wtorek, 27 maja 2014

Mam dość

Proszę, o to nowa notka. Nie pisałam, bo byłam pewna, że nikt tego już nie czyta, ale jednak coś tam ktoś jeszcze czyta, tak więc wstawiam :)
______________________________________*****______________________________________

Chłopak stanął nie wiedząc o co chodzi. Spojrzał na swoją przyjaciółkę ze zdziwieniem. Przeniósł spojrzenie na chłopaka, którego przyciskał do muru. Ciemnowłosy opadł z sykiem bólu, przez co z jego głowy opadł kaptur, ukazując twarz nieznajomego. Blondyn cofnął się spoglądając z jeszcze większym lękiem to na dziewczynę to na chłopaka. W jego czach ukazał się lęk i wściekłość
- Cholera Naruto widzę, że za bardzo się nie polepszyłeś jeśli ciągle używasz tego samego jutsu- mruknął chłopak wstając powoli. Dziewczyna podeszła do niego i stanęła nad nim- Yo, Aoi… ale nie zdążył niczego innego powiedzieć bo poczuł jak pięść jego przyjaciółki ląduje na jego nosie, łamiąc go w kilku miejscach. Jego próby wstania poszły na manowce, gdyż znów wylądował w tym samym miejscu, znów syknąwszy z bólu. Kakashi stał daleko spoglądając na tę przerażającą scenkę, a zarazem jakże zabawną. Spojrzał na starca obok, który uśmiechał się przyjaźnie
- Czyżby Pan o czymś wiedział ?- spytał spoglądając na niego pytająco. Ten odwrócił się do niego i z uśmiechem mruknął
- Można tak powiedzieć…- ruszył w stronę chłopaka i pomógł mu wstać ku zaskoczeniu zebranych- chyba miałeś rację, drogi Sasuke…- dziewczyna spojrzała na ojca ze zdziwieniem- najwyraźniej nie przyjęli tego tak dobrze jak myślałem…
- Wybacz, Staruszku, ale bądź co bądź znam ich lepiej niż …- odpowiedział sarkastycznie uśmiechając się ciemnowłosy. Zaczęli iść powoli do domu, kiedy przed nimi stanął wkurzony Naruto
- Czy mógłbym i kto wyjaśnić co się tu do cholery dzieję? – jego oddech zaczął robić się niebezpiecznie niespokojny a normalne źrenice, zostały zastąpione przez źrenice chakry Lisiego demona. Kakashi widząc to postanowił ruszyć, aby uspokoić swego podopiecznego
- Pewnie, głąbie, ale najpierw daj mi opatrzyć rany…- syknął Uchiha, omijając Uzumakiego. Wszedł do mieszkania i położył się na kanapie. Spojrzał na Aoi, która właśnie weszła do domu-Szkoliłaś swoje medyczne ninjutsu ?- ta zmierzył go morderczym wzrokiem, po czym podeszła do łóżka i zaczęła zadziwiająco spokojnie uleczać jego rany, w tym złamanego nosa. Po chwili, wstała i podeszła do Kakashiego. Sasuke usiadł na kanapie i spojrzał na staruszka
- Powiedziałeś jej kim jesteś?- Aoi spojrzała na swego ojca ze zdziwieniem
- Tak powiedział, ale nadal nie rozumiem co ty masz z tym wspólnego, a co najważniejsze czemu ty nadal żyjesz- spytała o dziwo spokojnie Aoi. W przeciwieństwie do Naruto trzymałą nerwy na wodzy. Wyglądała jakby takie coś zdarzało jej się codziennie. Osoba uznana przez cały świat shinobi za zmarłą, nagle wraca, tak zdecydowanie, dzień jak co dzień…
- Długo by mówić…- zaczął Sasuke
- Spokojnie… Nie śpieszy nam się …- mruknął Naruto siadając naprzeciwko swego, bądź co bądź nadal uznawanego za większość, martwego przyjaciela
- Pamiętasz kiedy rozmawialiśmy przed tym jak odszedłem aby szukać Itachiego ?- spytał się zwracając do dziewczyny- już wtedy znałem prawdę o Itachim. Wraz z bratem postanowiliśmy zabić Orochimaru, ale, żeby udało się to zrobić musieliśmy zrobić tak, aby cały świat uwierzył, że zabiłem Itachiego i zabrałem jego oczy, ale co najważniejsze, żeby Orochimaru uwierzył. Tak więc Stworzyliśmy plan, w którym to Itachi, którego wzrok już nie był za najlepszy pójdzie do Orochimaru jako jak… Jednakże, zależało mu na tym, abym pozyskał Mangekyou Sharingana. Tak więc przeszczepiliśmy sobie oczy. On wraz z mymi poszedł do Orochimaru a ja pozostałem i wyczekiwałem momentu aż wrócę do pełni sił. Ze względu na osłabienie po przeszczepie, Orochimaru mógł stwierdzić, że Itachi, który był mną, był osłabiony walką. Myśleliśmy, że wszystko będzie dobrze, ale nie przemyśleliśmy, że w momencie, kiedy Orochimaru przeszczepił sobie oczy Itachiego z Mangekyou Sharinganem, którego pozyskał, poprzez wczepienie sobie moich oczu, także Orochimaru będzie miał tę zdolność…- tu przerwał i spojrzał na Kakashiego- dlatego prosiłem cię w liście, abyś za wszelką cenę, nie zezwolił Aoi na samodzielną walkę z Orochimaru bo, ją przegra…- nagle w pokoju zapadła cisza
- To wyjaśnia, dlaczego żyjesz, ale nie dlaczego postanowiłeś się ukrywać i skąd znasz mego ojca…
- Chcesz wiele wiedzieć, jak na pierwsze spotkanie po latach – burknął żartobliwie- ale niech ci będzie. Twój ojciec dużo podróżował, próbując zyskać informacje o tobie i pewnego dnia wpadliśmy na siebie. Byłem wtedy osłabiony i nie zdolny do walki. Opowiedział mi o tobie, więc postanowiłem pomóc mu cię odnaleźć, jak pomoże mi dojść do zdrowia. Tak minęło trochę czasu, a ja z czasem, nie chciałem wracać, widząc jak powoli układacie sobie życie w Wiosce z myślą, że mnie już tam nie ma. Lecz kiedy usłyszałem, że Aoi została pokonana przez Orochimaru, postanowiłem, śledzić wasze kroki, aby być pewnym, że moja dawna Wioska, nie zrobi nic tobie, tym bardziej, że obiecałem to twemu ojcu…- znowu zapadła w pokoju cisza. Nikt nic nie mówił, nawet nie próbowali na siebie patrzeć. Aoi spojrzała na staruszka, który nic nie mówił, tylko popijał jakiś napój. Nie było jej łatwo uporządkować te wszystkie informacje, jak i o swym ojcu jak i o Sasuke. Było to dla niej za dużo. Wzięła Kakashiego za rękę i nie mówiąc nic wyszła z pomieszczenia zostawiając wszystkich zdziwionych. Tak samo zaskoczony był szaro-włosy który posłusznie szedł za swą dziewczyną nie mówiąc nic.  Kiedy doszli wystarczająco daleko dziewczyna puściła jego dłoń i usiadła pod jednym z drzew. Skuliła się chowając głowę w kolana i zaczęła płakać, ukazując upust wszystkich swoich emocji. Kakashi stał obok, spoglądając na swą dziewczynę. Nie chciał nigdy jej takiej widzieć, miała być zawsze silna, będąca odporna , na wszelki przeciwności losy, jakie ją spotkają. Usiadł obok niej i przytulił ją do siebie. Zrobił wszystko co był w stanie zrobić, nie wiedział , co mógłby zrobić więcej. Czuł jak najważniejsza osoba w jego życiu zamaczała mu koszulkę i trzęsie się całą, sprawiając, że i on przestaje kontrolować swoje ciało. Był zły na starca, na Sasuke jak i na siebie samego, że pozwolił na to aby tu przyszła, gdyby nie to, nic by się nie stało, a teraz pewnie siedzieli by przed telewizorem i oglądali jakąś głupią komedię. Czuł się źle, że nie był w stanie nic więcej zrobić, jak tylko przytulić ją do siebie
- Kocham Cię !- powiedziała, wciąż wtulając się w niego- kocham cię z całego serca!- ten spojrzał na nią i pocałował ją w czubek głowy, uśmiechając się do siebie
- Ja ciebie też!
- Ja już tak nie mogę Kakashi… Ja nie mam siły tego było za dużo dla mnie, ja już nie mam sił. Nie chcę tam wracać…
- Dobrze, zabiorę Cię więc do Konohy- ta spojrzała na niego smutno i wstała. Odwróciła się do niego i powiedziała ze smutkiem

- Kiedy ja nie chcę też wracać od Konohy. Ja mam dosyć tego wszystkiego! Chce się od tego wszystkiego oderwać, zacząć wszystko od nowa. Chcę się oderwać od wioski, od ludzi, od Naruto, od przyjaciół…- tu spojrzała na Kakashiego- chcę się oderwać od ciebie.