_________________________________________****________________________________________
Szła ulicami swojej wioski. Nie chwila, czy mogła ją
nazwać własną? Wioskę, którą w dzieciństwie zniszczyła i wymordowała większość
mieszkańców. Nie zdecydowanie, nie, ale czemu nie mogła by nią zostać. Nikt jej
tu nie znał, każdy odpowiadał na jej uśmiech. Nie widziała w ich oczach tej
nienawiści, tego strachu. Mogłaby by tu zostać i stworzyć nowe życie. Tylko po
co ? Nie zna tu nikogo, oprócz tego staruszka, który utrzymuje wersję, że jest
jej ojcem. Nie wiedziała o czym myśleć. Nagle po ok 20 latach zjawia się jakiś
facet i mówi jej, że jest jej ojcem, pokazuje jej zdjęcia, zdjęcia z jej matką.
Wyjęła małe zdjęcie z kieszeni i spoglądała na nie. Usiadła przy niewielkiej
fontannie i z uśmiechem spoglądała na obrazek. Kiedy pierwszy raz jej
zobaczyła, nagle jakby ciepły, nieznanego pochodzenia wietrzyk zmył jej
zmartwienia. Na dodatek, ta cała historia, którą opowiedział jej „ojciec” była
bardzo prawdopodobna i rzeczywista.
- Mogę się przysiąść?- z rozmyślań wyrwał jej głos
jakiegoś młodego chłopaka. Spojrzała w górę. Był to chłopak miej więcej w jej
wieku, może trochę starszy. Jego długie ciemne włosy opadały swobodnie na
ramiona. Jego ciemne oczy spoglądały na nią z radością. Tak jednym słowem można
było rzecz, że był przystojny. Aoi obdarzyła go miłych uśmiechem i przysunęła się,
tak aby ten mógł spokojnie spocząć- wybacz, że się wtrącam, ale nie widziałem
cię nigdy w wiosce, jesteś nowa?- dziewczyna już się chciała przedstawić, kiedy
zdała sobie sprawę, że nie jest to najlepszy pomysł
- Am… Jestem przyjezdna- zamyśliła się przez chwilę
po czym dodała- jestem shinobi z Konohy
- Shinobi- mruknął zdziwiony. Zrobił przy tym tak
zabawną minę, że Aoi parsknęła śmiechem, na co młody chłopak odpowiedział tym
samym.
- Jestem Kai Kurotsu, a ty?- nagle dziewczyna
zamarła, nie wiedziała co mam powiedzieć, czy się przedstawić. Wiedziała, że
jak to zrobi to ta magiczna bańka, w której się teraz znajduje zniknie
- Aoi- odpowiedziała krótko ściskając jego dłoń
- Ładnie- mruknął jakby do siebie- pokazać ci
wioskę?
- Czemu nie- mruknęła wstając i zaczęła kierować się
za chłopakiem- jest naprawdę piękna. Tak tu spokojnie i ludzie są tacy
przyjaźni- chłopak obdarzył ją zdziwionym spojrzeniem po czym spytał
- Słyszałem, że Konoha też jest bardzo ładna-
dziewczyna zaśmiała się po czym odpowiedziała idąc za nim
- Jest i to bardzo, ale nie zawsze spokojna, nie?-
chłopak zaśmiał się przyjaźnie
- Naprawdę jesteś shinobi?- zmierzył ją szybko po
czym dodał- nie wyglądasz na takiego. Słyszałem, że macie jakieś przepaski,
czemu jej nie masz?
- Może faktycznie nie wyglądam jak ninja, ale uwierz
mi jestem nim- po czym po chwili zastanowienia mruknęła- w czasie ostatnie
walki zgubiłam ją, zdarza się. Będę musiała iść do Czcigodnej Tsunade po nową-
po czym widząc jego zdziwioną minę dodała- naszego Hokage, wiesz takiego
władcę- szli tak przez kilka chwil, wchodząc w różne zakamarki, zwiedzając
ciągle to nowe rzeczy. Kiedy zmęczenie, usiedli w jednych z pubów, jej uwagę
przykuło niewielkie zdjęcie z podobiznami osób, które skądś znała- kto to jest?
– spytała zajadając się ramenem, który zamówiła chwilę wcześniej
- Ściana płaczu- jego mina nagle zmizerniała a oczy
nie były już takie radosne- w każdym publicznym miejscu jest taka ściana, na
której wiszą zdjęcia poległych
- Poległych?- spytała, chociaż w głębi duszy
wiedziała o co chodzi
- Ok 20 lat temu, nie pamiętam tego, mówię, ci tylko
z opowieści ludzi, którzy to przeżyli, wioskę zniszczył potwór. Podobno był
zapieczętowany w małej dziewczynce, która straciła nad nim kontrolę. Potwór
wpadł w szał i zaczął mordować ludzi i niszczyć wszystko co było w jego zasięgu.
Nie zajęło mu to godziny a większość naszej wioski padła, przestała istnieć-
pstryknął palcami- właśnie tak. Moi rodzice ginęli wtedy- mruknął smutno- nie
byli ninja, byli zwykłymi cywilami, którzy akurat wtedy przechodzili niedaleko.
Mieli po porstu pecha- uderzył pięścią w stół
- Co się stało z potworem- spytała Aoi, chowając
strach i smutek w sobie
- Nikt tego nie wie- wtrącił się kelner, który
najwyraźniej podsłuchał rozmowy- chodzą plotki, że ta mała dziewczynka w końcu
go okiełznała i wrócił do jej ciała. Ale wtedy co z tą małą? Tego nie wie nikt.
Oprócz jej ojca…- mruknął na odchodne, jakby do siebie, lecz tak aby dziewczyna
usłyszała
- Ojciec? To jej ojciec żyje?
- Tak, nie wiadomo jak, ale udało się go odratować.
Był w opłakanym stanie. Kto by pomyślał, że będzie wstanie zabić swego własnego
ojca, doprawdy niewiele jest takich potworów na świec…- lecz nie było mu dane
skończyć, gdyż Aoi wstała, zapłaciwszy ruszyła ku wyjściu. Kai, widząc to
zapłacił i ruszył za nią- Hej, Aoi, czekaj, zrobiłem lub powiedział coś nie
tak?
- Nie wybacz, jestem zmęczona. Chyba pójdę się położyć.
Miałam ciężką misję- położyła mu dłoń na ramieniu
- Spotkamy się jeszcze? – spytał, spoglądając na
dziewczynę
- Nie wiem, może- uśmiechnęła się do niego smutno,
po czym mruknęła na odchodne- wybacz mi Kai, tak bardzo mi przykro- chłopak
spoglądał na nią jeszcze długo aż nie zniknęła mu pola widzenia. Po czym ruszył
z powrotem do baru
- Ładna, ale chyba trochę nie w twoich stylu chłopce,
co? – spytał barman, stawiając mu piwo przed nosem
- Chyba tak, najwyraźniej nie mam szczęścia do
kobiet- uśmiechnął się smutno, po czym wziął łyka zimnego napoju.
Wracając
do Aoi. Wracała do niewielkiego domku, z myślami jeszcze bardziej mącącymi je
głowę. Czyli to co ten staruszek mówił, mogło, nie to było prawdą. W jej oczach
nagle pojawiły się pojedyncze łzy. Sama nie wiedziała, czy ze szczęścia, że
odnalazła ojca, czy ze złości, że nie wierzyła w to od samego początku. Szła
tak spokojnie do „ domu” gdy nagle usłyszała wybuch z kierunku chatki.
Przerażona ruszyła w tamtą stronę. Wyciągnęła kunai i już miała zaatakować,
kiedy zauważyła Kakashiego i swego ojca przed domem
- Kakashi, ojcze?- obaj spojrzeli na nią- co tu się
dzieje- ale nie musieli odpowiadać, gdy przed nimi przeleciała blnd czupryna
- Ty gnoju, zabiję Cię!- i już zniknął w chmurę
kurzu
- Idioto, uspokój się, to ja! – krzyknął chłopak w
kapturze, którzy sprytnie unikał cisów młodego Uzumaki- głupku uspokój się, bo
krzywdę sobie zrobisz!
- Przestań gadać jak on! Wyłaź z jego ciała,
Orochimaru !- kiedy dziewczyna usłyszała to imię, już chciała ruszyć aby pomóc
przyjacielowi, kiedy poczuła dłoń Hatake, która go powstrzymuje
- Przyjrzyj się- mruknął uśmiechając się. Dziewczyna
zmrużyła oczy, aby dostrzec kim jest ten zakapturzony chłopka, kiedy ten
odwrócił się i z jego charakterystycznym uśmiechem puścił do niej oko. Ale ta
utrata koncentracji doprowadziła do bolesnego spotkania z rasenganem Naruto
- Niemożliwe- szepnęła, po czym ruszyła do
przyjaciela- Naruto, przestań, to Sasuke!
KOBIETO!!!! TO BYŁO CUDOWNE!! Wszystkiego się spodziewałam, ale nie Sasuke! Martwi mnie tylko jedna rzecz... czemu nie ma nowych notek ;( Ja się tu zaczynam martwić, że opuściłaś tego bloga, a bardzo mi na nim zależy :( To opowiadanie jest cudowne :*
OdpowiedzUsuńMiałam opuścić ale jak ktoś to czyta to chyba powroce ;)
Usuń