
- Oczywiście to on mi powiedział co robi Orochimaru i co chce od niego, że wszyscy wraz z Kabuto zgrywają tylko moich przyjaciół. Pewnie jakby nie on to byłabym teraz wykorzystywana przez niego…- nastała cisza- chcecie coś jeszcze wiedzieć?- Tsunade już chciała wstać, gdy nagle usłyszała głos Kakashiego
- Opowiedz mi o Sasuke…! 

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Początek


- No w końcu. Ile można na ciebie czekać?- naskoczyła na niego Anko
- Co ona tu robi?- spytał się oburzony. Nie przepadał za nią. Nie dlatego, że służyła Orochimaru, ale z jej ciągłego wywyższania się. Nie próbował nawet tego ukrywać.
- Przyszłam ci pomóc, Kakashi- odpowiedziała milutko. Nie tajemnicą było, że się w nim podkochiwała.
- Nie potrzebuję twojej pomocy. Tsunade, wiem, że proszę o wiele, ale chciałbym z nią porozmawiać sam.
- Sam? Oszalałeś? Mogę ci się przydać. W końcu też mu służyłam!- wtrąciła Anko
- Po pierwsze, nie mówiłem do ciebie!- spojrzał na nią srogo- po drugie właśnie dlatego nie chcę abyś przy tej rozmowie mi towarzyszyła. Na dodatek nie jest mi potrzebna osoba specjalizująca się tak jak ja w torturach!
- Co?! Uważasz, że tak łatwo ci wszystko wyśpiewa? Czy ty oszalałeś?
- Nie! Tsunade sama albo sam będę ją przesłuchiwał albo będziecie musieli sobie sami radzić- spojrzał na Hokage. Ta jedynie westchnęła i popatrzyła na Anko
- Wybacz Anko, że zawracałam ci głowę, jesteś wolna. A ty Kakashi chodź ze mną. Przetrzymywana jest w izolatce
- W izolatce? Nie wiem czy to było potrzebne- dodał uśmiechając się z satysfakcją gdy Anko udawała się z miną zbitego psa do wyjścia
- No, wiesz, strzeżonego pan Bóg strzeże- nagle przerwała i stanęła na tyle blisko by mogła mu dokładnie spojrzeć w oczy- i ostrzegam cie, Hatake Kakashi, wiem, ze jesteś wspaniałym ninja i cie szanuję, ale ostrzegam, że nie pozwolę byś następnym razem się tak rządził. Rozumiemy się? !
- Hai Tsunade- sama. Proszę o wybaczenie!
- Dobrze już. Chodźmy, pewnie już na nas czeka. Masz jakąś taktykę? Naprawdę uważasz, że nie będzie trzeba użyć siły?
- Taa.. Znaczy mam taką nadzieję przynajmniej… myślę, że mi zaufała, nie wiem czemu, ale myślę, że nie będzie robić żadnych problemów…
- No dobrze. Kaishi zaprowadź nas do niej- odezwała się do mężczyzny chroniącego więzienie, gdy tam w końcu doszli
- Hai! Em… O dziwo była spokojna, jak większość ludzi zamykanych w tej celi, grozi nam, że jak wyjdą, to się z nami policzą, to ta przez cały czas była cicha i posłuszna… Co dziwniejsze na koniec nam jeszcze podziękowała za wszystko- mina mężczyzny mogłaby wyglądać śmiesznie jakby nie powaga sytuacji- proszę to tu- otworzył celę i zostawił ich samych
- Aoi?- spytał cicho Kakashi wchodząc do wnętrza. Było tu jeszcze ciemniej niż w celi w Sunie, może z powodu braku jakiegokolwiek okna
- Kakashi- san? To.. to pan?- spytała nie podnosząc głowy z nad kolan- I jak mniemam Hokage- sama. Arigato !- podziękowała patrząc w stronę Piątej
- Za co mi dziękujesz?- spytała zaskoczona Tsunade nie podchodząc do niej
- Za uratowanie mi życia! Gdyby nie pani, pewnie moje serce nie wytrzymało by długo- odpowiedziała uśmiechając się lekko i z powrotem chowając głowę w kolana. Kakashi nawet nie zauważył kiedy dziewczyna oświetliła to pomieszczenie. Nagle ją zobaczył. Siedziała tam wkulona pod ścianą. Wyglądała tak niewinnie. Podszedł do niej i klęknął tuż przed nią
- To my powinniśmy ci dziękować za uratowanie nam życia- powiedział spokojnym głosem. Dziewczyna podniosła głowę do góry, gdzie napotkała wzrok mężczyzny. Tsunade mogła przysiąść, że zauważyła na jej policzkach niewielkie rumieńce
- Znowu masz zamiar użyć sharinghana?
- Mam nadzieję, że nie będę musiał użyć pełni jego mocy…
- Powiem wam wszystko co chcecie- odpowiedziała chowając głowę w kolana- może będzie po prostu łatwiej jak wam opowiem swoją historię…- Kakashi spojrzał na nią zdziwiony, ale usiadł obok niej i oparł się o ścianie dając jej w ten sposób do zrozumienia, że ją wysłucha. Za jego przykładem poszła Tsunade.
- Zacznijmy więc od samego początku…  

 Nie dziwię się, że Kakaś za nią nie przepada :) 

 

 

niedziela, 26 sierpnia 2012

Przygotowanie

- Cholera, pośpieszmy się- krzyknął Hatake momentalnie przyśpieszając
- Potwór- nagle odezwał się Naruto, na co wszyscy zareagowali. Jego głos był smutny, tak samo oczy patrzące na Aoi- Co miał na myśli Kabuto?
- Nie wiem, Naruto, ale wtedy, ten klon, to już nie była jej chakra, ani też chakra z przeklętej pieczęci. To wiem na pewno…- odpowiedział Neji
- Co gorsza ona wierzyła, że nim jest… nikt nie powinien wierzyć w to, że jest potworem…- wtrącił znów blondyn- nie wiem, co zrobiła w przeszłości, ale dla mnie nie wygląda ani nie zachowuje się jak potwór. Potwór nie martwi się o inne osoby, potwór nie ratuje życia osobom, których nie zna!
- Orochimaru ją chce- nagle odezwała sie cicho Sakura- musi posiadać w sobie jakąś niezwykłą moc, inaczej Orochimaru by się nią nie przejmował…
- Nieważne… Naszą misją jest dostarczenie ją Tsunade, przesłuchaniem zajmę się później- wtrącił Kakashi widząc bramę do wioski. Szybko do  niej wbiegli. Skierowali się jak najszybciej do Hokage.
- Wejść- krzyknęła Tsunade, słysząc natarczywe pukanie do drzwi. Widok 8 shinobi w tym jedną na ramionach Kakashiego, na dodatek całą we krwi zdziwił ją bardzo- co do cholery- krzyknęła patrząc na kapitana drużyny
- To jest osoba o którą ci chodzi… Proszę wylecz ją inaczej z naszego przesłuchania nici- odpowiedział kładąc młodą dziewczynę na kanapie w kącie- zostaliśmy zaatakowani przez Kabuto i ninja Orochimaru- dodał widząc jej zdziwione spojrzenie
- Uratowała nam życie- wtrącił Naruto- musisz jej pomóc- Tsunade zdziwiona reakcją blondyna odpowiedziała tylko uśmiechając się lekko
- Spokojnie Naruto. Wszystko z nią dobrze. Jedyny problem, to serce które niedawno pompowało na raz za dużo krwi. O dziwo jej rany zewnętrzne koiły się w czasie kiedy ja uspokajałam jej serce …- spojrzała na Naruto- dokładnie jak twoje rany leczone przez Kyubiego…
- Myślisz, że tak jak ja jest Jinchuriki?- spytał Naruto, patrząc smutnie na Sashimi
- Nie! To na pewno nie. Znam osobiście wszystkie Jinchuriki, więc na pewno nie…
- Są jeszcze jakieś bestie oprócz ogoniastych?- w głosie Sakury słychać było lekki niepokój
- Są… znaczy były, wiem, że w czasie 2 WWS ludzie przywoływali takie a później zapominając o nich zostawiali gdzieś pod wodami…- wytłumaczył Hatake
- Mnie dziwi jedna rzecz…- wtrącił Neji- czemu uratowała nam życie…- wtedy wszyscy zamilkli. No tak nikt się nad tym nie zastanawiał
- Kakashi, mówiła ci coś, podczas podróży?- spytała Tsunade władczym tonem
- Taa, mówiła o tym, że odeszła od Orochimaru, gdy zdała sobie sprawę, co robi innym shinobi i…- nagle przerwał
- I…?
- I co chce zrobić z nią…
- Myślisz, że naprawdę chciała zabić Orochimaru
- Chyba tak, nie zauważyłem nic dziwnego w jej zachowaniu…
- No dobrze… Macie wolne. Dobra robota. Hatake, wezwę cie jak się zbudzi, przygotuj się na przesłuchiwanie…
- Hai!- odpowiedział i wyszedł
- Hej! Kakashi-sensei może byśmy poszli na ramen?- to Naruto jak zawsze chciał go namówić na postawienie im ramen- wiesz, za powodzenie misji…
- Wybaczcie, ale muszę się zająć czymś innych- odpowiedział uśmiechając się widząc minę blondyna
- Zawsze tak mówisz sensei!- odparła Sakura
- Taa, to żegnam- i zniknął za białą chmurą-Wybaczcie, teraz na prawdę jestem zajęty, muszę przemyśleć pare spraw przed przesłuchaniem- Znalazł się na polanie. Lubił tu przychodzić. Jak był mały, ojciec zawsze go tu przyprowadzał. On sam teraz, lubił przychodzić tu i rozmyślać nad różnymi sprawami, albo nie robić nic, tylko leżeć, obserwować niebo lub czytać swoją książkę. Lecz nie dziś. Usiadł w cieniu jednego z jego ulubionych drzew. Wyjął 3 zwoje i przyzwał swe psy
- Ho! Kakashi, co się stało?- spytał Pakkun- nie widzę, żebyś miał jakieś problemy, wręcz przeciwnie…
- Mam do was prośbę- tu dał im do powąchania włos Aoi- chciałbym, abyście dowiedzieli się o niej, tyle informacji, ile się tylko da…
- Kto to ?-znów Pakkun
- Właśnie nie do końca wiem… Wiem tylko tyle, że uciekła od Orochimaru
- Hoho! Orochimaru, widzę, że sprawa robi się poważna… Dobra ruszamy, dam ci znać jak coś znajdziemy
- Ta, ta dzięki- odpowiedział, ale już praktycznie go nie słuchał. Zajął się pergaminami przed nim- Już dawno ich nie otwierałem- powiedział do siebie cicho. To prawda, dostał je jak jeszcze był w ANBU, ale jakoś uznał, że ta dziewczyna jest inna niż pozostali przestępcy. Nie jest agresywna, więc nie będzie potrzeba użyć siły, a czegoś w czym Kakashi nie był zbyt dobry; słów- super, to się wpako…- nagle odwrócił się gwałtownie, gdy poczuł czyjąś dłoń na swym ramieniu
- No, no niecodzienny widok. Uczący się Hatake Kakashi!- to był jego odwieczny rywal- gotowy na następny pojedynek?!
- Wybacz Gai, nie mam czasu- odpowiedział, nie patrząc nawet w jego stronę, co podenerwowało trochę Maito- schylił się nad Kakashim, aby sprawdzić co robi. Nagle odsunął się zdziwiony, i tak samo spojrzał na swego przyjaciela
- To są przecież zwoje ANBU, kurcze powinienem się na coś szykować?- ale nagle zamilkł, gdy zauważył tytuł jednego ze zwoi „ Techniki przesłuchań” i podtytuł „ bez przemocy”- co schwytaliście następnego chuligana, który kręcił się koło wioski?
- Co? Mówiłeś coś- spytał zdezorientowany Hatake, nie słuchając w ogóle swego kumpla
- Kakashi Hatake, czemu ty zawsze musisz mnie olewać- ale w końcu odpowiedział spokojnie, aby nie było widać, że Kakashi wyprowadził go z równowagi- Zastanawiam się nad tym kogo złapaliście, że przygotowujesz się na przesłuchiwanie bez przemocy, to trochę nie w twoim stylu
- A tak… Dziewczynę, która uciekła od Orochimaru- nagle wstał. Widząc, że Hokage wysłała po niego czarnego kruka, zwinął zwoje schował je do kieszeni i pożegnawszy się z oburzonym i zdziwionym Gaiem ruszył do gabinetu Piątej. 
Nad łączką

 Ta dwójka zawsze mnie rozwala a was? :D

 "taa... Mówiłeś coś?"

Ze zwojami :D