Zaczęła powoli otwierać oczy. Usiadła gwałtownie gdy wspomnienia z wczorajszego
dnia zaczęły powracać
- Może wody ?-
usłyszała za swoimi plecami. Odwróciła się i spostrzegła tego samego mężczyznę
co z dnia wczorajszego. Obok siedział Kakashi z Naruto, który kończył swoją
porcję śniadania- na pewno zastygło ci w ustach
- A więc to nie był
sen- mruknęła jakby do siebie. Spojrzała jeszcze raz na starca. Dopiero teraz
zdała sobie sprawę, że jego oczy są takie same jak oczy jej ojca. Tylko… Tylko,
tylko, że to nic nie znaczyło. Nawet ona umiała by stworzyć identycznego klona-
dziękuję- odpowiedziała, biorąc szklankę z wodą
- Droga musiała być
bardzo wyczerpująca- zaczął dyskusję gospodarz- od kiedy pamiętam, zawsze
miałaś dużo energii, i trudno było cię zmęczyć- Aoi spojrzała na niego ze
zdziwieniem
- Staruszku- zaczęła
niepewnie- wybacz, ale jakoś wątpię abyś był moim ojcem- nastała cisza.
Mężczyzna uśmiechnął się do siebie, po czym wstał i z nie wielkiej szafki wyjął
małe pudełeczko. Z tym samym uśmiechem powrócił na miejsce
- Spodziewałem się,
Aoi, że trudno ci będzie uwierzyć w me słowa, dlatego mam tu coś, co złagodzi
twoje wątpliwości- wręczył pudełeczko dziewczynie- zmieniliśmy się od tamtego
czasu. Aoi powoli otworzyła, po czym z niedowierzaniem zaczęła wyciągać
zawartość. Naruto z zaciekawieniem podszedł i wraz z Kakashim usiedli koło
dziewczyny
- To…- zaczęła cicho- to
my- na każdym zdjęciu była ona, albo ze swoim ojcem lub…- czy to jest?
- Tak, twoja matka-
spojrzał na córkę po czym z uśmiechem dodał- wiadomo po kim odziedziczyłaś
urodę- Kakashi uśmiechnął się mimowolnie, spoglądając na dziewczynę. W jej
oczach zobaczył pojedyncze łzy, które skapywały na zdjęcie młodej kobiety z malutkim
dzieciątkiem na rękach- była nie tylko piękna, ale była także aniołem. Kochała
tę wioskę, ludzi tu zamieszkiwanych, a najbardziej ciebie, swoją ukochaną
córeczkę, która widziała, przez 6 godzin- nagle staruszek zamilkł a z jego ust
zszedł przyjazny uśmiech, a zastąpiła go powaga- miałem, cię ochraniać, być
przy tobie, nie pozwolić aby ktoś cię skrzywdził, ale zawiodłem… nie spełniłem
jej ostatniej prośby, oddałem swoje własne dziecko, na łaskę ludzi z wioski,
wierząc, że robię dobrze
- Dlaczego?- przerwała mu- dlaczego ukrywałeś się
przez tyle lat!- wykrzyknęła mu w twarz, wstając z miejsca, rozsypując
wszystkie zdjęcia, oprócz tego jedynego, które dalej trzymała w ręce- jeśli
wiedziałeś, że popełniłeś błąd, dlaczego mnie nie szukałeś- nagle zamilkła, po
czym dodała już spokojnie, ale z tym samym bólem w głosie- chyba, że
zrozumienie, że popełniłeś błąd zajęło ci tak dużo czasu, że zdałeś sobie z
tego sprawę, dopiero jak mnie zobaczyłeś?- w domu nastała cisza. Shinobi
spoglądali to na starca to na przyjaciółkę, oczekując jakiejś akcji
- To nie, tak Aoi-chan- zaczął gospodarz- ja, ja
nawet nie wiedziałem, że żyjesz. Kiedy się dowiedziałem, okazało się, że
trenujesz u jakiegoś Orochimaru, uznałem, że znalazłaś sobie nowy, lepszy dom
- DOM?!- krzyknęła dziewczyna- Co ty nazywasz
domem?- czuła, jakby zaraz miała się rzucić na tego, jakże obcego jej faceta
- Aoi, uspokój się proszę- wtrącił się Kakashi,
wiedząc, że to nie może doprowadzić do niczego dobrego
- Nie wtrącaj się- burknęła na niego dziewczyna,
spoglądając na niego tymi smutnymi oczami- to nie dotyczy ciebie więc się nie
wtrącaj- wróciła do staruszka, który patrzył na nią to ze smutkiem to z
przerażeniem, i właśnie to przerażenie rozpoznała Aoi- Te oczy- zaczęła cicho,
co obudziło Naruto- te same oczy, nadal po tylu latach. Mój tak zwany ojciec.
Te oczy pełne strachu, przede mną, strachu, przed tym, że zabiję, rzucę się na
ciebie i pozbędę się ciebie jednym ruchem ręki- zamknęła oczy, po czym z
sarkazmem burknęła- uwierz mi ojcze, gdybym chciała, już byś nie żył- Kakashi spojrzał na swoją dziewczynę z lekkim
lękiem w oczach, nie wiedział, czy nadal mówi to ona, czy potwór w niej. Aoi
nagle jakby zdając sobie sprawę ze swych swój uspokajając się, podeszła do okna-
Przepraszam- mruknęła do wszystkich- to, to po prostu jest dla mnie nowe,
niespodziewane…- odwróciła się i spojrzała na starca siedzącego w kącie i
bacznie obserwującego całą sytuację- powiedz mi staruszku- zaczęła cicho-
dlaczego, nie obroniłeś tej małej dziewczynki wtedy?- mężczyzna spojrzał na nią
z przerażeniem. Można było po nim zauważyć, że bał się tego pytania, ale po
chwili, patrząc jej w oczy, odrzekł
- Aoi,w przeciwieństwie do twojej matki ja jestem
tchórzem. Bałem się wybierać między wioską a moją córką. Nie wiedziałem, czy
nie zginę ochraniając ciebie
- Byłam twoją córką- wtrąciła przez zaciśnięte zęby-
zadaniem ojca jest ochrona swoich dzieci, nie ważne jakie będą tego
konsekwencje- w pokoju nastała cisza. Nikt nie patrzł sobie w oczy, tak jakby
nie chcieli odkryć co kryje ich serce
- Nigdy nie uważałem siebie za dobrego ojca-
odpowiedział cicho, wstając powoli, skierował się w stronę pudełka i zaczął
powoli zbierać zdjęcia- kochałem twoją matkę najbardziej na świecie. Nie wiem
czy wiesz, ale było prawdopodobne, że nie będzie mogła mieć dzieci- mężczyzna
zamilkł po czym tłumaczył dalej- próbowaliśmy, bo wiedzieliśmy, że jedynie
dziecko sprawi, że będziemy naprawdę szczęśliwą rodziną- widząc, że Aoi chce mu
przerwać, dodał szybko- i nie chodzi tu o potwora. Chcieliśmy być normalną,
kochającą się rodziną, która będzie jeździła na pikniki, bawiła się, uczyła
nasze dziecko jak być dobrym człowiekiem, może wspaniałym shinobi. To było
nasze marzenie, stworzenie szczęśliwej rodziny- Naruto i Kakashi z
zaciekawieniem słuchali historii gospodarza- aż wtedy, kiedy mieliśmy się już
poddać, dowiedzieliśmy się, że twoja matka jest w ciąży. Nawet nie możesz sobie
wyobrazić, jacy byliśmy szczęśliwi. Jednakże, lekarz powiedział, że twoja
matka, nie przeżyje porodu, ze względu na potwora na potwora w niej. I tak ta
wspaniała bańka w której się znajdywaliśmy nagle pękła. Musieliśmy podjąć
najważniejszą a zarazem najtrudniejszą decyzję naszego życia. Twoja matka,
postanowiła sama, a jej nie dało się przekonać. Cieszyliśmy się ostatnimi
chwilami razem a zarazem faktem, że zostaniemy rodzicami. Jednakże i nadszedł
ten czas. Stało się tak jak lekarz przypuszczał, a ja zostałem przypięty do
muru. Miałem się zgodzić na przeniesienie potwora do twego ciała. Ja, taki
tchórz! Jedyna osoba, która mogła podjąć taką decyzję zmarła. Na szczęście,
jeśli oczywiście można to nazwać szczęściem, potwór, jakimś cudem sam przeniósł się do twojego
ciała. Miałem nadzieję, że to był ostatni moment w którym bym musiał podejmować
takie decyzje. Aoi- tu spojrzał na dziewczynę- w której oczach pojawiły się pojedyncze
łzy- ja po prostu jestem cholernym tchórzem. Za co teraz cię przepraszam- w
domu nastała cisza. Nagle spojrzenia innych skierowały się na dziewczynę, która
nie wiedziała, co ma powiedzieć, zrobić. Zamknęła oczy, po czym odwracając się do
drzwi, odpowiedziała tylko cicho- wybaczcie muszę się przejść- po czym wybiegła
z domu, zostawiając wszystkich. Naruto, już miał za nią biec, gdy poczuł dłoń
swego senseia
- Nie, Naruto, niech biegnie potrzebuję chwili dla
siebie
- Ale, Kakashi-sensei, znasz ją najlepiej…
- Właśnie, Naruto- przerwał mu szarowłosy- dobrze
powiedziałeś, znam ją najlepiej i wiem, że najlepszym wyjściem będzie
zostawienie jej samej, z własnymi myślami- młody Uzumaki, usiadł spokojnie, na
miejsce nie spuszczając wzroku ze staruszka, który odkładał pudełko ze
zdjęciami na półkę, już chciał go o coś zapytać, ale Jonin go wyprzedził
- Jeśli można- staruszek spojrzał na shinobi- bez
urazy ale, chyba pan nie sądzi, że Aoi panu wybaczy. Straciła w swym życiu
wiele osób, a z pana stratą się już dawno pogodziła. Nie pozwolę, by znowu pan
uciekł, jak będzie trzeba wybrać
- Co chcesz przez to powiedzieć panie Hatake?-
spytał spokojnie gospodarz, siadając w kącie
- Chcę powiedzieć, żeby się pan dobrze zastanowił
nad tym, czy chce pan być znów w jej życiu, czy nie ucieknie, jak zrobi się poważnie
i niebezpiecznie. Bo- tu przerwał i spojrzał na mężczyznę złowrogo- tego panu
nie wybaczę i zrobię wszystko aby pan zrozumiał swój błąd, jakim było zranienie
tej dziewczyny- Naruto spoglądał na swego senseia z wielkim zdziwieniem, nie
zdawał sobie sprawy, że potrafi być taki straszny, aż mu ciarki przeszły po
plecach. Spojrzał na staruszka, który najwyraźniej, nie był aż takim tchórzem
jak siebie opisywał, gdyż jego postawa się nie zmieniła. Uśmiechnął się tylko,
po czym odpowiedział
- Hatake Kakashi, kim jest dla ciebie moja córka- to
spytanie zbiło z tropu posiadacza sharingana. Nastała cisza, której
najwyraźniej nikt nie chciał przerwać
- Kimś bardzo ważnym- odpowiedział w końcu
- Jak ważnym?
- Chyba nie rozumiem celu twoich pytań staruszku-
wtrącił się Naruto, który zaczął gubić się w tej rozmowie. Staruszek zaśmiał się
cicho
- Zwracacie mi uwagę, żebym nie śmiał jej
skrzywdzić, więc ja jako jej ojciec, chcę wiedzieć, jaką jest osobą, ten który
kocha moją córkę- mężczyźni spojrzeli na staruszka i już mieli coś powiedzieć,
gdy w drzwiach pojawiła się tajemnicza postać, która z drwiącym uśmiechem na
ustach mruknęła
- Zależy o kogo chodzi, staruszku. Ten- ty wskazał
na Naruto- jakby go tu nazwać, a tak wioskowy głupek, a ten- tu jego palec
powędrował na Jonina- leniwym i non-stop spóźniającym się shinobi z wioski
ukrytej w Liściach.
__________________________________________******_________________________________
Yo! Jak tam. Stęskniliście się? Cóż PRZEPRASZAM! Ale są już wakacje i obiecuję, że nadrobię notki :D Teraz wyjeżdżam, więc jak wrócę oczekujcie kilki notek. AAAA Są tu jacyś fani BLEACH? Stworzyłam nowego bloga o tej właśnie tematyce, więc zapraszam was serdecznie na bleach-new-story.blogspot.com . Ok, nie zanudzam. Do następnej notki :D