środa, 16 stycznia 2013

Spacer



Obudziły ją poranne promienie wschodzącego słońca. Powoli otworzyła oczy. Poczuła wielki ból głowy, który uniemożliwił jej jakiekolwiek poruszanie się. Westchnęła i położyła się na plecach wpatrując się w biały sufit. Gdyby mogła użyła by jakiegoś jutsu umożliwiającego usuwanie wspomnień. Chciało jej się krzyczeć. Była wściekła na siebie. Nie wiedziała dokładnie, czy dlatego, że nie udała się noc, która miała być tak wspaniała i tak upojna, czy to, że właśnie chciała to zrobić, i że, akurat ON musiał ją powstrzymać. Wzięła poduszkę do ręki i przycisnęła ją sobie do twarzy i  cicho pisnęła ze złości, tak aby pewnie jeszcze śpiący Hatake jej nie usłyszał. Wstała powoli i skierowała się do łazienki aby zaczerpnąć orzeźwiającej kąpieli. Przez cały czas myślała o tym co się wydarzyło wczoraj. Nie wiedziała jak ma się zachować, zdecydowanie nie chciała się z nim dziś widywać. Wyszła z wanny nałożyła jakieś codzienne ubrania i zeszła na dół. Spojrzała na zegarek wiszący nad lodówką. Szósta. No cóż, zawsze tak wstawała. Zrobiła kawy, kilka kanapek dla siebie, jak i swojego współlokatora. Po zjedzeniu samotnego posiłku,  ubrała buty, wzięła broń, ta, na wszelki wypadek, w końcu jest shinobi i wyszła po cichu. Konoha zaczęła dopiero budzić się od życiu. Kochała ją, czuła się tu jak w domu. Zakochała się w tej wiosce od samego początku. Nie potrafi zrozumieć, jak Orochimau chciał ją zniszczyć. Szła uliczkami, odwdzięczając uśmiechem na to samo ludziom otwierającym sklepy. Czuła się tu dobrze. Nikt z normalnych ludzi nie wiedział, że ma w sobie potwora. Wszędzie gdzie była patrzyli na nią, jak na coś obrzydliwego, ich wzrok mówił „ Idź z tą, nie należysz tutaj”, ale Konoha była inna. Tutaj ludzie obdarowywali ją uśmiechami i skinieniami głowy na przywitanie. Już nie czuła tego strasznego bólu, czym jest samotność. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że niektórzy mogą jej jeszcze nie ufać, ale tego nie da się porównać do bólu samotności. Nagle zauważyła blond włosą czuprynę siedzącą w Ichiraku. Uśmiechnęła się mimowolnie. Coś nadzwyczajnego było w tym chłopaku. Od razu go polubiła, może dlatego że czuł ten sam ból co ona. Nie, z zachowania był bardzo podobny do niego. Do Daisuke. Zawsze się uśmiechał, jego chakrajest taka spokojna. Powolnym krokiem ruszyła do budki z ramen. Zaglądneła i od razu usłyszała, łagodny głos staruszka
- Wiatam, panienko!- Naruto odwrócił się najwyraźniej zaskoczony faktem, że ktoś oprócz niego o tak wczesnej porze chodzi po wiosce
- Aoi- Chan- krzyknął, obdarowując ją swoim pełnym radości uśmiechem- Siadaj- poklepał siedzenie obok siebie, pokazując kucharzowi, o jeszcze podwójną porcję tego samego
- Witaj Naruto- uśmiechnęłam się i usiadłam tam gdzie wskazał- Spać nie możesz?
- Nie, po prostu wczoraj trenowałem i przysnąłem na polu treningowym. Obudził mnie jakiś lis przechadzający się po lasku, i wtedy poczułem ,że jestem strasznie głodny i że mam chęć na Ramen- przerwał aby zjeść następną porcję klusek
- Naruto, wiesz, że objadanie się samym Ramen, nie jest zbyt zdrowe- skarciła go uśmiechając się pod nosem, widząc z jaką ochotą, jakby to powiedzieć… pożera? Tak, pożera będzie idealnym słowem, pożera następną miskę
- Zaczynasz mówić jak Kakashi- sensei!- burknął jak małe dziecko- zdecydowanie za długo z nim przebywasz
- O właśnie, Gdzie jest Kakashi- san?- spytał staruszek podkładając jej miskę pod nos
- Dziękuję Panu, bardzo, ale ja już jadłam- odpowiedziała grzecznie
- Gardzisz moim Ramen? –spytał żartobliwie. Naruto obdarzył ją wzrokiem mówiącym „ Jak możesz gardzić Ramen?”, więc co miała zrobić. Wzięła, dziękując ładnie- Kakashi, śpi. Nie miałam serca go budzić- odpowiedziała, uśmiechając się lekko. Kucharz widząc to uśmiechnął się do siebie, nie pytając już o nic więcej
- O właśnie Aoi- Chan- krzyknął Naruto, jakby właśnie wpadł na genialny pomysł- Tak sobie myślę, że skoro, nie ma Sasuke a Sai na razie załatwia coś w korzeniu, to może byś chciała zostać przydzieloną do naszej grupy
- To już nie od niej zależy, Naruto- usłyszeli za sobą znany głos
- Iruka- sensei!- krzyknął młody Chunin- hehe siadaj. Jak ja cię dawno nie widziałem
- Ja ciebie też Naruto, wyrosłeś trochę- zaśmiał się ciepło, siadając obok Aoi.
- A właśnie Iruka- sensei. Ta oto dziewczyna to jest….
- Wiem kto to jest Narutto, zdążyliśmy się  poznać-  uśmiechnął się do niej radośnie- Witaj Aoi, jak się czujesz? Słyszałem, że masz za sobą walkę z członkiem Akatsuki- Aoi wpatrywała się w niego jak w ducha. Iruka. Zawsze jak był przy niej czuła się taka spokojna, radosna. Tym razem czuła dziwne uczucie, jakby wstyd. Nawet z nim nie porozmawiała o tamtym pocałunku. Bała się trochę tego. Martwiła się, że złamie mu serce, czego zdecydowanie nie chciała, że może ją z tego powodu znienawidzić. A teraz, rozmawia z nią jakby nigdy nic, jakby nic się nie stało- Hej, Aoi, jesteś tam?- poczuła na swym ramieniu jego dłoń i momentalnie się uśmiechnęła
- Hai, dziękuję Iruka, czuję się dobrze. To był zwykły shinobi, nic wielkiego, pewnie jakiś zapchaj dziura, po utraconych członkach
- Jak zawsze skromna, członek Akatsuki, to członek Akatsuki, nie ważne czy nowicjusz czy też nie- zachichotał mężczyzna
- Iruka- sensei, nie podrywaj Aoi- mruknął Naruto obdarowując tą dwójkę z przenikliwym spojrzeniem. Iruka słysząc to walnął chłopaka pięściom w czubek głowy, przez co wypluł to co właśnie wziął do ust
- Naruto!- krzyknął wściekle- Ja nie podrywam Aoi, to była zwykła przyjacielska rozmowa
- Hai, Hai- burknął, ocierając sobie obolałe miejsce
- Wybacz Aoi, za tego durnia- zwrócił się do dziewczyny- Ja muszę już lecieć, zajęcia w akademii
- Czekaj odprowadzę cie!- mruknęła. Zostawiła pieniądze na ladzie, pożegnała się z chłopakiem targając jego włosy- Wioska wygląda tak pięknie rankami- szepnęła, gdy szli już razem w stronę szkoły
- Tak, jeszcze ładniej wygląda wieczorami, w czasie zachodów słońca- odpowiedział- jak się miewasz Aoi?- ich wzrok się napotkał, przez co na jej policzkach pojawił się niewielki rumieniec
- Przepraszam, Iruka- zaczęła niepewnie
- Za co ?- spytał, uśmiechając się niepewnie
- Za tamten pocałunek. Nie chcę by zabrzmiało to okrutnie, ale na razie nic do ciebie nie czuję, oprócz przyjaźni. Nie wiem co mnie targało tamtej nocy, ale chcę byś wiedział, że przepraszam Cię, za  tamto i, że jest mi strasznie głupio z tego powodu- skończyła, przez cały ten czas patrzyła na palce swoich stup- nagle usłyszała śmiech Iruki
- Wybacz, że się śmieję, ale Aoi, naprawdę nie jestem małym dzieckiem, bachorem, więc rozumiem. Nie robiłem sobie wielkiej nadziei po tym pocałunku. Więc proszę cie nie zamartwiaj się tym- spojrzała na niego. Na jego twarzy gościł promienny uśmiech- Pragnę tylko jednej rzeczy, abyśmy zostali przyjaciółmi
- Iruka- w jej oczach pojawiła się pojedyncza łza- Arigatou!
- Hai, Hai, dobra już jesteśmy. Kiedyś musisz wpaść, popatrzeć jak nauczam przyszłe pokolenia- zaśmiał się na odchodne
- Kiedyś przyjdę na pewno- odpowiedziała, ale tylko do siebie, bo ciemno włosy zniknął już za drzwiami budynku- Gdzie ja teraz pójdę?
Kilka godzin wcześniej, pokój Kakashiego:
Otwierał leniwie oczy, zakrywając się przed upartymi promieniami słońca, które uparły się na jego twarz. Odetchnął cicho i usiadł na kanapie. Zauważył, że na stoliku leży taca z jedzeniem, termosem i liścikiem. Nalał kawy do kubka i wziął liścik
„ Drogi Kakashi! Kiedy wstałam, jeszcze smacznie spałeś, więc nie miałam serca Cię budzić. Na tacy masz śniadanie. Poszłam na spacer. Konoha ślicznie wygląda z ranka. Nie wiem kiedy będę, nie czekaj na mnie i na miłość boską się nie martw”     
                                                 Aoi
Uśmiechnął się czytając ten list. Nadal miał w głowie, wydarzenia z wczoraj. Nie wiedział, jak się będzie zachowywał, ale nie miał zamiaru się tym martwić. Zagłębił się w pyszne kanapki. Poszedł wziąć prysznic. Ubrał się w podstawowy strój Jonina i wyszedł z domu, na mały spacer. Była piękna pogoda. Słońce świeciło, chodź nie było gorąco, dzięki leciutkiemu wiatru. Szedł ulicami Konohy, czytając swoją książkę, gdy nagle zobaczył dziwną sytuację. Grupka geninów biegła właśnie, najwyraźniej uciekając przed kimś. Bez problemu rozpoznał ich twarze, a raczej jednego z nich. Konohamaru, drugi Naruto, rozrabiaka i pakując się w ciągłe kłopoty. Chłopak wraz z przyjaciółmi biegli przed siebie nie zwracając uwagi na ludzi chodzących po dróżce
- Konohamaru- kun, jak Ebisu- sensei nas złapie, to pożałujesz. Wiesz jaki jest wrażliwy na TĄ technikę- mruknęła dziewczyna. Kakashi słysząc to uśmiechając się, pod nosem. Pamiętał jak kiedyś Naruto nabrał go na TO jutsu. Myślał, że go zabije. Postanowił pomóc biednemu Ebisu w schwytaniu swych uczniów. Stanął w miejscu, gdzie biegł Konohamaru i chwilę po tym poczuł jak młody genin odbija się od niego i pada na ziemie
- Ej, ty, uważaj trochę, wiesz kim jest….- lecz nie dokończył, gdyż kiedy spojrzał w górę, zdał sobie sprawę, że jak powie coś jeszcze to będzie w jeszcze większym niebezpieczeństwie. Przełknął ślinę i uśmiechnął się z lękiem w oczach- Ohaio Kakashi- sensei
- Konohamaru- powiedział tylko, uśmiechając się w duchu- Wiesz, że nie ładnie jest się rozpychać wszędzie, a na koniec wpadać  spokojnie w idącego Jonina?- spytał spokojnie
- Hai! Przepraszam już nie będę, Obiecuję!- odpowiedział pośpiesznie- ale właśnie no uciekamy przed…
- MNĄ!- usłyszeli głos za nim. Genini odwrócili się pośpiesznie spoglądając na swego senseia
- Ebisu- sensei, ah, szybko się ocknąłeś- zachichotał młody genin, nie mógł się powstrzymać
- Ty!- podszedł do niego i przywalił mu pięścią w środek głowy- mówiłem ci, żebyś nauczył się jakieś normalniej techniki!- zwrócił się do Kakashiego, który właśnie odchodził- Proszę o wybaczenie, Panie Kakashi
- Heh, wiem jak to jest przechodziłem przez to samo- pomachał ręką na pożegnanie i ruszył przed siebie słysząc jeszcze za sobą jak Ebisu zgania Konohamaru. Szedł ulicami Konohy rozmyślając o tym czy jego ulubieni bohaterowie z książki będą razem.  Kochał to błogie, nic nie robienie. Nagle zauważył swoją  zgubę opierającą się o jedną ze ścian budynku i wpatrywała się w niebo. Uśmiechnął się do siebie. Powoli, tak aby go nie usłyszała, podszedł do niej. Schylił się i szepnął jej do ucha
- Ranny ptaszek z ciebie- dziewczyna pisnęła, gdy poczuła oddech Hatake na swej szyi. Odwróciła się i spojrzała na niego, lecz szybko jej wzrok powędrował w bok a na jej policzkach pojawił się rumieniec. Kakashi widząc to postanowił szybko zająć się zwykłą rozmową- Dziękuję za śniadanie
- Nie ma za co. To były zwykle kanapki- uśmiechnęła się lekko, ruszając przed siebie
- Wiesz, nawet kanapki robią się specjalne, jak robi to wyjątkowa osoba- zaśmiał się cicho, puszczając do niej oczko. Szli tak ulicami, kiedy nagle w ich stronę poleciał kunai. Odwrócili się oboje a gdy zobaczyli kto jest za nimi, na ich twarzach pojawiło się zażenowanie a zarazem rozbawienie
_______________________________________*****_______________________________________
Wybaczcie, że taka krótka, i troche nudnawa, ale nie mam weny :( Szkoła mnie opętała. A i nie spodziewajcie sie zbyt szybko następnej notki, gdyż zebranie mam w piątek i pewnie będę miała niezły szlaban na kompa :( Więc następna, będzie pewnie jakaś Special, czy co :)

5 komentarzy:

  1. Notka krótka - owszem, ale nie nudna! Kobieto, proszę Cię! ;>
    Aoi biedna, na jej miejscu skopałabym Kakashiemu tyłek xD heh
    Konohamaru i Naruto znowu użyli na Ebisu-sensei Sexy no Jutsu muahahaha :D co za ludzie, no!
    Czekam na next :).
    P.S. U mnie być może dzisiaj wieczorem pojawi się nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ni i jest kolejny rozdzial :) Super , podobasz mi sie jak piszesz a z rozdzialu na rozdzial jest coraz lepiej :P Czekam na next i mam nadzieje ze tak jak piszesz nie bedziemy dlugo czekac :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Och a ja myslalam ze bedzie wiecej o Aoi i Kakashim ale taka notka tez fajna :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz bardzo fajnego bloga :) A Kakashiego normalnie kocham wiec bede czytac go do samego konca :P Nota super

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosko i czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń