piątek, 2 sierpnia 2013

Sasuke!

Yo! Dobra wiadomość wena mi wróciła :D Wiem, Wiem, długi mi to zajęło, ale mam nadzieję, że podoba wam się rozdział :D
_________________________________________****________________________________________


              Szła ulicami swojej wioski. Nie chwila, czy mogła ją nazwać własną? Wioskę, którą w dzieciństwie zniszczyła i wymordowała większość mieszkańców. Nie zdecydowanie, nie, ale czemu nie mogła by nią zostać. Nikt jej tu nie znał, każdy odpowiadał na jej uśmiech. Nie widziała w ich oczach tej nienawiści, tego strachu. Mogłaby by tu zostać i stworzyć nowe życie. Tylko po co ? Nie zna tu nikogo, oprócz tego staruszka, który utrzymuje wersję, że jest jej ojcem. Nie wiedziała o czym myśleć. Nagle po ok 20 latach zjawia się jakiś facet i mówi jej, że jest jej ojcem, pokazuje jej zdjęcia, zdjęcia z jej matką. Wyjęła małe zdjęcie z kieszeni i spoglądała na nie. Usiadła przy niewielkiej fontannie i z uśmiechem spoglądała na obrazek. Kiedy pierwszy raz jej zobaczyła, nagle jakby ciepły, nieznanego pochodzenia wietrzyk zmył jej zmartwienia. Na dodatek, ta cała historia, którą opowiedział jej „ojciec” była bardzo prawdopodobna i rzeczywista.
- Mogę się przysiąść?- z rozmyślań wyrwał jej głos jakiegoś młodego chłopaka. Spojrzała w górę. Był to chłopak miej więcej w jej wieku, może trochę starszy. Jego długie ciemne włosy opadały swobodnie na ramiona. Jego ciemne oczy spoglądały na nią z radością. Tak jednym słowem można było rzecz, że był przystojny. Aoi obdarzyła go miłych uśmiechem i przysunęła się, tak aby ten mógł spokojnie spocząć- wybacz, że się wtrącam, ale nie widziałem cię nigdy w wiosce, jesteś nowa?- dziewczyna już się chciała przedstawić, kiedy zdała sobie sprawę, że nie jest to najlepszy pomysł
- Am… Jestem przyjezdna- zamyśliła się przez chwilę po czym dodała- jestem shinobi z Konohy
- Shinobi- mruknął zdziwiony. Zrobił przy tym tak zabawną minę, że Aoi parsknęła śmiechem, na co młody chłopak odpowiedział tym samym.
- Jestem Kai Kurotsu, a ty?- nagle dziewczyna zamarła, nie wiedziała co mam powiedzieć, czy się przedstawić. Wiedziała, że jak to zrobi to ta magiczna bańka, w której się teraz znajduje zniknie
- Aoi- odpowiedziała krótko ściskając jego dłoń
- Ładnie- mruknął jakby do siebie- pokazać ci wioskę?
- Czemu nie- mruknęła wstając i zaczęła kierować się za chłopakiem- jest naprawdę piękna. Tak tu spokojnie i ludzie są tacy przyjaźni- chłopak obdarzył ją zdziwionym spojrzeniem po czym spytał
- Słyszałem, że Konoha też jest bardzo ładna- dziewczyna zaśmiała się po czym odpowiedziała idąc za nim
- Jest i to bardzo, ale nie zawsze spokojna, nie?- chłopak zaśmiał się przyjaźnie
- Naprawdę jesteś shinobi?- zmierzył ją szybko po czym dodał- nie wyglądasz na takiego. Słyszałem, że macie jakieś przepaski, czemu jej nie masz?
- Może faktycznie nie wyglądam jak ninja, ale uwierz mi jestem nim- po czym po chwili zastanowienia mruknęła- w czasie ostatnie walki zgubiłam ją, zdarza się. Będę musiała iść do Czcigodnej Tsunade po nową- po czym widząc jego zdziwioną minę dodała- naszego Hokage, wiesz takiego władcę- szli tak przez kilka chwil, wchodząc w różne zakamarki, zwiedzając ciągle to nowe rzeczy. Kiedy zmęczenie, usiedli w jednych z pubów, jej uwagę przykuło niewielkie zdjęcie z podobiznami osób, które skądś znała- kto to jest? – spytała zajadając się ramenem, który zamówiła chwilę wcześniej
- Ściana płaczu- jego mina nagle zmizerniała a oczy nie były już takie radosne- w każdym publicznym miejscu jest taka ściana, na której wiszą zdjęcia poległych
- Poległych?- spytała, chociaż w głębi duszy wiedziała o co chodzi
- Ok 20 lat temu, nie pamiętam tego, mówię, ci tylko z opowieści ludzi, którzy to przeżyli, wioskę zniszczył potwór. Podobno był zapieczętowany w małej dziewczynce, która straciła nad nim kontrolę. Potwór wpadł w szał i zaczął mordować ludzi i niszczyć wszystko co było w jego zasięgu. Nie zajęło mu to godziny a większość naszej wioski padła, przestała istnieć- pstryknął palcami- właśnie tak. Moi rodzice ginęli wtedy- mruknął smutno- nie byli ninja, byli zwykłymi cywilami, którzy akurat wtedy przechodzili niedaleko. Mieli po porstu pecha- uderzył pięścią w stół
- Co się stało z potworem- spytała Aoi, chowając strach i smutek w sobie
- Nikt tego nie wie- wtrącił się kelner, który najwyraźniej podsłuchał rozmowy- chodzą plotki, że ta mała dziewczynka w końcu go okiełznała i wrócił do jej ciała. Ale wtedy co z tą małą? Tego nie wie nikt. Oprócz jej ojca…- mruknął na odchodne, jakby do siebie, lecz tak aby dziewczyna usłyszała
- Ojciec? To jej ojciec żyje?
- Tak, nie wiadomo jak, ale udało się go odratować. Był w opłakanym stanie. Kto by pomyślał, że będzie wstanie zabić swego własnego ojca, doprawdy niewiele jest takich potworów na świec…- lecz nie było mu dane skończyć, gdyż Aoi wstała, zapłaciwszy ruszyła ku wyjściu. Kai, widząc to zapłacił i ruszył za nią- Hej, Aoi, czekaj, zrobiłem lub powiedział coś nie tak?
- Nie wybacz, jestem zmęczona. Chyba pójdę się położyć. Miałam ciężką misję- położyła mu dłoń na ramieniu
- Spotkamy się jeszcze? – spytał, spoglądając na dziewczynę
- Nie wiem, może- uśmiechnęła się do niego smutno, po czym mruknęła na odchodne- wybacz mi Kai, tak bardzo mi przykro- chłopak spoglądał na nią jeszcze długo aż nie zniknęła mu pola widzenia. Po czym ruszył z powrotem do baru
- Ładna, ale chyba trochę nie w twoich stylu chłopce, co? – spytał barman, stawiając mu piwo przed nosem
- Chyba tak, najwyraźniej nie mam szczęścia do kobiet- uśmiechnął się smutno, po czym wziął łyka zimnego napoju.
            Wracając do Aoi. Wracała do niewielkiego domku, z myślami jeszcze bardziej mącącymi je głowę. Czyli to co ten staruszek mówił, mogło, nie to było prawdą. W jej oczach nagle pojawiły się pojedyncze łzy. Sama nie wiedziała, czy ze szczęścia, że odnalazła ojca, czy ze złości, że nie wierzyła w to od samego początku. Szła tak spokojnie do „ domu” gdy nagle usłyszała wybuch z kierunku chatki. Przerażona ruszyła w tamtą stronę. Wyciągnęła kunai i już miała zaatakować, kiedy zauważyła Kakashiego i swego ojca przed domem
- Kakashi, ojcze?- obaj spojrzeli na nią- co tu się dzieje- ale nie musieli odpowiadać, gdy przed nimi przeleciała blnd czupryna
- Ty gnoju, zabiję Cię!- i już zniknął w chmurę kurzu
- Idioto, uspokój się, to ja! – krzyknął chłopak w kapturze, którzy sprytnie unikał cisów młodego Uzumaki- głupku uspokój się, bo krzywdę sobie zrobisz!
- Przestań gadać jak on! Wyłaź z jego ciała, Orochimaru !- kiedy dziewczyna usłyszała to imię, już chciała ruszyć aby pomóc przyjacielowi, kiedy poczuła dłoń Hatake, która go powstrzymuje
- Przyjrzyj się- mruknął uśmiechając się. Dziewczyna zmrużyła oczy, aby dostrzec kim jest ten zakapturzony chłopka, kiedy ten odwrócił się i z jego charakterystycznym uśmiechem puścił do niej oko. Ale ta utrata koncentracji doprowadziła do bolesnego spotkania z rasenganem  Naruto
- Niemożliwe- szepnęła, po czym ruszyła do przyjaciela- Naruto, przestań, to Sasuke!

2 komentarze:

  1. KOBIETO!!!! TO BYŁO CUDOWNE!! Wszystkiego się spodziewałam, ale nie Sasuke! Martwi mnie tylko jedna rzecz... czemu nie ma nowych notek ;( Ja się tu zaczynam martwić, że opuściłaś tego bloga, a bardzo mi na nim zależy :( To opowiadanie jest cudowne :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam opuścić ale jak ktoś to czyta to chyba powroce ;)

      Usuń