- Gai, Asuma! Co wy tu robicie-
spytał zdziwiony wpatrując się w przyjaciół
- No wiesz, tak nagle wyszedłeś, a noc jeszcze długa, a panienek no
niestety coraz mni…- nagle przerwał widząc stojącą na środku pokoju, blond
włosom kobietę w ubraniu jak się domyślał swego przyjaciela, jej włosy były
mokre a ona lekko zarumieniona. Nagle spojrzał na Hatake z chytrym uśmieszkiem -
No, no Kakashi Hatake, gdybyśmy wiedzieli, że jesteś zajęty, nie
przychodzilibyśmy- mruknął do niego. Kakashi z początku nie wiedząc o co chodzi,
uśmiechnął się do nich i zaprosił do środka. Kiedy spojrzał na Aoi zdał sobie
sprawę o czym mówił przyjaciel
- Nie! To nie tak jak myślicie!- nagle krzyknął , machając rękoma w geście
zaprzeczenia
- Oh, doprawdy?- spytał chytrze Gai, podchodząc do dziewczyny- Witam,
jestem Gai, zielona bestia Konohy, zabójczo przystojny i zabójczo silny.
Najsilniejszy przeciwnik Kakashiego- wziął jej dłoń i pocałował, jak na
gentelmana przystało ( haha, no normalnie leżę, Gai gentelmanem, no wybaczcie
nie mogę się powstrzymać :P przyp. aut.)
- Am… bardzo mi miło- mruknęła nieśmiało dziewczyna, spoglądając na dziwnie
wyglądającego mężczyznę z lekkim rumieńcem zakłopotania- jestem Aoi Sashimi-
Kakashi przyglądając się tej sytuacji z lekkim zażenowaniem stanął pomiędzy
swym przyjacielem a dziewczyną
- Tak, tak, poznałaś mojego nieogarniającego przeciwnika- tu spojrzał z
satysfakcją na Gaia widząc jak ten próbuje go zabić wzrokiem, a dziewczyna
chichocze cicho pod nosem. Teraz zwrócił się do Asumy- a ty się nie
przedstawisz?- nagle mężczyzna zrobił coś czego nikt się nie spodziewał. Nagle
ruszył w stronę dziewczyny z wyciągniętym kunaiem absorbującym chakrę wiatru.
Mężczyźni zdziwieni zachowaniem mężczyzny nie zdążyli się ruszyć, aby pomóc
dziewczynie. Nagle w pokoju słyszeć można było niewielki świst chakry. Ku zdziwieniu
wszystkich dziewczyna nawet nie drgnęła aby się bronić. Broń Asumy przebiła jej
prawe ramię, z którego zaczęły lecieć strumienie krwi
- Asuma, do cholery!- krzyknął przerażony i wkurzony Kakashi podchodząc do
przyjaciela, a może bardziej do dziewczyny aby jej pomóc
- Dziwię, ci się Kakashi, że cie tak omotała! Wprowadzać ludzi Orochimaru
do domu jak przyjaciół?- nagle oczy dziewczyny zrobiły się wielkie, nie wiadomo
czy z zaskoczenia czy ze strachu, ale zdecydowanie nie ukazywały one złości.
Nie ruszyła się, nie próbowała się oswobodzić z uścisku Jounina, stała tam i
patrzyła na niego z bólem w oczach- akurat po tobie spodziewałem się właśnie
tego, że będziesz myślał racjonalnie, a nie zapraszał pierwszą lepszą do domu,
jeszcze popleczniczkę tego gada- w tym momencie kunai w jej ramieniu pogłębił
się jeszcze bardziej- nie pamiętasz co zawsze mówiłeś? Że nigdy nie zaufasz
nikomu od Orochimaru a teraz?!- spojrzał na Kakashiego, który zbliżał się
powoli do niego
- Ja…- nagle usłyszeli cichy głos Aoi
- Zamknij się !- krzyknął Asuma, wbijając kunai jeszcze głębiej uwalniając
coraz więcej chakry wiatru. Nagle z ust Aoi wydobył się lekki zgrys bólu a z
ust poleciał strumień krwi. To dla Hatake było za dużo. Jak błyskawica znalazł
się obok Asumy i przytrzymał jego ramię, wyciągając ją z ciała dziewczyny
- Wystarczy Asuma!- ku zaskoczeniu mężczyzn nagle rzucił sie ku dziewczynie
aby przetrzymać ją przed upadkiem- w porządku Aoi?- spojrzał na nią z troską w
oczach
-Kakashi, co ty…- nagle przerwał widząc spojrzenie mężczyzny. Widać w nim
było złość. Skierował swój wzrok na dziewczynę. Przez myśl mu przeszło, że może
się pomylił, że jednak to nie ona, ale szybko zdał sobie sprawę, ze jednak się
nie pomylił widząc Przeklętą Pieczęć na szyi dziewczyny. Więc nie rozumiał
zachowania mężczyzny, to nasz wróg nie
wiemy o nim praktycznie nic a on tak o zaprasza ją do siebie, jak kogoś
zaprzyjaźnionego. Nagle usłyszał głos mężczyzny, zwracającego się do dziewczyny
- Wybacz, za przyjaciela, nie wie co robi- uśmiechnął się do niej i
przytrzymał dłonią ranę aby krew nie wypłynęła
- W porządku. Rozumiem…- kaszel krwi- nie ufa mi, nie dziwie się.
Zasłużyłam sobie- uśmiechnęła się lekko do mężczyzny
- No przynajmniej rozumie- mruknął Asuma. Nagle przy nim zjawił się Kakashi
przyciskając go do ściany
- Odszczekaj to! Ona jest naszą przyjaciółką. Na pewno już nie należy do
Orochimaru!- krzyknął mu prosto w twarz
- Przyjaciółką?! Oszalałeś? Jak byś zapomniał kim jest zawsze możesz
spojrzeć na jej szyję- Kakashi już nie wytrzymał zamachnął się i już miał
przyłożyć przyjacielowi, gdy nagle na swej dłoni poczuł dłoń blondynki, która
przytrzymywała go od ciosu
- Aoi?!- spojrzał na nią zdziwiony. Spojrzał na jej dłoń która była
osłonięta cała krwią, jej krwią a z jej rany wypływała jeszcze większa ilość
krwi
- Wystarczy Kakashi- san. Nie chcę, abyś przeze mnie stracił przyjaciół.
Nie jestem tego warta-powoli zaczynała odsuwać go od syna trzeciego, na co ten
patrzył zdziwiony- to ja jestem tu wrogiem, to zrozumiałe, że to na mnie się złości, nie zmienię tego że
należałam do Orochimaru, ale jedno chcę zmienić… Chcę mieć nowe życie, życie w
którym mój przyjaciel nie będzie obijał innych, aby ratować moje i tak już
dawno splamione imię- nagle z braku siły i utraty dość sporej ilości krwi zemdlała
wpadając w ramiona Kakashiego.