______________________________________*****______________________________________
Chłopak stanął nie wiedząc o co chodzi. Spojrzał na
swoją przyjaciółkę ze zdziwieniem. Przeniósł spojrzenie na chłopaka, którego
przyciskał do muru. Ciemnowłosy opadł z sykiem bólu, przez co z jego głowy
opadł kaptur, ukazując twarz nieznajomego. Blondyn cofnął się spoglądając z
jeszcze większym lękiem to na dziewczynę to na chłopaka. W jego czach ukazał
się lęk i wściekłość
- Cholera Naruto widzę, że za bardzo się nie
polepszyłeś jeśli ciągle używasz tego samego jutsu- mruknął chłopak wstając
powoli. Dziewczyna podeszła do niego i stanęła nad nim- Yo, Aoi… ale nie zdążył
niczego innego powiedzieć bo poczuł jak pięść jego przyjaciółki ląduje na jego
nosie, łamiąc go w kilku miejscach. Jego próby wstania poszły na manowce, gdyż
znów wylądował w tym samym miejscu, znów syknąwszy z bólu. Kakashi stał daleko
spoglądając na tę przerażającą scenkę, a zarazem jakże zabawną. Spojrzał na
starca obok, który uśmiechał się przyjaźnie
- Czyżby Pan o czymś wiedział ?- spytał spoglądając
na niego pytająco. Ten odwrócił się do niego i z uśmiechem mruknął
- Można tak powiedzieć…- ruszył w stronę chłopaka i
pomógł mu wstać ku zaskoczeniu zebranych- chyba miałeś rację, drogi Sasuke…-
dziewczyna spojrzała na ojca ze zdziwieniem- najwyraźniej nie przyjęli tego tak
dobrze jak myślałem…
- Wybacz, Staruszku, ale bądź co bądź znam ich
lepiej niż …- odpowiedział sarkastycznie uśmiechając się ciemnowłosy. Zaczęli
iść powoli do domu, kiedy przed nimi stanął wkurzony Naruto
- Czy mógłbym i kto wyjaśnić co się tu do cholery
dzieję? – jego oddech zaczął robić się niebezpiecznie niespokojny a normalne
źrenice, zostały zastąpione przez źrenice chakry Lisiego demona. Kakashi widząc
to postanowił ruszyć, aby uspokoić swego podopiecznego
- Pewnie, głąbie, ale najpierw daj mi opatrzyć
rany…- syknął Uchiha, omijając Uzumakiego. Wszedł do mieszkania i położył się
na kanapie. Spojrzał na Aoi, która właśnie weszła do domu-Szkoliłaś swoje
medyczne ninjutsu ?- ta zmierzył go morderczym wzrokiem, po czym podeszła do
łóżka i zaczęła zadziwiająco spokojnie uleczać jego rany, w tym złamanego nosa.
Po chwili, wstała i podeszła do Kakashiego. Sasuke usiadł na kanapie i spojrzał
na staruszka
- Powiedziałeś jej kim jesteś?- Aoi spojrzała na swego
ojca ze zdziwieniem
- Tak powiedział, ale nadal nie rozumiem co ty masz
z tym wspólnego, a co najważniejsze czemu ty nadal żyjesz- spytała o dziwo
spokojnie Aoi. W przeciwieństwie do Naruto trzymałą nerwy na wodzy. Wyglądała
jakby takie coś zdarzało jej się codziennie. Osoba uznana przez cały świat
shinobi za zmarłą, nagle wraca, tak zdecydowanie, dzień jak co dzień…
- Długo by mówić…- zaczął Sasuke
- Spokojnie… Nie śpieszy nam się …- mruknął Naruto
siadając naprzeciwko swego, bądź co bądź nadal uznawanego za większość,
martwego przyjaciela
- Pamiętasz kiedy rozmawialiśmy przed tym jak
odszedłem aby szukać Itachiego ?- spytał się zwracając do dziewczyny- już wtedy
znałem prawdę o Itachim. Wraz z bratem postanowiliśmy zabić Orochimaru, ale,
żeby udało się to zrobić musieliśmy zrobić tak, aby cały świat uwierzył, że
zabiłem Itachiego i zabrałem jego oczy, ale co najważniejsze, żeby Orochimaru
uwierzył. Tak więc Stworzyliśmy plan, w którym to Itachi, którego wzrok już nie
był za najlepszy pójdzie do Orochimaru jako jak… Jednakże, zależało mu na tym,
abym pozyskał Mangekyou Sharingana. Tak więc przeszczepiliśmy sobie oczy. On
wraz z mymi poszedł do Orochimaru a ja pozostałem i wyczekiwałem momentu aż
wrócę do pełni sił. Ze względu na osłabienie po przeszczepie, Orochimaru mógł
stwierdzić, że Itachi, który był mną, był osłabiony walką. Myśleliśmy, że
wszystko będzie dobrze, ale nie przemyśleliśmy, że w momencie, kiedy Orochimaru
przeszczepił sobie oczy Itachiego z Mangekyou Sharinganem, którego pozyskał,
poprzez wczepienie sobie moich oczu, także Orochimaru będzie miał tę zdolność…-
tu przerwał i spojrzał na Kakashiego- dlatego prosiłem cię w liście, abyś za
wszelką cenę, nie zezwolił Aoi na samodzielną walkę z Orochimaru bo, ją
przegra…- nagle w pokoju zapadła cisza
- To wyjaśnia, dlaczego żyjesz, ale nie dlaczego
postanowiłeś się ukrywać i skąd znasz mego ojca…
- Chcesz wiele wiedzieć, jak na pierwsze spotkanie
po latach – burknął żartobliwie- ale niech ci będzie. Twój ojciec dużo
podróżował, próbując zyskać informacje o tobie i pewnego dnia wpadliśmy na
siebie. Byłem wtedy osłabiony i nie zdolny do walki. Opowiedział mi o tobie,
więc postanowiłem pomóc mu cię odnaleźć, jak pomoże mi dojść do zdrowia. Tak
minęło trochę czasu, a ja z czasem, nie chciałem wracać, widząc jak powoli
układacie sobie życie w Wiosce z myślą, że mnie już tam nie ma. Lecz kiedy
usłyszałem, że Aoi została pokonana przez Orochimaru, postanowiłem, śledzić
wasze kroki, aby być pewnym, że moja dawna Wioska, nie zrobi nic tobie, tym
bardziej, że obiecałem to twemu ojcu…- znowu zapadła w pokoju cisza. Nikt nic
nie mówił, nawet nie próbowali na siebie patrzeć. Aoi spojrzała na staruszka,
który nic nie mówił, tylko popijał jakiś napój. Nie było jej łatwo uporządkować
te wszystkie informacje, jak i o swym ojcu jak i o Sasuke. Było to dla niej za
dużo. Wzięła Kakashiego za rękę i nie mówiąc nic wyszła z pomieszczenia
zostawiając wszystkich zdziwionych. Tak samo zaskoczony był szaro-włosy który
posłusznie szedł za swą dziewczyną nie mówiąc nic. Kiedy doszli wystarczająco daleko dziewczyna
puściła jego dłoń i usiadła pod jednym z drzew. Skuliła się chowając głowę w
kolana i zaczęła płakać, ukazując upust wszystkich swoich emocji. Kakashi stał
obok, spoglądając na swą dziewczynę. Nie chciał nigdy jej takiej widzieć, miała
być zawsze silna, będąca odporna , na wszelki przeciwności losy, jakie ją
spotkają. Usiadł obok niej i przytulił ją do siebie. Zrobił wszystko co był w
stanie zrobić, nie wiedział , co mógłby zrobić więcej. Czuł jak najważniejsza osoba
w jego życiu zamaczała mu koszulkę i trzęsie się całą, sprawiając, że i on
przestaje kontrolować swoje ciało. Był zły na starca, na Sasuke jak i na siebie
samego, że pozwolił na to aby tu przyszła, gdyby nie to, nic by się nie stało,
a teraz pewnie siedzieli by przed telewizorem i oglądali jakąś głupią komedię.
Czuł się źle, że nie był w stanie nic więcej zrobić, jak tylko przytulić ją do
siebie
- Kocham Cię !- powiedziała, wciąż wtulając się w
niego- kocham cię z całego serca!- ten spojrzał na nią i pocałował ją w czubek
głowy, uśmiechając się do siebie
- Ja ciebie też!
- Ja już tak nie mogę Kakashi… Ja nie mam siły tego
było za dużo dla mnie, ja już nie mam sił. Nie chcę tam wracać…
- Dobrze, zabiorę Cię więc do Konohy- ta spojrzała
na niego smutno i wstała. Odwróciła się do niego i powiedziała ze smutkiem
- Kiedy ja nie chcę też wracać od Konohy. Ja mam
dosyć tego wszystkiego! Chce się od tego wszystkiego oderwać, zacząć wszystko
od nowa. Chcę się oderwać od wioski, od ludzi, od Naruto, od przyjaciół…- tu
spojrzała na Kakashiego- chcę się oderwać od ciebie.