-------------------------------------------------------------****-----------------------------------------------
Szli ulicami Konohy przysłuchując się rozmowom mieszkańców
- Jesteś dziś zajęty?- spytała po chwili
- Nie. Póki Tsunade mnie nie wezwie to jestem cały twój
- Pomógłbyś mi w czymś?
- W poderwaniu Iruki?- mruknął śmiejąc się pod nosem z cudem unikając ciosu dziewczyny
- Nieważne! Poradzę sobie sama- fuknęła i ruszył przed siebie obrażona
- Hej, Aoi, ja nie wątpię, że sobie poradzisz z Iruką, ale wiesz, męska
rada zawsze się przy…- tym razem nie uniknął wściekłej ręki sprawiedliwości-
ał, będzie guz- mruknął drapiąc się po obolałej głowie
- I dobrze! Miało boleć. A tak przy okazji NIE podoba mi się Iruka. Nawet
go nie znam!
- Nie trzeba kogoś znać, aby uważać, że jest słodki- szepnął jej do ucha
- Ostrzegam cie, Hatake Kakashi!- krzyknęła grożąc mu pięścią przed twarzą,
nie zwracając na zdziwione spojrzenia ludzi
- Dobrze, dobrze. UZNAJMY, że ci się nie PODOBA. O co mnie chciałaś prosić?
- Jak masz wolne, pomógłbyś mi się przeprowadzić? Pokazać mieszkanie, może
trochę wioskę…- spuściła wzrok- oczywiście,
jeśli możesz
- Ha, pewnie z przyjemnością- odpowiedział wesoło. Do jego mieszkania szli
w kompletnej ciszy. Od czasu do czasu patrzyli jedynie na siebie posyłając
sobie zadziorne spojrzenia- Ok., jesteśmy- wpuścił ją do mieszkania a samo
poszedł w stronę kuchni- chcesz coś do picia?
- Jakąś wodę, poproszę- odkrzyknęła z pokoju obok, gdzie pakowała swoje
rzeczy.
- Wodę? Ostatnio od Gaia dostałem w
miarę dobrą sake, chcesz?- spytał pokazując butelkę diabolicznego trunku
- Żartujesz? Chcesz mnie upić?- zaśmiała się patrząc ze zdziwieniem na
mężczyznę
- Oj, mały kieliszek jeszcze nic nikomu nie zrobił- odpowiedział wyjmując z
szafki dwie 250ml szklanki
- Kakashi… Nie ja naprawdę nie chcę- mruknęła
- Oj, ze mną nie wypijesz?
- Ja po prostu nigdy nie piłam alkoholu- odpowiedziała lekko zażenowana-
Kakashi widząc jej minę wybuchnął gromkim śmiechem
- No, to przynajmniej będziesz wiedziała jak owy trunek smakuje-
odpowiedziała wręczając jej szklankę do ręki
- Tylko pamiętaj, ja nie wiem jak reaguje po alkoholu, więc jakby co ty
będziesz musiał się mną zająć- zaśmiała się stukając z nim szklankami ( wiecie
coś w stylu, „ zdrowie” )
- Spokojnie, przy mnie jesteś bezpieczna- odpowiedział się uśmiechając się
promiennie i wypił wszystko naraz- no dawaj, przecież to cie nie zabije-
dziewczyna poszła w jego ślady, pochłaniając całą szklankę naraz. Wynik był
przewidywalny. Nagle zaczęła kaszleć. Hatake podszedł do niej i śmiejąc się
zaczął ją lekko klepać po plecach- ej, ale nie mówiłem, że masz wydukać wszystko
naraz
- Ale nie powiedziałeś, że nie mam tak robić!- burknęła, kiedy kaszel się
uspokoił- robiłam tak jak ty
- Tylko, że ja jestem trochę bardziej doświadczony niż ty- nalewając jej
kolejną szklankę
- Kakashi, nie dziękuję, muszę się jeszcze przenieść do MOJEGO mieszkania-
mruknęła podkreślając przed ostatnie słowo
- Oj, najwyżej cie zaniosę- odpowiedział uśmiechając się do niej
- Bardzo śmieszne!- odpowiedziała- ty mnie naprawdę chcesz upić
- No, wiesz, ludzi tak naprawdę poznaje się po tym jak zachowują się po
pijaku ( pozdrawiam mojego kolegę z klasy )
- A ja myślałam, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie-
odpowiedziała mu uśmiechem odbierając następny kieliszek sake
- Oj, zdania są podzielone- stuknął jej kieliszkiem- i pamiętaj nie od
razu- i wypił powoli dając jej dobry przykład. Ale oczywiście bez skrzywień
obrzydzenia się nie obeszło, a wraz z nimi także śmiechów szaro włos ego
- Nie dosyć! Nie piję z tobą, nie można przecież spokojnie z tobą, abyś
mnie nie wyśmiał!- odłożył szklankę i poszła skończyć się pakować
- Ale przynajmniej czegoś się dowiedziałem
- O? A niby czego?
- Że nie wystarczą dwa kieliszki sake aby cie upić- znów musiał uniknął
pięści sprawiedliwości, która tym razem się lekko zachwiała i gdyby nie pomoc
Kakashiego upadła by głośnym hukiem na ziemie. Aoi wpadła mu w ramiona,
oznajmiając sykiem, że coś sobie w kostkę zrobiła. Spojrzała w górę i napotkała
czarne oczy mężczyzny. Nie powstrzymała rumieńca pojawiającego się na jej
policzku. Hatake nie uszło to uwadze i także się lekko zarumienił, czego, na szczęście
nie można było ujrzeć z powodu maski zaciśniętej na twarzy.
- Wybacz Kakashi, ale ze mnie niezdara- mruknęła siadając na podłodze aby
opatrzyć kostkę
- Najwyraźniej myliłem się. Dwa kieliszki sake zdecydowanie wystarczą aby
cie upić- mruknął pomagając je usiąść- w porządku?
- Skręciłam kostkę. Nic takiego, zaraz ją wyleczę
- Przyniosę bandaż, lepiej ją czymś owinąć, aby asekurowało kostkę
- No, no ale z ciebie medyk- wyśmiała go przyjmując bandaż. Po chwili
wstała z niewielką pomocą sharingowca- dobrze, możemy iść?
- Jasne, a dasz radę? Wiesz po drodze jest sporo słupów, martwię się abyś
nie wpadła w nie
- Tak, bardzo śmieszne! Przypominam, że to wszystko twoja wina- mruknęła-
Kim są ci ludzie, których twarze są wyryte na tej skale- spytała pokazując
palcem przed siebie, gdy szli już uliczkami wioski
- To, są podobizny naszych Hokage, ta ostatnia to Tsunade, a ten przed nią
to Yondaime ojciec Naruto
- Naruto, musi być naprawdę dumny ze swojego ojca
- Ta, chociaż dopiero podczas walki z Painem dowiedziała się kim on był
- Co?!- krzyknęła, na co mieszkańcy spojrzeli na nią zdziwieni- dlaczego?
- Dla jego bezpieczeństwa, a także dla bezpieczeństwa wioski
- Jakim niby cudem miało to go chronić- spytała oburzona
- Jak już ci wcześniej wspomniałem, Naruto ma w sobie Kyubiego, więc i tak
jest w wielkim niebezpieczeństwie. Pomyśl tylko co by się stało gdyby shinobi w
innych wioskach dowiedzieli się, że jest synem Czwartego. Musisz też pamiętać,
że było to kilka lat po III WWS, nienawiść niektórych wiosek do Konohy nie
ustała.
- Rozumiem- mruknęła cicho, wracając wspomnieniami do swego dzieciństwa-
nie myśleliście, aby go zabić?- spytała, ale szybko wspomniała- nie, nie ważne.
Zapomnij, że o to spytałam
- Nie, to jest dobre pytanie. Oczywiście, większość osób w wiosce uważała
go za utrapienie, za COŚ, podkreślam, za COŚ co może zaskoczyć wiosce, ale
wiedzieli, że nie mogą tego zrobić, bo nie osoby która mogłaby 9-cio
ogoniastego
- Kontrolować- skończyła za niego. Doskonale znała ten ból. Nagle poczuła
dłoń na swym ramieniu
- On o tym zapomniał. Ma przyjaciół, rodzinę, jak wiem i dziewczynę którą
kocha. Ty też zapomnił. Nie jesteś potworem. Jesteś częścią Konohy- uśmiechnął
się do niej i wręczył kluczyki do mieszkania. Weszli razem na klatkę i powoli
zaczęli się kierować do pokoju 224. Nagle coś niepokojącego przykuło uwagę Aoi.
Wyczuła zapach dziwnej chakry, chakry
której dobrze znała, ale chakry dużo potężniejszej niż poprzednio. Stanęła
przed drzwiami powstrzymując Kakashiego przed wejściem
- Aoi, co robisz? Sama chciałaś się dziś wprowadzić- po chwili zamilknął,
że dziewczyna jest czymś widocznie zaniepokojona- ktoś jest w środku?
- Hai!- Powoli otworzyła drzwi i w tym samym momencie w ich stronę poleciał
kunai. Bez problemu go ominęła i spojrzała na osobę odpowiedzialną za ten atak-
KABUTO!- krzyknęła wkurzona
- Długo na ciebie czekałem- mruknął- no, no ale ciebie się nie
spodziewałem, kto cie uratował?- spytał spoglądając na Hatake
- Ja- usłyszał za sobą i poczuł zimną bronią przy swej krtani- jak zawsze
nie trzymasz gardy- zaśmiała się ironicznie- czego chcesz?!
- Ja? Ja nic od ciebie nie chcę, raczej nasz Pan się za tobą stęsknił-
uśmiechnął się do niej diabolicznie
- Już ci mówiłam! Orochimaru nie jest moim Panem!
- Znak na twojej szyi mówi co innego- zaśmiał się odpychając ją od siebie
- No wiesz, jeśli to pieczęć mówi o tym kto jest poplecznikiem Orochimaru,
to czemu jego „najwierniejszy” sługa takowej nie posiada?- spytała uśmiechając
ironicznie
- Ty!- krzyknął wściekły, ale szybko się uspokajając, zdając sobie sprawę
co chce uczynić dziewczyna- nie przyszedłem z tobą walczyć
- Oh, doprawdy? A niby jak chcesz mnie namówić do powrotu
- Po prostu wiem, że nie jesteś głupia. Dobrze wiesz, że jedyną osobą,
która może kontrolować cie w momencie przejęcia przez Chikuso jest Orochimaru-
sama- tu spojrzał na Kakashiego- Chyba nie chcesz zabić następnego przyjaciela,
co?- Hatake spojrzał w stronę Aoi. Dziewczyna spuściła gardę. Patrzyła na
chłopaka przed nią ze łzami w oczach
- Ja… Ja go nie- krzyknęła- zabiłam- ostatnie słowo powiedziała cicho jakby
sama w nie nie wierzyła
- Oczywiście… - zaczął podchodząc do niej- pogódź się z tym. Byłaś, jesteś
i zawsze będziesz potworem. To się nigdy nie zmieni!- stanął przy niej i
przygwoździł do ściany
- Puść ją!- usłyszał za swymi plecami krzyk
- To podejdź i mnie powstrzymaj!- mruknął uśmiechając się sarkastycznie.
Nie trzeba było długo czekać na ruch mężczyzny, ale niestety uniemożliwiało mu
to jutsu użyte przez Kabuto- a no tak
nie mogę
- Ty tchórzu, coś jej zrobił?- krzyknął patrząc na przyjaciółkę. Była
kompletnie inna. Całkowicie nie zdolna do walki, jakby zupełnie się oddała
chłopakowi
- Nie jestem głupi. Mam misję, że mam ją ze sobą sprowadzić . Musiałem użyć
podstępu, przecież nie pokonałbym jej w uczciwym pojedynku- zaśmiał się
diabolicznie wracając do dziewczyny. Schylił się do dziewczyny i szepną do
ucha- a teraz, tak bym był pewny, że się nie ruszysz połamię ci wszystkie
kości. W końcu i tak Orochimaru nie chce twego ciała tylko tego co jest w
tobie- i tak jak powiedział, pierwszy cios powędrował w brzuch, co sprawiło, że
z jej ust spłynęła stróżka krwi. Puścił ją co sprawiło, ze osunęła się po
ścianie- nie będę sobie nawet brudzić rąk. Jesteś beznadziejna. Wystarczyło
abym tylko o nim wspomniał a ty już jesteś bezsilna- i tak jak mówił reszte
ciosy oddawał nogą, nie przemęczając się przy tym zbytnio
- Cholera! Nie mogę nawet użyć
sharinghana! Nie mogę się ruszyć- mówił w myślach Kakashi nie mogąc patrzeć
na scenę przed nim- Aoi, KUSO! Rusz się, nie leż tak bezczynnie.
- To jej nie pomoże. Jest teraz w swoim świecie- odpowiedział podnosząc ją
i znów przygniatając o ścianę- zakończmy to, jeśli tak cie to męczy- mruknął
spoglądając na szaro włos ego- znaj moje miłosiernie- skoncentrował chakrę w
swej dłoni i jednym żwawym ruchem wszedł w klatkę piersiową dziewczyny. Z jej
ust wydobył się okrzyk bólu
- Co ty, robisz? Jeśli ją zabijesz, potwór będzie bezużyteczny
- Od momentu śmierci a wyjścia potwora mija 8 godzin, zdążę dojść do
Orochimaru- nagle ich rozmowę przerwał następny krzyk rudowłosej. Powoli,
używając Chakre miażdżył jej serce. Nagle koło ucha przeleciał mu kunai raniąc
go w policzek
- Puść ją, albo cie zabiję- to był Iruka, trzymający w dłoni kunai, gotowy
by zaatakować