poniedziałek, 24 września 2012

Nieporozumenie



- Gai, Asuma!  Co wy tu robicie- spytał zdziwiony wpatrując się w przyjaciół
- No wiesz, tak nagle wyszedłeś, a noc jeszcze długa, a panienek no niestety coraz mni…- nagle przerwał widząc stojącą na środku pokoju, blond włosom kobietę w ubraniu jak się domyślał swego przyjaciela, jej włosy były mokre a ona lekko zarumieniona. Nagle spojrzał na Hatake z chytrym uśmieszkiem - No, no Kakashi Hatake, gdybyśmy wiedzieli, że jesteś zajęty, nie przychodzilibyśmy- mruknął do niego. Kakashi z początku nie wiedząc o co chodzi, uśmiechnął się do nich i zaprosił do środka. Kiedy spojrzał na Aoi zdał sobie sprawę o czym mówił przyjaciel
- Nie! To nie tak jak myślicie!- nagle krzyknął , machając rękoma w geście zaprzeczenia
- Oh, doprawdy?- spytał chytrze Gai, podchodząc do dziewczyny- Witam, jestem Gai, zielona bestia Konohy, zabójczo przystojny i zabójczo silny. Najsilniejszy przeciwnik Kakashiego- wziął jej dłoń i pocałował, jak na gentelmana przystało ( haha, no normalnie leżę, Gai gentelmanem, no wybaczcie nie mogę się powstrzymać :P przyp. aut.)
- Am… bardzo mi miło- mruknęła nieśmiało dziewczyna, spoglądając na dziwnie wyglądającego mężczyznę z lekkim rumieńcem zakłopotania- jestem Aoi Sashimi- Kakashi przyglądając się tej sytuacji z lekkim zażenowaniem stanął pomiędzy swym przyjacielem a dziewczyną
- Tak, tak, poznałaś mojego nieogarniającego przeciwnika- tu spojrzał z satysfakcją na Gaia widząc jak ten próbuje go zabić wzrokiem, a dziewczyna chichocze cicho pod nosem. Teraz zwrócił się do Asumy- a ty się nie przedstawisz?- nagle mężczyzna zrobił coś czego nikt się nie spodziewał. Nagle ruszył w stronę dziewczyny z wyciągniętym kunaiem absorbującym chakrę wiatru. Mężczyźni zdziwieni zachowaniem mężczyzny nie zdążyli się ruszyć, aby pomóc dziewczynie. Nagle w pokoju słyszeć można było niewielki świst chakry. Ku zdziwieniu wszystkich dziewczyna nawet nie drgnęła aby się bronić. Broń Asumy przebiła jej prawe ramię, z którego zaczęły lecieć strumienie krwi
- Asuma, do cholery!- krzyknął przerażony i wkurzony Kakashi podchodząc do przyjaciela, a może bardziej do dziewczyny aby jej pomóc
- Dziwię, ci się Kakashi, że cie tak omotała! Wprowadzać ludzi Orochimaru do domu jak przyjaciół?- nagle oczy dziewczyny zrobiły się wielkie, nie wiadomo czy z zaskoczenia czy ze strachu, ale zdecydowanie nie ukazywały one złości. Nie ruszyła się, nie próbowała się oswobodzić z uścisku Jounina, stała tam i patrzyła na niego z bólem w oczach- akurat po tobie spodziewałem się właśnie tego, że będziesz myślał racjonalnie, a nie zapraszał pierwszą lepszą do domu, jeszcze popleczniczkę tego gada- w tym momencie kunai w jej ramieniu pogłębił się jeszcze bardziej- nie pamiętasz co zawsze mówiłeś? Że nigdy nie zaufasz nikomu od Orochimaru a teraz?!- spojrzał na Kakashiego, który zbliżał się powoli do niego
- Ja…- nagle usłyszeli cichy głos Aoi
- Zamknij się !- krzyknął Asuma, wbijając kunai jeszcze głębiej uwalniając coraz więcej chakry wiatru. Nagle z ust Aoi wydobył się lekki zgrys bólu a z ust poleciał strumień krwi. To dla Hatake było za dużo. Jak błyskawica znalazł się obok Asumy i przytrzymał jego ramię, wyciągając ją z ciała dziewczyny
- Wystarczy Asuma!- ku zaskoczeniu mężczyzn nagle rzucił sie ku dziewczynie aby przetrzymać ją przed upadkiem- w porządku Aoi?- spojrzał na nią z troską w oczach
-Kakashi, co ty…- nagle przerwał widząc spojrzenie mężczyzny. Widać w nim było złość. Skierował swój wzrok na dziewczynę. Przez myśl mu przeszło, że może się pomylił, że jednak to nie ona, ale szybko zdał sobie sprawę, ze jednak się nie pomylił widząc Przeklętą Pieczęć na szyi dziewczyny. Więc nie rozumiał zachowania mężczyzny, to  nasz wróg nie wiemy o nim praktycznie nic a on tak o zaprasza ją do siebie, jak kogoś zaprzyjaźnionego. Nagle usłyszał głos mężczyzny, zwracającego się do dziewczyny
- Wybacz, za przyjaciela, nie wie co robi- uśmiechnął się do niej i przytrzymał dłonią ranę aby krew nie wypłynęła
- W porządku. Rozumiem…- kaszel krwi- nie ufa mi, nie dziwie się. Zasłużyłam sobie- uśmiechnęła się lekko do mężczyzny
- No przynajmniej rozumie- mruknął Asuma. Nagle przy nim zjawił się Kakashi przyciskając go do ściany
- Odszczekaj to! Ona jest naszą przyjaciółką. Na pewno już nie należy do Orochimaru!- krzyknął mu prosto w twarz
- Przyjaciółką?! Oszalałeś? Jak byś zapomniał kim jest zawsze możesz spojrzeć na jej szyję- Kakashi już nie wytrzymał zamachnął się i już miał przyłożyć przyjacielowi, gdy nagle na swej dłoni poczuł dłoń blondynki, która przytrzymywała go od ciosu
- Aoi?!- spojrzał na nią zdziwiony. Spojrzał na jej dłoń która była osłonięta cała krwią, jej krwią a z jej rany wypływała jeszcze większa ilość krwi
- Wystarczy Kakashi- san. Nie chcę, abyś przeze mnie stracił przyjaciół. Nie jestem tego warta-powoli zaczynała odsuwać go od syna trzeciego, na co ten patrzył zdziwiony- to ja jestem tu wrogiem, to zrozumiałe, że to  na mnie się złości, nie zmienię tego że należałam do Orochimaru, ale jedno chcę zmienić… Chcę mieć nowe życie, życie w którym mój przyjaciel nie będzie obijał innych, aby ratować moje i tak już dawno splamione imię- nagle z braku siły i utraty dość sporej ilości krwi zemdlała wpadając w ramiona Kakashiego.

niedziela, 23 września 2012

Rozmowa jak każda inna ?



- Hatake Kakashi! Zachowujesz się jak napalony nastolatek!- siedział na kanapie rozmyślając o dziewczynie, która w tajemniczy sposób rozbudzała jego zmysły. Tak, akurat ten mężczyzna umie docenić piękno kobiety, nie tylko wewnętrzne jak i zewnętrzne. Aoi była kobietą, tak zdecydowanie można ją nazwać kobietą, która prezentowała te dwa rodzaje piękna. Jest to piękna, smukła dziewczyna. Jej kształty mogły dorównywać niejednej aktorce w Konoha. Nie była ani niska, ani też za wysoka. Można by było rzecz, że idealna. I te jej oczy… Tak, Kakashi zawsze doceniał kobiety z pięknymi oczami. Były śliczne, ale przepełnione bólem, niewyobrażalnym cierpieniem, którego nawet on nie mógł zrozumieć. Ale, kiedy na niego patrzą wydają się takie spokojne, przepełnione spokojem. Taa, to jest dziewczyna którą pewnie w życiu nie zrozumie, i może właśnie to jest ta wspaniała rzecz która go do niej ciągnie?
- Em… Kakashi- san?- nagle przerwał przemyślenia, gdy usłyszał znajomy głos- czy, czy masz może jakieś suche rzeczy? Moje całe przemokły- Kakashi stał na środku pokoju jak wryty i wpatrywał się w dziewczynę jak w obraz. Stała tam cała czerwona na twarzy. Nie wiedział czy są to rumieńce które powstały ze względu na zawstydzenie, czy też po gorącej kąpieli. Nie patrzyła mu w oczy, jej wzrok krążył po ścianach. Stała tam w samym ręczniku. Jej długie włosy były związane w niezgrabny kok, przez co krótsze kosmyki, które nie zmieściły się w koczku, opadały na jej zgrabne policzki. Dopiero po chwili Hatake ocknął się i kiwnął potwierdzająco głową, po czym poszedł do pokoju po bluzkę i jakieś spodenki, które były dla niego już dawno za małe.
- Proszę – wręczył jej suche, czyste ubrania. Czuł jak pachnie waniliowym mydłem, które ma w łazience. Kochał ten zapach, a on właśnie do niej pasował idealnie- am… zrobiłem jakieś kanapki, więc mam nadzieję, że jesteś głodna
- Jak wilk- odrzekła radośnie, po czym jak najszybciej schowała się do łazienki. Hatake mógł przysiąść, że słyszy jak opada na drzwi
- Kakashi! Na miłość boską, opanuj się ! To dziewczyna jak każda inna- wiedział, że to nie prawda, ale nie chciał aby coś oprócz przyjaźni, którą ma zamiar zawiązać go z nią łączyło. Po chwili usłyszał otwierające się drzwi.
- Dziękuję, za suche ubrania. Oddam jutro
- Nie ma za co, przecież nie mogę pozwolić ci się przeziębić. Masz tu są kanapki. Nic nadzwyczajnego, ale tak aby nie umrzeć z głodu- zaśmiał się lekko, po czym wziął jedną z kanapek
- Mogę cię o coś spytać?
- Pewnie, pytaj śmiało
- Co to jest to drugie zdjęcie?- wzięła je do ręki. Znajdowało się tam czwórka shinobi. Trójka w wieku 12- 13 lat a drugi gdzieś 24.
- Moja była drużyna. Ten blondyn, to Minato Namikaze, ojciec Naruto a zarazem nasz Yondaime Hokage…
- Czwarty Hokage był ojcem Naruto? – przerwała mu zdziwiona Aoi
- Ta, to on zapieczętował w nim Kyubiego i jest uważany za bohatera wioski- przerwał. Wziął następny kawałek kanapki i popił go herbatą
- A ta dwójka? Bo zgaduję, że ten chłopczyk po prawej to ty…- nagle przerwała i spojrzała na Kakashiego
- Co zmieniłem się aż tak bardzo?- zaśmiał się widząc minę dziewczyny
- Tak, ale na tym zdjęciu nie masz sharingana- nagle w pokoju nastał błoga cisza. Kakashi wpatrywał się w niedawno co rozpalony kominek i popijał ciemną herbatę- przepraszam, nie powinnam pytać- posmutniała gwałtownie, po czym odłożyła zdjęcie. Wstała i podeszła do  kominka. Szaro włosy wziąć zdjęcie do ręki i podszedł do Aoi
- Ten pośrodku, to Uchiha Obito, to dzięki niemu mam sharingana a ta dziewczyna to Rin, też nie żyje…- znów zapanowała niezręczna cisza. Nagle poczuł na swym ramieniu drobną dłoń dziewczyny
- Tak mi przykro- wróciła na kanapę i zaczęła powoli jeść kanapki
- A ty? Należałaś do jakieś drużyny?- spytał siadając obok
- Nie, ja sama się uczyła, sama  przy boku Ororchimaru. Zawsze byłam sama- spojrzała na niego i uśmiechnęła się sztucznie
- To strasznie, być samotnym przez całe życie- mruknął ponuro spoglądaj na kominek
- Nie byłam ciągle sama, miałam przyjaciela bliskiego mojemu sercu…- nagle przerwała i odwróciła wzrok- ale o tym opowiem kiedy indziej, oczywiście jeśli mogę
- Jasne, teraz jesteś mieszkanką naszej wioski, a nie „ zdobyczą wojenna”- zaśmiał się cicho, na co na policzkach dziewczyny pojawiły się niewielkie rumieńce. Nagle wstała i spojrzała za okno
- Nadal pada- podeszła do wieszaka i wzięła swą kurtkę i powoli zaczęła ją nakładać- masz może jakiś parasol, żebym nie zmokła za bardzo?
- Wiesz, szczerze powiedziawszy nie widzę sensu, żebyś szła tam sama. Jutro cie tam zaprowadzę, a dziś i tak mam wolne łóżko, więc mogę cie przenocować
- Ja nie chcę ci robić problemu, senpai- zarumieniła się i spojrzała w bok na ścianę
- Nie ma za co, mój pokój jest u góry ja zajmę kanapę, zaraz ci przynio…
- nie ma mowy!- nagle niespodziewanie przerwała- nie mogę pozwolić ci spać na kanapie w swoim własnym domu. Zostanę, ale pod warunkiem, że to ja będę spała na kanapie- Kakashi, spojrzał na nią, uśmiechnął się i mruknął
- Dobrze niech będzie, jesteś naprawdę uparta- już miał iść po czystą pościel gdy nagle do drzwi zadzwonił dzwonek- kogo niesie o tej porze- poszedł i otworzył a przed nim stanął jeden z jego przyjaciół
- Jak tam Kakashi, gotowy na kontynuacje nocnych podrywów?

poniedziałek, 10 września 2012

Pierwsza notmalna rozmowa :P



- Hoho, zaraz będzie padało- mruknął Kakashi. Od dobrych 15 minut nic nie mówili. Kakashiego zadziwiała ta dziewczyna. Wyglądała jak zwykła dziewczyna. Cicha, spokojna a posiadająca w sobie niewyobrażalną chakrę. Na dodatek…- a więc znasz wszystkie żywioły chakry, he?
- T… tak- odpowiedziała, zszokowana pytaniem
- Niesamowite! Znalem jedną osobę, która potrafiła wykorzystywać wszystkie żywioły, tylko, że ona potrzebowała serc innych ludzi… Czy ty?- spojrzał na nią z lękiem w oczach
- Nie moja siła pochodzi z wewnątrz… Nie martw się – uśmiechnęła się do niego uspokajająco
- Cholera, zaczęło padać… a jesteśmy bliżej mojego domu niż twojego- przeklął pod nosem
- W porządku, Kakashi- san. Daj mi kluczyk i wskazówki jak dojść, dam radę sama. Nie warto abyś przemókł. Nie chcę abyś się przeziębił…
- Żartujesz? Tsunade by mnie zabiła …- zaśmiał się cicho- chodź, wejdziesz do mnie, umyjesz się i wypijemy jakąś ciepłą herbatę
- Kakashi- san, dziękuję, ale nie chcę ci przeszkadzać…
- Nie będziesz, chodź. Póki ty nie pójdziesz i ja nie wejdę i będziemy tak moknąć razem. Wybieraj…- tak jak powiedział tak, więc i zrobił. Oparł się o ścianę, wyjął swą książkę i „ zaczął czytać”. Tak naprawdę nie czytał, przez cały czas patrzył jak Aoi zastanawia się nad propozycją… Dziewczyna zaczęła momentalnie się śmiać
- Dobrze, więc. Jesteś uparty panie Kakashi!- uśmiechnął się z satysfakcją przepuszczając dziewczynę w drzwiach. Dziewczynę zamurowało, gdy przekroczyła progi domu. Ku jej zdziwieniu był czysty. Po kawalerze spodziewała się pokoju pełnego brudu, a tu… a właśnie, przecież nawet nie wie czy jest kawalerem. I nim zdała sobie sprawę, że powinna siedzieć cicho zapytała- Jesteś kawalerem, panie Kakashi?- szaro włosy stanął jak wryty na środku pokoju. Odwrócił sie powoli i spojrzał na nią zdziwiony. Ale szybko zdziwienie na jego twarzy zastąpił chytry uśmieszek
- A co ciekawa?!
- Co?!- krzyknęła przerażona- nie to nie tak…
- Oł, smutne, że cie nie interesuję- dodał nadal utrzymując swój chytry uśmieszek
- Nie, to nie tak… ja… znaczy jesteś, naprawdę przystojnym mężczyzną i w ogóle.. ja…
- Haha!- zaśmiał się serdecznie- spokojnie tylko żartuję!- poklepał ją przyjaźnie po ramieniu- a odpowiadając na twoje pytanie, tak jestem kawalerem…
- Czysto tu jak na kawalera…- mruknęła
- Taa, lubię porządek… Chcesz herbatę?
- Nie chcę, abyś sobie robił problemy
- Nie ma problemu! I tak robię dla siebie…- poszedł do kuchni i wstawił wodę, po czym wrócił do pokoju. To co zobaczył wmurowało go w podłogę. Stała tam przypatrując się zdjęciom na kominku. Co zaskoczyło Kakashiego, to fakt, że miała rozpuszczone włosy. Nie zauważył wcześniej, że miała związane włosy. Kiedy ją zobaczył z włosami opadającymi po jej drobnym ciele wprost na ziemię mimowolnie się uśmiechnął. Słysząc, że Kakashi wszedł odwróciła się i uśmiechnęła się do niego. Coś w jego wnętrzu pękło- Jej oczy, są takie piękne… nigdy nie widziałem takich oczu…
- W porządku?- podeszła do niego i wzięła herbatę - A więc tak wyglądał młody Sasuke, Naruto i Sakura. Haha! Świetnie!- usiadła na kanapie biorąc ze sobą te dwa zdjęcia- ty Kakashi- san prawie w ogóle się nie zmieniłeś…
- Taa, to były dobre czasy. Cała trójka się zmieniła… Ta, wszyscy dorośli nie tylko fizycznie… Nie długo nie będę im potrzebny
- Haha! Wątpię. Dla Naruto, nadal jest pan wzorem do naśladowania…
- No nie wiem… Jest teraz bohaterem wioski. Już dawno mnie przewyższył… No, ale Naruto jest ciekawym chłopakiem… Przeżył w swoim życiu naprawdę dużo. Spełnił już prawie swoje marzenie, wioska go szanuje, każdy o nim słyszał. Zostało tylko stanowisko Hokage…
- A Sakura?
- Ona już dawno, dorosła. Będąc z Tsunade nauczyła się wiele rzeczy. Tak już dawno mnie przewyższyli…
- Wątpię, panie Kakashi, czuję w tobie niewyobrażalne pokłady chakry
- Proszę cie Aoi nie mów do mnie per pan, czuję się taki stary!- zaśmiał się serdecznie- no dobrze, idź się umyj, ja tu posprzątam…- dziewczyna posłała mu wdzięczne spojrzenie i ruszyła do łazienki, a Kakashi śledził każdy jej krok aż do momentu wejścia do  łazienki. 
 Nie dziwię sie, że zaczarowała Kakasia :P

sobota, 8 września 2012

Nowy początek?


- Mnie !... Ja jestem tą którą szukają…- usłyszeli cichy głos i spojrzeli za siebie. Stała tam ubrana jak ostatnio ją widzieli. Stała i z litością w oczach spoglądała na szarowłosego, opartego o ścianę i Tsunade próbującą go leczyć- tak go nie wyleczysz…
- Co tu robisz?- spytała o dziwo spokojnie Hokage
- Kiedy sie obudziłam, lekarze powiedzieli, że chciałaś mnie widzieć Czcigodna, więc jestem… ale tak go nie wyleczysz.
- Co masz na myśli…- Tsunade wiedziała, że to co robi nie ma najmniejszego sensu. W tym momencie uleczała jedynie jego zewnętrzne rany, których i  tak już nie ma. Ale musiała coś robić nie wiedziała czemu on ciągle krwawi.
- Jego rany zewnętrzne są uleczone, ale jedna z jego komórek, została uszkodzona, komórka odpowiedzialna za dostarczenie wystarczającej ilości krwi do organizmu. Nie uleczysz go, nie jesteś w stanie… Nie specjalizujesz się w tym stylu leczeniem…
- He…! A więc kłamał…- mruknął cicho Kakashi- więc mnie zabije. Jeśli nikt nie jest w stanie mi pomóc…
- To, że Hokage- sama nie jest w stanie tego zrobić nie znaczy, że ja nie potrafię- dodała Aoi podchodząc do niego bliżej. Stanęła nad nim i zdjęła jakiś wisiorek i zawiesiła mu na szyję.
- Co robisz?- spytał zdziwiony
- Dzięki temu naszyjnikowi będę mogła przekserować swoją chakrę w twoją bez żadnych komplikacji- kucnęła przed nim i zrobiła kilka pieczęci których Kakashi w życiu nie widział- wybacz, ale może, i na pewno będzie bolało…- nie czekając na odpowiedź, bez żadnego przygotowania jej ręka nagle znalazła się w Kakashim. Tsunade z przerażenia aż krzyknęła. Kakashi, chyba tak samo z przerażenia nie wydobył z siebie żadnego dźwięku, oprócz krótkiego syku na początku.
- Spokojnie! Muszę znaleźć miejsce w które trafił kunai. Ok. ! Mam! – teraz dziewczyna skupiła chakrę i w tym samy momencie jak wyjęła dłoń z ciała mężczyzny, w Sali wydobył się krzyk bólu Hatake- spokojnie, zaraz przestanie boleć, wystarczy tylko wyleczyć rany zewnętrzne… Tsunade –sama mogłabyś to zrobić, niestety, przez chwilę nie będę w stanie wydobyć z siebie nawet cząstki chakry. Po chwili Kakashi był już zdrowy a wyczerpana Aoi siedziała oparta o biurko Hokage. Jej oczy błyszczały a na jej ustach pojawił się uśmiech. Ale zniknął gdy spojrzała na swą rękę pełną krwi Kakashiego i nagle poczuła niewyobrażalny ból głowy i usłyszała znajomy, pozbawiony jakichkolwiek emocji głos „ Krew, o tak już dawno nie czułem krwi. Po co go ratowałaś! Ja potrzebuję krwi. Zabij go! W końcu jesteś potworem! Czy to różnica czy go teraz uratujesz? Nikt i tak cie tu nie zaakceptuje! Zabij”- Nie przestań! Opanuj się ! Nie możesz! Nie jesteś potworem! Ja chcę go ratować ale czemu!? Czemu!- poczuła nagle na swej ręce przytrzymującą dłoń Kakashiego. Spojrzała na niego zdziwiona
- Nie wiem czy obsmarowywanie się moją krwią to dobry pomysł …- powiedział uśmiechając się do niej. Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę, że o mało co nie obsmarowała sobie całej buzi krwią mężczyzny- W porządku? Nagle jakbyś odleciała? Słyszałaś co mówiłem?- spytał z prawdziwą troską w głosie
- Ja… Nie wybacz? Nie słyszałam- odpowiedziała, nie patrząc mu w oczy. Od kiedy go spotkała uważała, ze jest coś w jego oczach, coś tak wspaniałego, że wystarczy, żeby na niego spojrzeć a już na jej policzkach pojawia się rumieniec
- Dziękuję ci! Znów ratujesz mi życie- ściągnął wisiorek z szyi i zawiesił go powrotem tam gdzie był
- Nie, po prostu to ty znów masz przeze mnie problemy panie Kakashi!- odpowiedziała Aoi chowając naszyjnik pod bluzkę- jak się czujesz?
- O dziwo dobrze. To… to co zrobiłaś przeraziło mnie trochę…- odezwał się pomagając jej wstać
- Nie wiedziałam, że jesteś w stanie wykonać taką technikę. Jedyną osobą która jest w stanie stworzyć tą technikę, a raczej była to…
- Twoja babcia Hokage- sama. Wiem, ale mam taką specjalność, że bardzo szybko uczę się różnych technik. Tak jak ty Kakashi- san kopiując swym sharinganem techniki innych i je zapamiętujesz, tak u mnie wystarczy jedynie je ćwiczyć. Posiadam wszystkie żywioły chakry…
- Co?- nagle usłyszeli głos za sobą
- Naruto!- wiesz co to znaczy pukać?
- Pukałem. Trochę mnie to przestraszyły krzyki Kakashiego- sensei. Więc postanowiłem zobaczyć co się stało. Wchodzę a tu patrzę, że na podłodze pełno krwi, ty sensei jesteś we krwi, a co dziwniejsze, ty Aoi jesteś we krwi…- nagle Aoi i Hatake spojrzeli na siebie i zdali sobie sprawę, że są cali we krwi
- Przydałoby się wziąć jakiś prysznic…- mruknął cicho Kakashi- to co Tsunade, mogę iść?
- Jasne… ta dziewczyną zajmie się Anko… Hmm.- tu spojrzała na Aoi a wzrok pozostałej dwójki powędrował za nią- co by z tobą zrobić? Myślę, ze można jej zaufać, jak myślisz Kakashi?
- Taa, myślę, że tak…
- Dobrze więc, teraz zostajesz w wiosce, będziesz tu mieszkać, ale na razie nie zostaniesz oficjalnie ogłoszona mieszkanką Konohy zrozumiano>
-Hai- odpowiedziała, zadowolona Aoi, jej oczy zabłysły ze szczęścia
- Dobrze, mieszkanie 224 jest wolne, Hatake, mógłbyś ją tam zaprowadzić?
- Oczywiście, chodź- i ruszył przed siebie żegnając się z Naruto. Szli tak razem słysząc wrzaski Naruto
- Czy ktoś mi wyjaśni o co tu do cholery chodzi?!...