Obudziły ją poranne promienie wschodzącego słońca. Powoli
otworzyła oczy. Poczuła wielki ból głowy, który uniemożliwił jej jakiekolwiek
poruszanie się. Westchnęła i położyła się na plecach wpatrując się w biały
sufit. Gdyby mogła użyła by jakiegoś jutsu umożliwiającego usuwanie wspomnień.
Chciało jej się krzyczeć. Była wściekła na siebie. Nie wiedziała dokładnie, czy
dlatego, że nie udała się noc, która miała być tak wspaniała i tak upojna, czy
to, że właśnie chciała to zrobić, i że, akurat ON musiał ją powstrzymać. Wzięła
poduszkę do ręki i przycisnęła ją sobie do twarzy i cicho pisnęła ze złości, tak aby pewnie
jeszcze śpiący Hatake jej nie usłyszał. Wstała powoli i skierowała się do
łazienki aby zaczerpnąć orzeźwiającej kąpieli. Przez cały czas myślała o tym co
się wydarzyło wczoraj. Nie wiedziała jak ma się zachować, zdecydowanie nie
chciała się z nim dziś widywać. Wyszła z wanny nałożyła jakieś codzienne
ubrania i zeszła na dół. Spojrzała na zegarek wiszący nad lodówką. Szósta. No
cóż, zawsze tak wstawała. Zrobiła kawy, kilka kanapek dla siebie, jak i swojego
współlokatora. Po zjedzeniu samotnego posiłku,
ubrała buty, wzięła broń, ta, na wszelki wypadek, w końcu jest shinobi i
wyszła po cichu. Konoha zaczęła dopiero budzić się od życiu. Kochała ją, czuła
się tu jak w domu. Zakochała się w tej wiosce od samego początku. Nie potrafi
zrozumieć, jak Orochimau chciał ją zniszczyć. Szła uliczkami, odwdzięczając
uśmiechem na to samo ludziom otwierającym sklepy. Czuła się tu dobrze. Nikt z
normalnych ludzi nie wiedział, że ma w sobie potwora. Wszędzie gdzie była
patrzyli na nią, jak na coś obrzydliwego, ich wzrok mówił „ Idź z tą, nie
należysz tutaj”, ale Konoha była inna. Tutaj ludzie obdarowywali ją uśmiechami
i skinieniami głowy na przywitanie. Już nie czuła tego strasznego bólu, czym
jest samotność. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że niektórzy mogą jej jeszcze
nie ufać, ale tego nie da się porównać do bólu samotności. Nagle zauważyła
blond włosą czuprynę siedzącą w Ichiraku. Uśmiechnęła się mimowolnie. Coś
nadzwyczajnego było w tym chłopaku. Od razu go polubiła, może dlatego że czuł
ten sam ból co ona. Nie, z zachowania był bardzo podobny do niego. Do Daisuke.
Zawsze się uśmiechał, jego chakrajest taka spokojna. Powolnym krokiem ruszyła
do budki z ramen. Zaglądneła i od razu usłyszała, łagodny głos staruszka
- Wiatam, panienko!- Naruto odwrócił się najwyraźniej
zaskoczony faktem, że ktoś oprócz niego o tak wczesnej porze chodzi po wiosce
- Aoi- Chan- krzyknął, obdarowując ją swoim pełnym
radości uśmiechem- Siadaj- poklepał siedzenie obok siebie, pokazując
kucharzowi, o jeszcze podwójną porcję tego samego
- Witaj Naruto- uśmiechnęłam się i usiadłam tam gdzie
wskazał- Spać nie możesz?
- Nie, po prostu wczoraj trenowałem i przysnąłem na polu
treningowym. Obudził mnie jakiś lis przechadzający się po lasku, i wtedy
poczułem ,że jestem strasznie głodny i że mam chęć na Ramen- przerwał aby zjeść
następną porcję klusek
- Naruto, wiesz, że objadanie się samym Ramen, nie jest
zbyt zdrowe- skarciła go uśmiechając się pod nosem, widząc z jaką ochotą, jakby
to powiedzieć… pożera? Tak, pożera będzie idealnym słowem, pożera następną
miskę
- Zaczynasz mówić jak Kakashi- sensei!- burknął jak małe
dziecko- zdecydowanie za długo z nim przebywasz
- O właśnie, Gdzie jest Kakashi- san?- spytał staruszek
podkładając jej miskę pod nos
- Dziękuję Panu, bardzo, ale ja już jadłam- odpowiedziała
grzecznie
- Gardzisz moim Ramen? –spytał żartobliwie. Naruto
obdarzył ją wzrokiem mówiącym „ Jak możesz gardzić Ramen?”, więc co miała
zrobić. Wzięła, dziękując ładnie- Kakashi, śpi. Nie miałam serca go budzić-
odpowiedziała, uśmiechając się lekko. Kucharz widząc to uśmiechnął się do
siebie, nie pytając już o nic więcej
- O właśnie Aoi- Chan- krzyknął Naruto, jakby właśnie
wpadł na genialny pomysł- Tak sobie myślę, że skoro, nie ma Sasuke a Sai na
razie załatwia coś w korzeniu, to może byś chciała zostać przydzieloną do
naszej grupy
- To już nie od niej zależy, Naruto- usłyszeli za sobą
znany głos
- Iruka- sensei!- krzyknął młody Chunin- hehe siadaj. Jak
ja cię dawno nie widziałem
- Ja ciebie też Naruto, wyrosłeś trochę- zaśmiał się
ciepło, siadając obok Aoi.
- A właśnie Iruka- sensei. Ta oto dziewczyna to jest….
- Wiem kto to jest Narutto, zdążyliśmy się poznać-
uśmiechnął się do niej radośnie- Witaj Aoi, jak się czujesz? Słyszałem,
że masz za sobą walkę z członkiem Akatsuki- Aoi wpatrywała się w niego jak w
ducha. Iruka. Zawsze jak był przy niej czuła się taka spokojna, radosna. Tym
razem czuła dziwne uczucie, jakby wstyd. Nawet z nim nie porozmawiała o tamtym
pocałunku. Bała się trochę tego. Martwiła się, że złamie mu serce, czego
zdecydowanie nie chciała, że może ją z tego powodu znienawidzić. A teraz,
rozmawia z nią jakby nigdy nic, jakby nic się nie stało- Hej, Aoi, jesteś tam?-
poczuła na swym ramieniu jego dłoń i momentalnie się uśmiechnęła
- Hai, dziękuję Iruka, czuję się dobrze. To był zwykły
shinobi, nic wielkiego, pewnie jakiś zapchaj dziura, po utraconych członkach
- Jak zawsze skromna, członek Akatsuki, to członek
Akatsuki, nie ważne czy nowicjusz czy też nie- zachichotał mężczyzna
- Iruka- sensei, nie podrywaj Aoi- mruknął Naruto
obdarowując tą dwójkę z przenikliwym spojrzeniem. Iruka słysząc to walnął
chłopaka pięściom w czubek głowy, przez co wypluł to co właśnie wziął do ust
- Naruto!- krzyknął wściekle- Ja nie podrywam Aoi, to
była zwykła przyjacielska rozmowa
- Hai, Hai- burknął, ocierając sobie obolałe miejsce
- Wybacz Aoi, za tego durnia- zwrócił się do dziewczyny-
Ja muszę już lecieć, zajęcia w akademii
- Czekaj odprowadzę cie!- mruknęła. Zostawiła pieniądze
na ladzie, pożegnała się z chłopakiem targając jego włosy- Wioska wygląda tak
pięknie rankami- szepnęła, gdy szli już razem w stronę szkoły
- Tak, jeszcze ładniej wygląda wieczorami, w czasie
zachodów słońca- odpowiedział- jak się miewasz Aoi?- ich wzrok się napotkał,
przez co na jej policzkach pojawił się niewielki rumieniec
- Przepraszam, Iruka- zaczęła niepewnie
- Za co ?- spytał, uśmiechając się niepewnie
- Za tamten pocałunek. Nie chcę by zabrzmiało to
okrutnie, ale na razie nic do ciebie nie czuję, oprócz przyjaźni. Nie wiem co
mnie targało tamtej nocy, ale chcę byś wiedział, że przepraszam Cię, za tamto i, że jest mi strasznie głupio z tego
powodu- skończyła, przez cały ten czas patrzyła na palce swoich stup- nagle
usłyszała śmiech Iruki
- Wybacz, że się śmieję, ale Aoi, naprawdę nie jestem
małym dzieckiem, bachorem, więc rozumiem. Nie robiłem sobie wielkiej nadziei po
tym pocałunku. Więc proszę cie nie zamartwiaj się tym- spojrzała na niego. Na
jego twarzy gościł promienny uśmiech- Pragnę tylko jednej rzeczy, abyśmy
zostali przyjaciółmi
- Iruka- w jej oczach pojawiła się pojedyncza łza-
Arigatou!
- Hai, Hai, dobra już jesteśmy. Kiedyś
musisz wpaść, popatrzeć jak nauczam przyszłe pokolenia- zaśmiał się na odchodne
- Kiedyś przyjdę na pewno-
odpowiedziała, ale tylko do siebie, bo ciemno włosy zniknął już za drzwiami
budynku- Gdzie ja teraz pójdę?
Kilka godzin wcześniej, pokój Kakashiego:
Otwierał leniwie oczy, zakrywając się
przed upartymi promieniami słońca, które uparły się na jego twarz. Odetchnął
cicho i usiadł na kanapie. Zauważył, że na stoliku leży taca z jedzeniem,
termosem i liścikiem. Nalał kawy do kubka i wziął liścik
„ Drogi Kakashi!
Kiedy wstałam, jeszcze smacznie spałeś, więc nie miałam serca Cię budzić. Na
tacy masz śniadanie. Poszłam na spacer. Konoha ślicznie wygląda z ranka. Nie
wiem kiedy będę, nie czekaj na mnie i na miłość boską się nie martw”
Aoi
Uśmiechnął
się czytając ten list. Nadal miał w głowie, wydarzenia z wczoraj. Nie wiedział,
jak się będzie zachowywał, ale nie miał zamiaru się tym martwić. Zagłębił się w
pyszne kanapki. Poszedł wziąć prysznic. Ubrał się w podstawowy strój Jonina i
wyszedł z domu, na mały spacer. Była piękna pogoda. Słońce świeciło, chodź nie
było gorąco, dzięki leciutkiemu wiatru. Szedł ulicami Konohy, czytając swoją
książkę, gdy nagle zobaczył dziwną sytuację. Grupka geninów biegła właśnie,
najwyraźniej uciekając przed kimś. Bez problemu rozpoznał ich twarze, a raczej
jednego z nich. Konohamaru, drugi Naruto, rozrabiaka i pakując się w ciągłe
kłopoty. Chłopak wraz z przyjaciółmi biegli przed siebie nie zwracając uwagi na
ludzi chodzących po dróżce
-
Konohamaru- kun, jak Ebisu- sensei nas złapie, to pożałujesz. Wiesz jaki jest
wrażliwy na TĄ technikę- mruknęła dziewczyna. Kakashi słysząc to uśmiechając
się, pod nosem. Pamiętał jak kiedyś Naruto nabrał go na TO jutsu. Myślał, że go
zabije. Postanowił pomóc biednemu Ebisu w schwytaniu swych uczniów. Stanął w
miejscu, gdzie biegł Konohamaru i chwilę po tym poczuł jak młody genin odbija
się od niego i pada na ziemie
- Ej,
ty, uważaj trochę, wiesz kim jest….- lecz nie dokończył, gdyż kiedy spojrzał w
górę, zdał sobie sprawę, że jak powie coś jeszcze to będzie w jeszcze większym
niebezpieczeństwie. Przełknął ślinę i uśmiechnął się z lękiem w oczach- Ohaio
Kakashi- sensei
-
Konohamaru- powiedział tylko, uśmiechając się w duchu- Wiesz, że nie ładnie
jest się rozpychać wszędzie, a na koniec wpadać
spokojnie w idącego Jonina?- spytał spokojnie
- Hai!
Przepraszam już nie będę, Obiecuję!- odpowiedział pośpiesznie- ale właśnie no
uciekamy przed…
-
MNĄ!- usłyszeli głos za nim. Genini odwrócili się pośpiesznie spoglądając na
swego senseia
-
Ebisu- sensei, ah, szybko się ocknąłeś- zachichotał młody genin, nie mógł się
powstrzymać
- Ty!-
podszedł do niego i przywalił mu pięścią w środek głowy- mówiłem ci, żebyś
nauczył się jakieś normalniej techniki!- zwrócił się do Kakashiego, który
właśnie odchodził- Proszę o wybaczenie, Panie Kakashi
- Heh,
wiem jak to jest przechodziłem przez to samo- pomachał ręką na pożegnanie i
ruszył przed siebie słysząc jeszcze za sobą jak Ebisu zgania Konohamaru. Szedł
ulicami Konohy rozmyślając o tym czy jego ulubieni bohaterowie z książki będą
razem. Kochał to błogie, nic nie robienie.
Nagle zauważył swoją zgubę opierającą się
o jedną ze ścian budynku i wpatrywała się w niebo. Uśmiechnął się do siebie.
Powoli, tak aby go nie usłyszała, podszedł do niej. Schylił się i szepnął jej
do ucha
- Ranny
ptaszek z ciebie- dziewczyna pisnęła, gdy poczuła oddech Hatake na swej szyi.
Odwróciła się i spojrzała na niego, lecz szybko jej wzrok powędrował w bok a na
jej policzkach pojawił się rumieniec. Kakashi widząc to postanowił szybko zająć
się zwykłą rozmową- Dziękuję za śniadanie
- Nie ma
za co. To były zwykle kanapki- uśmiechnęła się lekko, ruszając przed siebie
-
Wiesz, nawet kanapki robią się specjalne, jak robi to wyjątkowa osoba- zaśmiał się
cicho, puszczając do niej oczko. Szli tak ulicami, kiedy nagle w ich stronę
poleciał kunai. Odwrócili się oboje a gdy zobaczyli kto jest za nimi, na ich
twarzach pojawiło się zażenowanie a zarazem rozbawienie
_______________________________________*****_______________________________________
Wybaczcie, że taka krótka, i troche nudnawa, ale nie mam weny :( Szkoła mnie opętała. A i nie spodziewajcie sie zbyt szybko następnej notki, gdyż zebranie mam w piątek i pewnie będę miała niezły szlaban na kompa :( Więc następna, będzie pewnie jakaś Special, czy co :)
Notka krótka - owszem, ale nie nudna! Kobieto, proszę Cię! ;>
OdpowiedzUsuńAoi biedna, na jej miejscu skopałabym Kakashiemu tyłek xD heh
Konohamaru i Naruto znowu użyli na Ebisu-sensei Sexy no Jutsu muahahaha :D co za ludzie, no!
Czekam na next :).
P.S. U mnie być może dzisiaj wieczorem pojawi się nowy rozdział.
Ni i jest kolejny rozdzial :) Super , podobasz mi sie jak piszesz a z rozdzialu na rozdzial jest coraz lepiej :P Czekam na next i mam nadzieje ze tak jak piszesz nie bedziemy dlugo czekac :P
OdpowiedzUsuńOch a ja myslalam ze bedzie wiecej o Aoi i Kakashim ale taka notka tez fajna :P
OdpowiedzUsuńMasz bardzo fajnego bloga :) A Kakashiego normalnie kocham wiec bede czytac go do samego konca :P Nota super
OdpowiedzUsuńBosko i czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuń