niedziela, 23 września 2012

Rozmowa jak każda inna ?



- Hatake Kakashi! Zachowujesz się jak napalony nastolatek!- siedział na kanapie rozmyślając o dziewczynie, która w tajemniczy sposób rozbudzała jego zmysły. Tak, akurat ten mężczyzna umie docenić piękno kobiety, nie tylko wewnętrzne jak i zewnętrzne. Aoi była kobietą, tak zdecydowanie można ją nazwać kobietą, która prezentowała te dwa rodzaje piękna. Jest to piękna, smukła dziewczyna. Jej kształty mogły dorównywać niejednej aktorce w Konoha. Nie była ani niska, ani też za wysoka. Można by było rzecz, że idealna. I te jej oczy… Tak, Kakashi zawsze doceniał kobiety z pięknymi oczami. Były śliczne, ale przepełnione bólem, niewyobrażalnym cierpieniem, którego nawet on nie mógł zrozumieć. Ale, kiedy na niego patrzą wydają się takie spokojne, przepełnione spokojem. Taa, to jest dziewczyna którą pewnie w życiu nie zrozumie, i może właśnie to jest ta wspaniała rzecz która go do niej ciągnie?
- Em… Kakashi- san?- nagle przerwał przemyślenia, gdy usłyszał znajomy głos- czy, czy masz może jakieś suche rzeczy? Moje całe przemokły- Kakashi stał na środku pokoju jak wryty i wpatrywał się w dziewczynę jak w obraz. Stała tam cała czerwona na twarzy. Nie wiedział czy są to rumieńce które powstały ze względu na zawstydzenie, czy też po gorącej kąpieli. Nie patrzyła mu w oczy, jej wzrok krążył po ścianach. Stała tam w samym ręczniku. Jej długie włosy były związane w niezgrabny kok, przez co krótsze kosmyki, które nie zmieściły się w koczku, opadały na jej zgrabne policzki. Dopiero po chwili Hatake ocknął się i kiwnął potwierdzająco głową, po czym poszedł do pokoju po bluzkę i jakieś spodenki, które były dla niego już dawno za małe.
- Proszę – wręczył jej suche, czyste ubrania. Czuł jak pachnie waniliowym mydłem, które ma w łazience. Kochał ten zapach, a on właśnie do niej pasował idealnie- am… zrobiłem jakieś kanapki, więc mam nadzieję, że jesteś głodna
- Jak wilk- odrzekła radośnie, po czym jak najszybciej schowała się do łazienki. Hatake mógł przysiąść, że słyszy jak opada na drzwi
- Kakashi! Na miłość boską, opanuj się ! To dziewczyna jak każda inna- wiedział, że to nie prawda, ale nie chciał aby coś oprócz przyjaźni, którą ma zamiar zawiązać go z nią łączyło. Po chwili usłyszał otwierające się drzwi.
- Dziękuję, za suche ubrania. Oddam jutro
- Nie ma za co, przecież nie mogę pozwolić ci się przeziębić. Masz tu są kanapki. Nic nadzwyczajnego, ale tak aby nie umrzeć z głodu- zaśmiał się lekko, po czym wziął jedną z kanapek
- Mogę cię o coś spytać?
- Pewnie, pytaj śmiało
- Co to jest to drugie zdjęcie?- wzięła je do ręki. Znajdowało się tam czwórka shinobi. Trójka w wieku 12- 13 lat a drugi gdzieś 24.
- Moja była drużyna. Ten blondyn, to Minato Namikaze, ojciec Naruto a zarazem nasz Yondaime Hokage…
- Czwarty Hokage był ojcem Naruto? – przerwała mu zdziwiona Aoi
- Ta, to on zapieczętował w nim Kyubiego i jest uważany za bohatera wioski- przerwał. Wziął następny kawałek kanapki i popił go herbatą
- A ta dwójka? Bo zgaduję, że ten chłopczyk po prawej to ty…- nagle przerwała i spojrzała na Kakashiego
- Co zmieniłem się aż tak bardzo?- zaśmiał się widząc minę dziewczyny
- Tak, ale na tym zdjęciu nie masz sharingana- nagle w pokoju nastał błoga cisza. Kakashi wpatrywał się w niedawno co rozpalony kominek i popijał ciemną herbatę- przepraszam, nie powinnam pytać- posmutniała gwałtownie, po czym odłożyła zdjęcie. Wstała i podeszła do  kominka. Szaro włosy wziąć zdjęcie do ręki i podszedł do Aoi
- Ten pośrodku, to Uchiha Obito, to dzięki niemu mam sharingana a ta dziewczyna to Rin, też nie żyje…- znów zapanowała niezręczna cisza. Nagle poczuł na swym ramieniu drobną dłoń dziewczyny
- Tak mi przykro- wróciła na kanapę i zaczęła powoli jeść kanapki
- A ty? Należałaś do jakieś drużyny?- spytał siadając obok
- Nie, ja sama się uczyła, sama  przy boku Ororchimaru. Zawsze byłam sama- spojrzała na niego i uśmiechnęła się sztucznie
- To strasznie, być samotnym przez całe życie- mruknął ponuro spoglądaj na kominek
- Nie byłam ciągle sama, miałam przyjaciela bliskiego mojemu sercu…- nagle przerwała i odwróciła wzrok- ale o tym opowiem kiedy indziej, oczywiście jeśli mogę
- Jasne, teraz jesteś mieszkanką naszej wioski, a nie „ zdobyczą wojenna”- zaśmiał się cicho, na co na policzkach dziewczyny pojawiły się niewielkie rumieńce. Nagle wstała i spojrzała za okno
- Nadal pada- podeszła do wieszaka i wzięła swą kurtkę i powoli zaczęła ją nakładać- masz może jakiś parasol, żebym nie zmokła za bardzo?
- Wiesz, szczerze powiedziawszy nie widzę sensu, żebyś szła tam sama. Jutro cie tam zaprowadzę, a dziś i tak mam wolne łóżko, więc mogę cie przenocować
- Ja nie chcę ci robić problemu, senpai- zarumieniła się i spojrzała w bok na ścianę
- Nie ma za co, mój pokój jest u góry ja zajmę kanapę, zaraz ci przynio…
- nie ma mowy!- nagle niespodziewanie przerwała- nie mogę pozwolić ci spać na kanapie w swoim własnym domu. Zostanę, ale pod warunkiem, że to ja będę spała na kanapie- Kakashi, spojrzał na nią, uśmiechnął się i mruknął
- Dobrze niech będzie, jesteś naprawdę uparta- już miał iść po czystą pościel gdy nagle do drzwi zadzwonił dzwonek- kogo niesie o tej porze- poszedł i otworzył a przed nim stanął jeden z jego przyjaciół
- Jak tam Kakashi, gotowy na kontynuacje nocnych podrywów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz