piątek, 24 sierpnia 2012

W lesie


Obudził się. Słońce świeciło mu prosto w twarz. Nagle jak poparzony wstał. Spojrzał w bok. Siedziała tam i uśmiechała się do niego
- Ohayo! Jak się spało?
- Co? Ile spałem?- spytał przerażony
- He! Całą noc… Chrapiesz trochę- powiedziała radośnie. Ale nagle jej mina zmieniła wyraz, gdy zauważyła, że Kakashi szuka swych towarzyszy. Szybko zrozumiała, że sprawdza, czy żyją, czy nie zrobiła im niczego- Nie martw się nic im nie zrobiłam- dodała ponuro.  Kakashi spojrzał na nią. Jej błysk w oczach zniknął, a twarz posmutniała- Wszystko w porządku, wszyscy mają się dobrze…- dodała
- Byłaś tu, na warcie całą noc?- spytał zdziwiony a zarazem wkurzony na siebie, że doprowadził do tego, że dziewczyna zmarkotniała
- Hai… Mówiłam panu, że nie śpię nocami- odpowiedziała. Nagle zza drzew pojawił się jej klon trzymający 7 ryb w ręce- Oh już wróciła- dodała zamyślona
- Wy… Wysłałaś swego klona po jedzenie?- spytał jeszcze bardziej zaskoczony- Czemu?- dodał podejrzliwie
- Uznałam, że możecie być głodni, a mówiliście, że musimy dotrzeć szybko do Konohy, więc uznałam, że nie będziecie mieli czasu szukać jedzenia, więc zrobiłam to za was… Wiesz Kakashi- senpai głodny ninja to ninja do niczego- dodała posyłając mu udawany uśmiech co Kakashi od razu dostrzegł- Chyba mi nigdy nie zaufa- pomyślała smutno
- Czemu jest ich tylko siedem?- zauważył Kakashi. Dziewczyna też zdziwiona zwróciła wzrok ku klonowi
- Hehe! Złowiłam, tyle ile znalazłam, a kiedy już znalazłam ostatnią, to mnie wezwałaś i nie zdążyłam jej złowić- odpowiedziała, lekko się rumieniąc, jakby ze wstydu
- Dobrze pójdę rozpalić ognisko- mruknął Hatake- no i ich obudzić
- Nie! Proszę Kakashi- san, niech śpią nim ryba się usmaży trochę minie- powiedziała cicho- na dodatek jestem pewna, że zapach jedzenia ich obudzi. Kakashi posłuchał dziewczyny. Poszedł rozpalić ognisko, znaczy tylko przyszykować miejsce na nie, nie spuszczając z niej oka, co go zdziwiło, nie z powodu braku zaufania a zainteresowaniem jej dziwną osobą. Jak miejsce na ognisko było już gotowe Aoi używając swego ognia rozpaliła płomień. Tak jak dziewczyna przewidziała, wszyscy zaczęli się budzić gdy poczuli jedzenie. Najszybciej oczywiście z namiotu wyskoczył Naruto, z wielkim uśmiechem widząc, wielką, piękną rybę, czekającą tylko, aby ją zjedzono.
- Hoho Kakashi- sensei, jesteś wspaniały- wykrzyknął, gdy wszyscy zebrali się przy ognisku- nie pomyślałbym, że pomyślisz o śniadanku, oh! Jestem głodny jak wilk
- I dobrze myślałeś Naruto, bo posiłek nie był moim pomysłem- tu spojrzał na dziewczynę za nim. Siedziała pod drzewem z dala od innych. Opatrywała sobie jakąś nieznośną ranę. Wszyscy spojrzeli na dziewczyna. Kiedy dziewczyna zdała sobie sprawę , że wszystkie oczy są zwrócone w jej stronę, zarumieniła się i uśmiechnęła się niepewnie
- Coś się stało?- spytała niepewnie. Nagle Neji zauważył, że tylko ona nie ma ryby
- Czemu nie jesz z nami?
- Am… Głupio wyszło mój klon nie zdążył wyłowić i dla mnie… Nie przejmujcie się nie jestem głodna- ale nagle jej brzuch zaprzeczył głośno, na co wszyscy zareagowali gromkim śmiechem
- Haha, właśnie słyszymy- dodał Lee- a właśnie, czemu siedzisz tak daleko, chodź tu do nas, przecież to dzięki tobie jemy- kiwnął na nią, uśmiechawszy się w swoim typowym stylu.
- Właśnie, chodź do nas- mruknęła uśmiechnięta Sakura. Sashimi uśmiechnęła się niepewnie i już chciała wstać, gdy nagle spojrzała niepewnie na Kakashiego i się już nie ruszyła. Czekała na to, aż on potwierdzi chęć widzenia jej przy ognisku. W jakiś niezrozumiały dla niej sposób bardzo zależało jej na jego zdaniu… Wszyscy automatycznie widząc tą sytuację spojrzeli na nią zdiwieni
- Dziękuję, ale ja tu posiedzę… Nie chcę wam przeszkadzać. Jesteście bardzo mili… Wiem, że nie jest to dla was łatwe siedzenie z osobą, której nie ufacie, siedzieć z byłą poplecznicką Orochimaru. A i nie przejmujecie się nie umrę z głodu, bywały dni, że nie jadłam przez tydzień. I naprawdę nie musicie udawać miłych… Wiem, że niektórzy z was chętnie by się ze mną policzyli, wyżywając się za te wszystkie złe rzeczy które wyrządził wam Orochimaru…- zamilkła, tak samo jak całe towarzystwo. Nie spodziewali się usłyszeć takich słów z jej ust. Nagle wszystkim nagle zrobiło się dziwnie smutno. Wiedzieli, że to co przed chwilą powiedziała było prawdą, dlatego tak dziwnie się poczuli. Nagle z miejsca wstał Kakashi i podszedł do niej i kucnął przy niej. Przepołowił rybę i wręczył ją jej.
- Chodź, nie jesteśmy potworami. To prawda nie ufamy na razie tobie za bardzo, ale może się to zmieni?- mruknął do niej radośnie. Nagle dziewczyna podeszła do Naruto. Ten spojrzał na nią podejrzliwie i z naburmuszoną miną, wciąż pamiętał co mu wczoraj nagadała
- Wybacz Naruto- san nie powinnam, tyle mówić, na pewno jesteś wyśmienitym ninja i zdecydowanie nie jesteś już chłopcem. Proszę wybacz mi- podeszła do niego bliżej i dała mu cmoka w czoło. Naruto, jak i cała reszta spojrzała na nią zdziwieni
- Nic… Nic się nie stało, he, czasami zachowuje się jak dzieciak więc nie przejmuj się … Em… No właśnie, szczerze powiedziawszy nie znamy nawet twojego imienia
- Aoi Sashimi- odpowiedziała po czym poszli dalej. Dalszą podróż Aoi wciąż kontynuowała na plecach Kakashiego, co szczerze powiedziawszy bardzo się jej podobało. Biegli tak przez godzinę, gdy nagle ku zaskoczeniu Kakashiego dziewczyna na jego plecach wykonała pieczęć a nad nimi pojawiła się przezroczysta tarcza, która odbiła lecące w ich stronę kunie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz