- Mnie !... Ja jestem tą którą szukają…- usłyszeli cichy głos i spojrzeli
za siebie. Stała tam ubrana jak ostatnio ją widzieli. Stała i z litością w
oczach spoglądała na szarowłosego, opartego o ścianę i Tsunade próbującą go
leczyć- tak go nie wyleczysz…
- Co tu robisz?- spytała o dziwo spokojnie Hokage
- Kiedy sie obudziłam, lekarze powiedzieli, że chciałaś mnie widzieć
Czcigodna, więc jestem… ale tak go nie wyleczysz.
- Co masz na myśli…- Tsunade wiedziała, że to co robi nie ma najmniejszego
sensu. W tym momencie uleczała jedynie jego zewnętrzne rany, których i tak już nie ma. Ale musiała coś robić nie
wiedziała czemu on ciągle krwawi.
- Jego rany zewnętrzne są uleczone, ale jedna z jego komórek, została
uszkodzona, komórka odpowiedzialna za dostarczenie wystarczającej ilości krwi
do organizmu. Nie uleczysz go, nie jesteś w stanie… Nie specjalizujesz się w
tym stylu leczeniem…
- He…! A więc kłamał…- mruknął cicho Kakashi- więc mnie zabije. Jeśli nikt
nie jest w stanie mi pomóc…
- To, że Hokage- sama nie jest w stanie tego zrobić nie znaczy, że ja nie
potrafię- dodała Aoi podchodząc do niego bliżej. Stanęła nad nim i zdjęła jakiś
wisiorek i zawiesiła mu na szyję.
- Co robisz?- spytał zdziwiony
- Dzięki temu naszyjnikowi będę mogła przekserować swoją chakrę w twoją bez
żadnych komplikacji- kucnęła przed nim i zrobiła kilka pieczęci których Kakashi
w życiu nie widział- wybacz, ale może, i na pewno będzie bolało…- nie czekając
na odpowiedź, bez żadnego przygotowania jej ręka nagle znalazła się w Kakashim.
Tsunade z przerażenia aż krzyknęła. Kakashi, chyba tak samo z przerażenia nie
wydobył z siebie żadnego dźwięku, oprócz krótkiego syku na początku.
- Spokojnie! Muszę znaleźć miejsce w które trafił kunai. Ok. ! Mam! – teraz
dziewczyna skupiła chakrę i w tym samy momencie jak wyjęła dłoń z ciała
mężczyzny, w Sali wydobył się krzyk bólu Hatake- spokojnie, zaraz przestanie
boleć, wystarczy tylko wyleczyć rany zewnętrzne… Tsunade –sama mogłabyś to
zrobić, niestety, przez chwilę nie będę w stanie wydobyć z siebie nawet cząstki
chakry. Po chwili Kakashi był już zdrowy a wyczerpana Aoi siedziała oparta o
biurko Hokage. Jej oczy błyszczały a na jej ustach pojawił się uśmiech. Ale
zniknął gdy spojrzała na swą rękę pełną krwi Kakashiego i nagle poczuła
niewyobrażalny ból głowy i usłyszała znajomy, pozbawiony jakichkolwiek emocji
głos „ Krew, o tak już dawno nie czułem
krwi. Po co go ratowałaś! Ja potrzebuję krwi. Zabij go! W końcu jesteś
potworem! Czy to różnica czy go teraz uratujesz? Nikt i tak cie tu nie
zaakceptuje! Zabij”- Nie
przestań! Opanuj się ! Nie możesz! Nie jesteś potworem! Ja chcę go ratować ale
czemu!? Czemu!- poczuła nagle na swej ręce przytrzymującą dłoń Kakashiego.
Spojrzała na niego zdziwiona
- Nie wiem czy obsmarowywanie się moją krwią to dobry pomysł …- powiedział
uśmiechając się do niej. Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę, że o mało co nie
obsmarowała sobie całej buzi krwią mężczyzny- W porządku? Nagle jakbyś
odleciała? Słyszałaś co mówiłem?- spytał z prawdziwą troską w głosie
- Ja… Nie wybacz? Nie słyszałam- odpowiedziała, nie patrząc mu w oczy. Od
kiedy go spotkała uważała, ze jest coś w jego oczach, coś tak wspaniałego, że
wystarczy, żeby na niego spojrzeć a już na jej policzkach pojawia się rumieniec
- Dziękuję ci! Znów ratujesz mi życie- ściągnął wisiorek z szyi i zawiesił
go powrotem tam gdzie był
- Nie, po prostu to ty znów masz przeze mnie problemy panie Kakashi!- odpowiedziała
Aoi chowając naszyjnik pod bluzkę- jak się czujesz?
- O dziwo dobrze. To… to co zrobiłaś przeraziło mnie trochę…- odezwał się pomagając
jej wstać
- Nie wiedziałam, że jesteś w stanie wykonać taką technikę. Jedyną osobą
która jest w stanie stworzyć tą technikę, a raczej była to…
- Twoja babcia Hokage- sama. Wiem, ale mam taką specjalność, że bardzo
szybko uczę się różnych technik. Tak jak ty Kakashi- san kopiując swym
sharinganem techniki innych i je zapamiętujesz, tak u mnie wystarczy jedynie je
ćwiczyć. Posiadam wszystkie żywioły chakry…
- Co?- nagle usłyszeli głos za sobą
- Naruto!- wiesz co to znaczy pukać?
- Pukałem. Trochę mnie to przestraszyły krzyki Kakashiego- sensei. Więc postanowiłem
zobaczyć co się stało. Wchodzę a tu patrzę, że na podłodze pełno krwi, ty
sensei jesteś we krwi, a co dziwniejsze, ty Aoi jesteś we krwi…- nagle Aoi i
Hatake spojrzeli na siebie i zdali sobie sprawę, że są cali we krwi
- Przydałoby się wziąć jakiś prysznic…- mruknął cicho Kakashi- to co
Tsunade, mogę iść?
- Jasne… ta dziewczyną zajmie się Anko… Hmm.- tu spojrzała na Aoi a wzrok
pozostałej dwójki powędrował za nią- co by z tobą zrobić? Myślę, ze można jej
zaufać, jak myślisz Kakashi?
- Taa, myślę, że tak…
- Dobrze więc, teraz zostajesz w wiosce, będziesz tu mieszkać, ale na razie
nie zostaniesz oficjalnie ogłoszona mieszkanką Konohy zrozumiano>
-Hai- odpowiedziała, zadowolona Aoi, jej oczy zabłysły ze szczęścia
- Dobrze, mieszkanie 224 jest wolne, Hatake, mógłbyś ją tam zaprowadzić?
- Oczywiście, chodź- i ruszył przed siebie żegnając się z Naruto. Szli tak
razem słysząc wrzaski Naruto
- Czy ktoś mi wyjaśni o co tu do cholery chodzi?!...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz